HARPER
– Nie mogę uwierzyć, że zrobił ci coś takiego... – Kate mamrocze cicho pod nosem, kiedy udaje jej się nieco uspokoić. – Co za fiut.
– A ja nie wierzę, że byłam taka naiwna. – Rozmasowuję skronie, czując coraz bardziej dokuczliwy ból głowy. Ta historia wyssała ze mnie chyba wszystkie emocje. – Dałam się im wszystkim nabrać.
– Przestań tak mówić, Harps. – Dziewczyna chwyta mnie za nadgarstki i wpatruje się we mnie współczującym wzrokiem. – To nie twoja wina, sama byłam przekonana, że ten chłopak stracił dla ciebie głowę. A co do tej małpy... Jak byliśmy u was na święcie dziękczynienia, już wtedy mi się nie podobała.
– Tak, to zdecydowanie największa suka, z jaką miałam kiedykolwiek do czynienia.
Wracam myślami do tego, jak przed balem siedziałyśmy u niej w pokoju i pocieszała mnie po zerwaniu z Kaidenem. Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze. Zakłamana wariatka. Była taka słodka, gdy życzyła mi udanej imprezy. Właśnie w tej chwili przypominam sobie jej słowa.
„Będziesz gwiazdą wieczoru, mogę ci to obiecać".
Cholera, ona wiedziała. Już wtedy wiedziała... Pieprzona dziwka. Nagle ogarnia mnie taka furia, że ciężko zapanować mi nad własnym biciem serca. Gdyby nie to, że wypiłam już dwa kieliszki wina, przysięgam, że wsiadłabym w swój samochód i pojechałabym wydrapać jej oczy.
– Harps, wszystko w porządku? – Głos Katie przywraca mnie do porządku. Wpatruje się w moje dłonie zaniepokojonym wzrokiem. Podążam za nim i uświadamiam sobie, jak mocno ściskam kieliszek. Jeszcze chwila i mógłby pęknąć.
Natychmiast rozluźniam uścisk i nabieram powietrza.
– Tak, przepraszam... Po prostu się zamyśliłam.
– Jasne... – odpowiada podejrzliwie. – Co powiesz na to, żebyśmy jutro wyskoczyły na zakupy i może na jakiś masaż? Zrobimy sobie babski dzień.
– W sumie, dlaczego nie. Jeśli mamy z Hunterem zostać u was przez kilka najbliższych dni, muszę kupić sobie coś do ubrania. Wszystko, co znalazłam w komodzie, już dawno jest na mnie za małe.
– To dlatego wciąż masz na sobie piżamę? – Na jej nieskazitelną twarz wpływa szeroki uśmiech.
– To przecież najnowszy szyk mody! – Po raz pierwszy od kilku dni naprawdę się uśmiecham i czuję, jakby spory kamień spadł mi z serca.
– Chyba jednak wolałam cię w poprzedniej wersji. – Szturcha mnie lekko, po czym puszcza do mnie oczko.
Resztę dnia spędzamy, grając w Monopoly, a potem w rzutki. Raz nawet udaje mi się wygrać, co spotyka się z wielką aprobatą taty, bo jako dziecko byłam w tej grze bardzo kiepska. Wieczorem zamawiamy pizzę i do późnych godzin oglądamy Przyjaciół. Od dziecka uwielbiam ten serial, to niesamowite, jak bardzo można utożsamić się z jego bohaterami. Kątem oka spoglądam na tatę, który śmieje się do rozpuku, gdy Ross daje nieudolny koncert gry na dudach. Mój brat większość czasu spędza z nosem w komórce, ale mimo to jestem wdzięczna za jego towarzystwo. Przez cały ten czas prawie w ogóle nie myślałam o Kaidenie. Wszyscy skutecznie odwracali moją uwagę od refleksji na temat mojego byłego chłopaka. Słowo „były" wciąż obco brzmi w mojej głowie, ale najwyższy czas, żebym do tego przywykła i spojrzała prawdzie w oczy. Nie ma i nie będzie już więcej nas. Od dziś jestem tylko ja i na tym zamierzam się teraz skupić. Czas postawić na siebie, dostać się na Stanford, a potem wyjechać jak najdalej od Portland, zostawiając za sobą cały ten szajs. Pomyśleć, że całkiem niedawno snułam z Kaidenem plany odnośnie jego przeprowadzki do Kalifornii...
Kiedy rozchodzimy się do swoich sypialni, dochodzi północ. Dzięki rozmowie z Kate i czasie spędzonym z bliskimi, czuję się znacznie lepiej, niż rano. Ciężar w piersi odrobinę zelżał, stając się bardziej znośnym. Powoli zaczynam wierzyć, że z pomocą przyjaciół oraz mojego brata uda mi się przetrwać ten paskudny okres bez większych uszczerbków na psychice. Żegnam się z nim, życząc mu dobrej nocy i idę do siebie. Po dzisiejszym dniu mam w sobie na tyle siły, żeby w końcu zmienić tapetę w telefonie, a także usunąć numer Kaidena z kontaktów. Sięgam po swój telefon i widzę esemesa oraz trzy nieodebrane połączenia od Luke'a:
Odbierz telefon, mała... Stęskniłem się już za tobą! :( Kiedy wracacie?
Gdy czytam wiadomość od przyjaciela, na moje usta mimowolnie wpływa delikatny uśmiech. Tak... Z Lukiem, Natalie oraz Hunterem na pewno przetrwam to całe piekło. Z ich pomocą, za jakiś czas uda mi się w końcu zapomnieć o Kaidenie. Zapomnę o jego niespotykanym akcencie, aksamitnym głosie oraz niewiarygodnie zielonych oczach, które za każdym razem zdawały się przeszywać mnie na wskroś, zaglądając głęboko w moją duszę. Któregoś dnia Kaiden przestanie prześladować mnie w snach. Może kiedyś... Na pewno nie za tydzień, czy miesiąc, ale w odległej przyszłości będę w stanie zakochać się w chłopaku, który będzie na mnie zasługiwać. Poznam kogoś, komu będę mogła zaufać, kogoś, kto nie będzie miał przede mną tylu tajemnic. Faceta, który nie będzie targał ze sobą tego całego bagażu emocjonalnego.
Nagle wybrzmiewa dzwonek mojego telefonu. Bez zastanowienia po niego sięgam i uśmiecham się pod nosem, wciskając zieloną słuchawkę.
– Cześć, Luke! Przepraszam, że nie odbierałam, ale cały dzień siedziałam w piwnicy, jakkolwiek źle to brzmi – Śmieję się do słuchawki. – Też za tobą tęsknię, cieszę się, że dzwonisz.
– Harper?
O, boże. Ten głos wcale nie należy do Luke'a. Odsuwam drżącą dłonią telefon od ucha i z przerażeniem wpatruję się w wyświetlacz, na którym widnieje nieznany numer. Zaczyna mi dzwonić w uszach, gdy uświadamiam sobie, co się właśnie wydarzyło.
– Harper, powiedz coś, proszę – słyszę w słuchawce jego zbolały głos.
W jednej chwili całe moje dobre samopoczucie znika, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Miałam nadzieję, że już nigdy więcej nie usłyszę jego głosu, tymczasem nie mogłam się bardziej pomylić. Z trudem łapię powietrze, a serce łomocze mi w klatce piersiowej z taką siłą, że zagłusza wszystko dookoła. Rozłączam się, zanim Kaiden zdoła powiedzieć cokolwiek więcej i jeszcze długo gapię się bezmyślnie w ekran swojego telefonu.
CZYTASZ
Don't Believe You Tom 2
RomanceDrugi tom trylogii „Don't Let You Go". Harper za wszelką cenę próbuje zapomnieć o Kaidenie, który złamał jej serce w najgorszy możliwy sposób. Po tym, czego doświadczyła w trakcie balu maturalnego, na powrót zamyka się w sobie i znów staje się dziew...