Heather
Przemierzałam podjazd przed domem chłopaków szybkim krokiem, nie mogąc doczekać się tego, co zastanę w środku. Serce biło mi niesamowicie szybko, jakby przeczuwało, że czeka mnie coś niezwykłego, z czego mogę albo się ucieszyć albo dodatkowo się zmartwić. Nie lubiłam niespodzianek, a jeżeli była ona przygotowana przez Luke'a, mogłam jedynie przejmować się jeszcze bardziej niż zwykle.
Odwróciłam za siebie głowę, upewniając się, że reszta idzie za mną. Chłopcy posłusznie dreptali z tęgimi minami, niosąc moje bagaże. Ja niestety nie mogłam na razie dźwigać, więc to oni obładowani byli ciężkimi torbami, jakie udało mi się spakować w warsztacie.
Nie planowałam zostać w tym domu długo, ale tak czy siak jedna walizka (którą przyszykowali dla mnie wcześniej) nie starczała, żeby zabrać wszystkie moje rzeczy. Tylko kobiety zrozumieją, jak ważne jest posiadanie przy sobie wszystkich potrzebnych, a za razem i zbędnych przyborów. Tym więc sposobem każdy z nich dostał po jednej obładowanej po brzegi walizce.
Dobrze im tak, pomyślałam. Żaden nie chciał się przyznać czym była ta niespodzianka i do szału doprowadzały mnie spojrzenia i uśmiechy, jakie chłopcy wymieniali ze sobą w samochodzie. Dlatego wcale nie było mi ich w tym momencie żal. Niech się męczą. A jeżeli się okaże, że przyszykowali jakiś głupi żart, wtedy dopiero im się oberwie.
Chwyciłam za klamkę i pchnęłam stanowczo drzwi przed siebie, odsłaniając wnętrze korytarza. Moim oczom ukazał się ten sam bałagan co zawsze. Patrząc na puszki po piwie leżące wszędzie, tylko nie w koszu, mogłam śmiało twierdzić, że Ashton przebywał tu często.
Ostrożnie postawiłam pierwsze kroki w głąb pomieszczenia, uważnie rozglądając się na boki. Nasłuchiwałam jakichkolwiek dźwięków i szukałam wzrokiem potencjalnego zagrożenia w postaci 'niespodzianki'. Musiałam wyglądać dość komicznie.
- Bu!
Usłyszałam za plecami męski głos i automatycznie podskoczyłam w miejscu. Zupełnie nie kontrolując swoich działań, przywarłam do ściany, przykrywając ją plecami i rozglądając się panicznie po pomieszczeniu. To było głupie, co robiłam, ale jakoś nie potrafiłam tego w żaden sposób powstrzymać. Instynktownie zareagowałam na głos Luke'a, mimo iż podświadomie zdawałam sobie sprawę, że to tylko on.
Chłopcy wybuchnęli śmiechem na moje zachowanie, a ja zdałam sobie sprawę z tego, jak zachwiana emocjonalnie jestem przez ostatnie wydarzenia. Skoro coś takiego sprawia, że reaguje jak oparzona, to co będzie kiedy wrócą ci, którzy włamali się do warsztatu?
Odgoniłam od siebie te myśli i przyjęłam jak najbardziej obojętną minę.
- Bardzo zabawne, idioci ... - mruknęłam, po czym podparłam dłonie o biodra – No i gdzie ta niespodzianka?
Uniosłam wysoko brwi, a wtedy blondyn jakby się ożywił. Klasnął w dłonie i podszedł bliżej, łapiąc mnie za ramię.
- Chodź, pokażę ci. - powiedział zadowolony, ciągnąc mnie w stronę salonu.
Spojrzałam przelotnie na jego palce zaciśnięte na mojej skórze. Nagle wszędzie zrobiło mi się ciepło i musiałam odwrócić głowę, żeby ukryć rumieńce na twarzy. Chwilę jeszcze zastanawiałam się nad uciskiem w dolnej partii brzucha, ale widok przede mną wybił mi z głowy wszystko inne.
Zamrugałam kilkakrotnie i położyłam rękę na piersi, próbując złapać oddech. Przez chwilę zastanawiałam się czy dobrze widzę, ale nic nie wskazywało na to, że mogło mi się to śnić.
Zobaczyłam Clifforda opierającego się o zagłówek kanapy ustawionej pośrodku salonu. To nie byłby taki zaskakujący widok, gdyby nie fakt, że na jego kolanach okrakiem siedziała drobna blondynka i z wielką zachłannością wpijała się w jego wargi.
CZYTASZ
RISKY PLAYER » luke hemmings
FanfictionNie wygrywasz, nie istniejesz - hasło, które przyświeca większości dzieciakom w Sydney, biorących udział w nielegalnych wyścigach. Tu liczy się niebezpieczeństwo i skacząca adrenalina. Heather Davis zatracona w chorym świecie dreszczy, niepohamowany...