Rozdział trzeci.

16.5K 905 741
                                    

Heather


Z potwornym skrzypieniem uchyliłam drzwi, wchodząc do środka. Skrzywiłam się, słysząc nieprzyjemny dźwięk i już ze znacznie większą ostrożnością stawiając kroki po drewnianej podłodze. Próbowałam zachowywać się na tyle cicho, aby niespostrzeżenie dostać się do wnętrza mieszkania. Rozejrzałam się po pomieszczeniu z zadowoleniem zauważając, że droga przede mną jest wolna.

Serce biło mi jak szalone, praktycznie wyrywając się z piersi, a dłonie zrobiły się śliskie od potu. Za nic nie potrafiłam się uspokoić, drżąc jakby z zimna, mimo tego, że w środku było ciepło. Czułam się jak przestępca, wracając tutaj po spotkaniu z Lukiem. Postąpiłam wbrew wszelkim zasadom, tylko dopiero w momencie przekroczenia progu, zdałam sobie z tego sprawę. Mogłam mieć poważne problemy, jeżeli tylko Wayn dowiedziałby się o tym wszystkim i całe moje spotkanie z blondynem wyszłoby na jaw.

Zamknęłam za sobą mahoniowe drzwi i oparłam się o nie plecami, nasłuchując najmniejszych oznak, że nie jestem sama. Panowała niczym nie zmącona cisza, zakłócana jedynie moim nierównym oddechem. Chyba za bardzo to przeżywałam.

Wytarłam spocone dłonie o przód jeansowych rurek i kucnęłam, zabierając się za rozwiązywanie sznurówek butów. Zastanawiałam się jak długo byłam w garażu u Luke'a. Niestety nie wzięłam ze sobą telefonu, dlatego nie mogłam kontrolować ile czasu znajdowałam się poza domem. I przede wszystkim, czy Wayn do mnie dzwonił.

Rzuciłam w kąt tenisówki, a kurtkę niechlujnie powiesiłam na balustradzie schodów. Nie kłopotałam się nimi, później zamierzałam to posprzątać. Teraz miałam ważniejsze rzeczy do zrobienia.

Skierowałam się więc do salonu, gdzie po rozmowie z Price zostawiłam swoją komórkę. Podeszłam do kanapy i chwyciłam mały przedmiot, od razu odblokowując ekran. Oprócz kilku nieodebranych połączeń i wiadomości od mojej przyjaciółki, nie było na nim nic ciekawego. Odetchnęłam z ulgą, ciesząc się, że Wayn nie kontaktował się ze mną. Nie mogłabym mu wtedy odpisać, a znając życie, nieźle by go to wkurzyło.

Teraz mogłam w spokoju wziąć prysznic i położyć się do łóżka. Może tym razem uda mi się zasnąć, mimo iż mój chłopak wciąż nie wrócił do domu.

Poszłam więc do łazienki z zamiarem wzięcia długiego i rozluźniającego prysznica. Przy okazji zajrzałam do wszystkich pokoi, upewniając się że na sto procent jestem sama. Tak, jak przewidywałam, nigdzie nie zastałam Wayna.

Wypuściłam głośno powietrze z płuc na znak ogarniającej mnie bezsilności i poszłam prosto do toalety. Nie wiedziałam jeszcze, co mam myśleć na temat jego ciągłej nieobecności. Wciąż się martwiłam o bruneta, bo mogło przydarzyć mu się coś złego. Nawet jeżeli od Luke'a wyjechał cały i zdrowy. Miałam nadzieję, że po prostu zachlał się gdzieś z kumplami i dlatego tak długo się nie pokazuje. Postanowiłam poczekać do wieczora i jeżeli dalej nie da znaku życia, odważę się do niego zadzwonić, nie zważając na konsekwencje.

Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się tych myśli i skupić się na rozbieraniu ubrań, a następnie wrzucaniu ich do kosza na pranie. Niestety, kiedy tylko przestałam tak intensywnie zastanawiać się nad pobytem Wayna, wróciły wspomnienia z dzisiejszego spotkania z blondynem.

Przeszły mnie ciarki, gdy przypomniałam sobie jego twarz tak blisko mojej i to jak trzymał mnie w żelaznym uścisku, nie pozwalając w ogóle się ruszyć. Znów zalała mnie fala strachu, choć byłam już daleko od niego i tą sytuację miałam dawno za sobą. Jednak obraz tych zimnych, niebieskich tęczówek utkwionych we mnie, przywracał wszystkie odczucia z tamtej chwili.

RISKY PLAYER » luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz