Rozdział 42

113 21 18
                                    

HARPER

Od ostatniej kłótni z Kaidenem minęły trzy dni.

Tak jak się spodziewałam, od tamtego czasu Kaiden robi dosłownie wszystko, żeby mnie udobruchać. Wysyła mi dziesiątki wiadomości z przeprosinami, codziennie czeka na mnie pod szkołą z coraz to pokaźniejszym bukietem kwiatów i wciąż powtarza, jak bardzo mu przykro z powodu tego, co zrobił. Z kolei ja, ilekroć na niego patrzę, widzę tylko niezagojone ślady po malinkach, które nieustannie przypominają mi o tym, że dzień, w którym całkowicie mu zaufam, nigdy nie nastąpi, podobnie jak szczęśliwe zakończenie, którego tak desperacko pragnęłam...

Gdy jeszcze jako dziecko przyglądałam się rozpadowi małżeństwa moich rodziców, postanowiłam, że nigdy nie pójdę w ślady mamy. Nigdy nie uzależnię się od żadnego faceta, by potem nie cierpieć, jak ona. Tymczasem nie musiałam czekać nawet dziesięciu lat, żeby na własnej skórze przekonać się, czym jest toksyczna miłość. To takie żałosne... Ja jestem żałosna. I choć doskonalę zdaję sobie z tego sprawę, wciąż w to brnę, zupełnie jakby Kaiden był najsilniejszym narkotykiem tego świata, a ja największą ćpunką, niezdolną do zrezygnowania z tego, co daje mi chwilowe poczucie szczęścia i zatracenia. Nie bez powodu mówi się, że miłość jest jak narkotyk. 

Związek z tym skomplikowanym, spaczonym chłopakiem jest niczym innym, jak balansowaniem na cienkiej linii na wysokości dziesiątego piętra. Nie trzeba być geniuszem, by wiedzieć, że upadek zaboli... Pytanie tylko, jak bardzo? Czy przetrwam kolejne rozstanie bez szwanku? Dokładnie pamiętam ból, który towarzyszył mi przez wiele tygodniu po naszym zerwaniu. Wolałabym wypłynąć w samotny rejs po oceanie, nie umiejąc pływać, niż znów doświadczyć tego obezwładniającego cierpienia.

Wiem, jednak, że prędzej czy później ono nastąpi. Być może jestem naiwna i słaba, ale nie głupia. Podczas gdy Kaidenowi zdaje się, że jestem taka oschła, bo wciąż żywię do niego urazę za to co zrobił i chcę mu dać nauczkę, w rzeczywistości toczę ze sobą wewnętrzną, nierówną walkę, którą jak na razie przegrywam. Jednak wierzę, że któregoś dnia przezwyciężę swój strach i zakończę ten związek, zanim Kaiden doszczętnie mnie zniszczy... Dokładnie tak, jak niegdyś tata zniszczył mamę.

Rzucam okiem na telefon, gdy ekran rozświetla się pod wpływem nowo otrzymanej wiadomości:

Wiem, że wciąż jesteś na mnie zła i masz do tego pełne prawo, jednak jestem pewien, że któregoś dnia mi wybaczysz, bo mnie kochasz... Jeśli będzie trzeba, kupię ci pieprzoną ciężarówkę wypełnioną po brzegi kwiatami i będę przepraszał cię do końca życia, bo na nikim nie zależy mi tak bardzo jak na tobie. Jesteś dla mnie największym szczęściem tego świata. Kocham cię, malutka, pamiętaj o tym.

Patrzę jeszcze chwilę na wyświetlacz, po czym blokuję telefon i odkładam go na blat. Spoglądam w stronę okna, na zachodzące za drzewami słońce.

Tak... W końcu nadejdzie dzień, w którym pokonam swoje słabości i uwolnię się raz na zawsze od miłości, która krąży w moich żyłach, wyniszczając mnie centymetr po centymetrze. Nie mogę pozwolić, by sięgnęło to serca... Inaczej już nigdy nie zdołam nikogo pokochać tak, jak chłopaka o błyszczących, zielonych oczach i diabolicznie pięknym uśmiechu.

Don't Believe You Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz