Rozdział dziewiąty.

9K 610 93
                                    

Heather.


Ledwo otworzyłam oczy, a już czułam silną potrzebę, żeby zamknąć je z powrotem. Słońce wpadało przez odsłonięte rolety, więc wywnioskowałam, że nie spałam długo, gdyż wciąż jest wcześnie. Nie czułam się też specjalnie wypoczęta. Podniosłam się z kanapy i oparłam na łokciach, żeby mieć lepszy widok.

Moim oczom ukazała się sylwetka przyjaciółki. Pierce stała przede mną i po jej minie stwierdziłam, że była na mnie wściekła. To nie będzie przyjemna rozmowa.

Dziewczyna założyła ręce na piersi i patrzyła na mnie wymownie. Udawałam, że nie zauważyłam jej zachowania i uśmiechnęłam się sennie w nadziei, że da mi święty spokój i pozwoli spać dalej. Za dużo działo się w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin, żebym teraz jeszcze musiała słuchać wywodów blondynki.

Cora zaczęła machać nerwowo rękoma i poruszać bezdźwięcznie ustami, żeby nie zbudzić śpiącej obok mnie Blake. Dopiero, gdy przypomniałam sobie, że siostra spała koło mnie, ostrożnie podniosłam się z miejsca. Za niemą komendą Price, udałam się do kuchni.

- Może wytłumaczysz mi to wszystko? - powiedziała przez zaciśnięte zęby od razu, gdy znalazłyśmy się poza zasięgiem uszu mojej siostry - I nie udawaj głupiej. Dobrze wiesz o co chodzi, nie wymigasz się. - dodała, kiedy otwieram usta, żeby zacząć się tłumaczyć.

A więc jednak nie ominie mnie temat wyścigu i tego, co działo się potem. Wcale nie chciałam o tym rozmawiać, bo jak mam wytłumaczyć przyjaciółce to wszystko, kiedy sama nie wiedziałam, co tak właściwie się stało? Jednak okłamywanie jej nie miało większego sensu.

Złapałam za butelkę wody, stojącej na blacie. Nie otworzyłam jej, tylko nerwowo zdrapywałam naklejkę.

- Ja sama nie wiem ... - powiedziałam i unikam jej wzroku. Mógłby mnie zabić.

- Nie wiesz? Ty nie wiesz. Oczywiście! - podniosła głos, ale nie starałam się jej uspokoić, bo wiedziałam, że to nic nie da - Nie wiesz, dlaczego przez cały wyścig Luke i jego frajerzy gapili się na ciebie? Nie wiesz, dlaczego jeden z nich porwał Blake? Nie wiesz, dlaczego do cholery nie odbierałaś telefonów i nie dałaś żadnego znaku życia, żeby później jak gdyby nigdy nic wrócić do domu i pójść spać. Nie wiesz?

Z każdym słowem coraz głośniej krzyczała, co spowodowało, że Blake pojawiła się w progu i popatrzyła na nas nic nierozumiejącym spojrzeniem. Jeszcze tego brakowało, żeby była świadkiem kłótni między nami.

Widok siostry trochę uspokoił  Pierce, ale wciąż buzowały w niej emocje. Ostrożnie ułożyłam słowa w myślach, żeby nie palnąć niczego głupiego i nie zmusić przyjaciółki do kolejnych krzyków.

- Posłuchaj, przepraszam, że się nie odezwałam. - zaczęłam niepewnie, bo dwie pary oczu uważnie mi się przyglądały - Tyle się działo, że nawet o tym nie pomyślałam. I wiem, jestem okropną przyjaciółką, że pozwoliłam ci się tak martwić. Ale już wszystko w porządku.

- Nie wiem czy w porządku jest zabawianie się z obcymi facetami, kiedy twój własny siedzi na komisariacie i składa zeznania.

Ton Price stracił na mocy i teraz po prostu wiał chłodem. Wolałabym już żeby krzyczała.

Krew napłynęła mi do twarzy i skóra zrobiła się czerwona ze wstydu. Co się ze mną dzieje? Zapomniałam o najlepszej przyjaciółce i o chłopaku na rzecz czwórki kolesi, których tak naprawdę w ogóle nie znałam. Czułam się okropnie. Zdawałam sobie sprawę z tego, co robiłam i wiedziałam, że moje zachowanie nie stawiało mnie w korzystnym świetle. Jednak kiedy myśli, które od dawna krążyły mi po głowie, zostały wypowiedziane na głos, do tego przez bliską mi osobę, dotarło do mnie, że zachowuje się jak zwykła szmata.

RISKY PLAYER » luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz