Rozdział trzydziesty pierwszy.

10.8K 570 300
                                    

Heather


Nie zaskoczyło mnie to, że zupełnie jak poprzednio, tajemniczy esemes zniknął z pamięci mojego telefonu. Odkąd tylko zaczął wibrować, nie spuściłam wzroku z ekranu ani na sekundę i starałam się nawet nie mrugnąć, żeby niczego nie przegapić. Dzięki temu na własne oczy widziałam jak wiadomość wyparowuje, co dowodziło na to, że jednak nie zwariowałam. Po ostrzeżeniu nie zostało żadnego śladu i teraz jeszcze bardziej obawiałam się konsekwencji mojej nowej znajomości.

Skrzynka odbiorcza wróciła więc do swojego poprzedniego stanu, a ja zacisnęłam mocniej komórkę w dłoni i kucnęłam, czując jak kolana zaczynają mi drżeć. Nie wytrzymałabym dłużej w pozycji stojącej i najprawdopodobniej prędzej czy później kolana by się pode mną ugięły.

Spodziewałam się, że mój prześladowca i tym razem nie zechce pozostawić po sobie żadnego śladu, dlatego właśnie nie byłam zdziwiona. Nie zmieniało to jednak faktu, że w tym momencie poczułam się niesamowicie przytłoczona i wolałam nie myśleć z czym jeszcze będę musiała się zmierzyć. Miałam wrażenie, że wszystko spoczywa teraz na moich barkach i nie wiedziałam co dalej powinnam z tym zrobić. Cóż, jedno było pewne – to jeszcze nie koniec i ten sadysta nie da mi spokoju dopóki nie osiągnie swojego celu, którego w dalszym ciągu nie potrafiłam rozszyfrować.

Wciąż kucając, umieściłam łokcie na swoich kolanach, co może wydawać się mało wygodne, ale dla mnie było w sam raz. Następnie podparłam głowę zaciśniętymi pięściami, z czego jedna z nich nadal kurczowo trzymała telefon, jakby zaraz znów miał zawibrować. Tak myślało mi się znacznie lepiej, dlatego przez długi czas nie ruszyłam się nawet o milimetr. Miałam wiele do przeanalizowania i z tej przyczyny skupiłam się na wyjątkowo mocno na bałaganie w mojej głowie.

Zastanawiałam się, co powinnam zrobić z tym wszystkim. Musiałam odgadnąć jak znaleźć najlepsze wyjście z tej sytuacji tak, żeby nikt włącznie ze mną na tym nie ucierpiał. Koniecznie potrzebowałam teraz czasu na dokładne przemyślenie całej sprawy, bo wybór był ciężki, mimo iż miałam wyłącznie dwie opcje.

Pierwszą z nich i jednocześnie najłatwiejszą alternatywą było oczywiście powiedzenie o wszystkim całej reszcie i przedstawienie im całej historii. Po tym co stało się dzisiaj, wydawało mi się, że prędzej przekonałabym ich do mojej wersji i uwierzyliby mi w mężczyznę w czarnych ubraniach i te wiadomości, które od niego dostałam. To, że Luke miał do tego takie, a nie inne podejście nie determinowało wcale pozostałych. Wystarczyłoby, że jedno z nich zaufałoby moim słowom, a nie byłabym już taka osamotniona w walce.

Zdecydowanie trudniejszą i bardziej wymagającą opcją, była opcja numer dwa, czyli zachowanie tajemnicy tak, jak zażądał tego dręczyciel. Jego przekaz był dla mnie jasny i prosty w odczycie. Wiedziałam już do czego jest zdolny i za wszelką cenę nie powinnam go lekceważyć. Może 'trzymanie języka za zębami' było jedynym i dobrym wyborem, który mogłam podjąć. Ale czy to pomoże mi uporać się z tym problemem? Jest taka możliwość. Co prawda, powiedziałam o wiadomościach Luke'owi, ale mogłabym wybrnąć z tego z łatwością i po prostu przed wszystkimi przyznać blondynowi rację. To znaczy przyznać się do tego, że ćpałam. W tym wypadku kłamstwo wydawało mi się uzasadnione i było mniejszym złem. Nie byłam pewna czy potrafiłabym okłamać tyle osób, na których mi zależy, ale w końcu chodziło o ich bezpieczeństwo.

Wypuściłam ze świstem powietrze, czując jak ogarnia mnie totalna bezradność i nie potrafiłam dłużej się skupić, gdyż zalała mnie fala skrajnych emocji. Jak do cholery miałam podjąć tak istotną decyzję, w tak krótkim czasie? Presja, choć niektórym pomocna, u mnie działała wręcz hamująco i przez nią daleko było mi do właściwych posunięć. A musiałam działać szybko, gdyż chłopcy są już pewnie w drodze, skoro Calum wyszedł jakieś dziesięć minut temu, żeby wykonać telefon. Nie było szans na to, że zdążę przemyśleć każde za i przeciw i prawdopodobnie podejmę najgłupszą z możliwych decyzji, jak zwykle w takich momentach. Z każdym dniem coraz bardziej przekonywałam się o tym, że nie nadaje się do takiego trybu życia.

RISKY PLAYER » luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz