Luke
Usłyszałem głośne trzaśnięcie frontowych drzwi, które mogło oznaczać tylko jedno – Michael i Calum wrócili. Zerwałem się błyskawicznie z miejsca i poszedłem w stronę korytarza, niecierpliwiąc się aż ich zobaczę. Chłopaków nie było sporo czasu, więc zacząłem nieźle się martwić. Już w chwili gdy opuścili dom żałowałem, że wysłałem ich do Davis w sprawie mojego samochodu. Od paru godzin siedziałem, nasłuchując czy ktoś pojawił się w domu. Z jednej strony nie chciałem sam pojawiać się w miejscu, gdzie mógł napatoczyć się ktoś, kogo widzieć nie miałem ochoty, bo to z pewnością nie skończyło by się przyjemnie. Jednak jeżeli chciałem mieć pewność, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, musiałbym załatwić to wszystko osobiście. Te wątpliwości targały mną cały dzień, a mimo to zdecydowałem się na opcję pierwszą. Nie chciałem robić szumu, skoro i tak nazbierałem niezłą pulę wrogów od czasu wygranego wyścigu. Poza tym, wydawało mi się, że mogłem ufać przyjaciołom, jeżeli mówili, że dopną każdy szczegół na ostatni guzik.
Pojawiłem się w przedpokoju, prawie zabijając się o stertę śmieci leżących na środku pomieszczenia. Calum i Mike właśnie zdejmowali z siebie ubrania, kiedy znalazłem się tuż przy nich. Oboje unieśli głowy, gdy zorientowali się, że nie są sami.
- Co z moją małą? - zapytałem od razu, nie czekając aż któryś odezwie się pierwszy. Za bardzo martwiłem się o stan mojego samochodu.
- Emm, no wiesz... - Hood podrapał się po głowie – Michael ją nieźle nastraszył, ale zgodziła się nam pomóc. - odparł pewny, że pytałem o Davis.
Popatrzyłem na bruneta nic nie rozumiejąc. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, co miał na myśli i przewróciłem oczami, zastanawiając się nad tym jakim cudem mogłem pozwolić mu załatwiać za mnie sprawy. Clifford na potwierdzenie moich myśli wybuchł szaleńczym śmiechem i uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Pytałem o samochód, debilu. - wyrzuciłem z siebie ze zrezygnowaniem.
Cal uśmiechnął się niewinnie i wzruszył ramionami, ignorując trzęsącego się ze śmiechu Clifforda. Cała nasza trójka skierowała się do salonu, gdzie obecnie przebywał Ashton i z zamglonym wzrokiem spoglądał na każdego z nas. Oczywiście, że był pijany.
Mike opadł na kanapę obok Irwina i zaczął przełączać programy telewizyjne ze znudzeniem. Następnie przyłączył się Hood, który zajął miejsce na fotelu obok. Żaden z nich nie miał najwyraźniej zamiaru opowiedzieć mi, co wydarzyło się podczas spotkania z tą dziewczyną.
Stanąłem tuż przy przyjaciołach i wwiercałem w nich zniecierpliwione spojrzenie, które zauważył jedynie Calum.
- Z autem wszystko w porządku. Heather powiedziała, że się nim zajmie. - odezwał się, postanawiając rozwiać moje wątpliwości. Odetchnąłem z ulgą, wiedząc, że moja mała jest bezpieczna.
To właściwie tyle, co potrzebowałem wiedzieć. Nic konkretniejszego mnie nie interesowało, więc nie zadałem żadnego kolejnego pytania. Postanowił zrobić to Ashton.
- Jak właściwie udało wam się ją do tego przekonać? - wtrącił wyraźnie zainteresowany sytuacją. Ja sam również zacząłem się przysłuchiwać, choć już nie z tak wielkim zainteresowaniem, jak robiłem to na początku.
- Mike zaczął ją napastować, więc biedna, wystraszona dziewczyna nie miała innego wyjścia, jak zrobić to, co jej każemy.
Mówiąc to Calum był wyraźnie zniesmaczony, a jego mina mówiła tyle, że wolałby nie być świadkiem tej sytuacji. Zastanawiałem się, co według niego mogło oznaczać słowo 'napastować'. Mimo mojego rozbawienia słowami przyjaciela, doszedłem do wniosku, że chyba jednak złym pomysłem było wysyłanie tam tej dwójki.
CZYTASZ
RISKY PLAYER » luke hemmings
FanfictionNie wygrywasz, nie istniejesz - hasło, które przyświeca większości dzieciakom w Sydney, biorących udział w nielegalnych wyścigach. Tu liczy się niebezpieczeństwo i skacząca adrenalina. Heather Davis zatracona w chorym świecie dreszczy, niepohamowany...