Rozdział czterdziesty trzeci.

9.2K 468 318
                                    

Heather

Przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej, kładąc brodę na kolanach. Objęłam się rękoma, a dłońmi chwyciłam się za kostki, tuż nad materiałem trampek. Cały czas było mi niewygodnie, bo miałam na sobie sukienkę Blake, która opinała się na mnie ciasno przez to, że moja siostra była znacznie drobniejsza niż ja. Długo nie wytrzymałam w tej pozycji, więc zmieniłam położenie, opierając się plecami o zimną ścianę za mną. Wzdłuż karku przeszły mnie ciarki, zatrzęsłam się niekontrolowanie. W tym samym czasie z dołu usłyszałam krzyki i odgłosy szarpaniny, ale średnio zwracałam uwagę na to co się tam dzieje.

Wciąż nie mogłam przestać myśleć o Ashtonie, który był na mnie wściekły i zniknął zaraz po ceremonii. Pewnie teraz zalewał się gdzieś w zapyziałym barze w mieście i już miałam wizję jak chłopcy odbierają jego pijane zwłoki z wytrzeźwiałki albo jakiegoś komisariatu. I nawet nie będąc w magazynie, gdzie Luke i Calum przesłuchiwali właśnie faceta, który przez tyle czasu zatruwał mi życie, nie potrafiłam wyrzucić z głowy Irwina, w kółko odtwarzając moment naszej kłótni.

Spieprzyłam sprawę po całości, aż głupio było mi za siebie. Nie potrafiłam spojrzeć nikomu w oczy ze względu na to, jak ta cała sytuacja wyglądała. Ashton słusznie się zdenerwował, nie dziwiłam się mu, bo miał mnie za przyjaciółkę, a ja go okłamałam. Wmieszałam się w jego życie, sprawy osobiste po tym jak mi zaufał. Zataiłam przed chłopakiem coś niesamowicie dla niego ważnego i nawet jeżeli wydawało mi się, że nie zrobiłam tego w złej wierze, wyszło beznadziejnie. Zawiniłam wyłącznie i niezaprzeczalnie ja. Ashton miał prawo do takiej, a nie innej reakcji.

Zakryłam zimnymi dłońmi twarz, zanim westchnęłam wypuszczając z siebie nadmiar powietrza, które roznosiło mi płuca i powodowało, że klatka piersiowa pulsowała bólem. Miałam wrażenie, że wybuchnę od nadmiaru emocji, a sama dokładnie nie wiedziałam co czuje. Chaos – to najlepsze określenie jak na tą chwilę, bo kumulowało się we mnie wszystko – od smutku, po żal, rozpacz i złość. Każda negatywna emocja pojawiała się i znikała, żeby odbić się ode mnie z jeszcze większą niż na początku mocą powodując, że płacz to jedyna rzecz, która wydawała mi się trafna. Chciałam rozryczeć się głośno, wyrzucając z siebie cały ten obłęd, ale nie mogłam się rozkleić. Nie teraz. Wystraszenie Luke'a, który znajdował się piętro niżej i mógłby mnie usłyszeć, to ostatnia rzecz na mojej liście. Potrzebowałam mieć go obok, bo świadomość że akurat on mnie nie osądza i nigdy nie będzie próbował mnie pouczać, ani mówić jak źle postąpiłam, trzymała mnie przy życiu. Zdawałam sobie sprawę, że parę łez wystarczy, żeby ulotnił się szybciej niż zdążyłabym mrugnąć. To był Luke Hemmings i gdy sprawy nabierały poważnych obrotów, a w grę wchodziły uczucia, uciekał.

- Dla kogo pracujesz? Radzę ci odpowiedzieć, bo nie zamierzam się powtarzać.

Znów usłyszałam swój ulubiony głos, więc postanowiłam w końcu zainteresować się czymś więcej niż tylko jego niskim brzmieniem, a raczej skupić się na treści wypowiadanych słów. Jednak Luke wcale nie brzmiał tak jak zwykle, gdy na przykład zwracał się do mnie. Mogłam wyczuć mnóstwo jadu w tym, co mówił i raz po raz przechodziły mnie ciarki na samą myśl, że jest zdolny kipieć tak ogromną nienawiścią. Żałowałam, że nie przysłuchiwałam się temu, co działo się na dole o wiele wcześniej, bo wiedziałabym co wyprowadziło go z równowagi. W końcu przyszłam tu po to, żeby być z sytuacją na bieżąco.

Spojrzałam parę metrów w dół, wychylając nieznacznie głowę zza metalowych barierek, które chroniły mnie przed upadkiem z wąskiego betonowego piętra. Zacisnęłam dłonie na zimnych prętach, żeby znów ujrzeć scenę rodem z filmu, które ogląda się z napięciem w sali kinowej. Wciąż po tak długim czasie życia w chorym świecie, zaskakiwało mnie jak realne potrafią być te sytuacje, jakby idealnie odwzorowane życie wśród gangsterów ktoś mógł przenieść na ekran. Oglądając coś takiego ma się na sobie dreszczyk podekscytowania, oczekuje się rozwinięcia akcji i poniekąd to też czułam. Oprócz paraliżującego strachu o to, co może nastąpić, mogłam być podekscytowana, co jest dosyć nietypowe.

RISKY PLAYER » luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz