Rozdział jedenasty.

8.8K 651 155
                                    

Heather


Otworzyłam drzwi od samochodu i wyszłam na parking. Było chwilę po dwunastej, więc miałam na sobie tylko legginsy i krótką koszulkę. Słońce niemiłosiernie grzało. Rozejrzałam się dookoła, niewiele osób kręciło się tu o tej porze, pewnie przez pogodę. Wychodzenie w taki skwar to istne samobójstwo.

Stałam przed komisariatem wraz z Ryanem i Georgem, którego widziałam po raz pierwszy w moim życiu, choć po rozmowie jaką chłopcy prowadzili podczas jazdy samochodem mogłam wywnioskować, że nie był nikim nowym w ich ekipie. Uświadomiłam sobie wtedy, jak mało wiedziałam o tym, z kim i czym zajmuje się Wayn. Odpędziłam te myśli, kiedy dłoń jednego z nich wylądowała na moim ramieniu.

- Wszystko w porządku? - George posłał mi zmartwione spojrzenie. Od jego rudych włosów odbijały się promienie słoneczne.

- Tak, jest dobrze. Po prostu wydaje mi się, że nie widziałam go tak długo ... Strasznie się stęskniłam.

George pokiwał głową ze zrozumieniem.Odwróciłam głowę i mój wzrok zatrzymał się na drzwiach wejściowych, w których za chwilę miał pojawić się Wayn. Zrobiłam krok do przodu, żeby subtelnie zrzucić z siebie dłoń rudego chłopaka. Widziałam jak Ryan, siedząc na masce swojego samochodu, uważnie mi się przyglądał. Niby nic nowego, byłam przyzwyczajona do ciągłego kontrolowania, ale tym razem było inaczej. Mogłam w wyrazie jego twarzy wyczytać przesłanie. 'Mam cię na oku'.

Poczułam się nagle nieswojo, więc splotłam ze sobą palce i nerwowo przygryzam wargę w oczekiwaniu. Spod czujnego oka Rayana ratuje mnie dwójka policjantów przechodząca koło nas. Mężczyźni popatrzyli na nas podejrzliwie, oglądając się przez ramię.

- Panowie, tutaj nie wolno palić. - odezwał się jeden, podchodząc do Georga, który właśnie zaciągał się dymem z uśmiechem.

Chłopcy chyba właśnie na to czekali, bo na ich twarzach pojawił się wyraz chorej ekscytacji. Od razu wdali się w dyskusje z policjantami, kierując do nich krzywe teksty rodem z filmów o tematyce więziennej.

Przewróciłam oczami, nie chciałam słuchać tego wszystkiego, ani tym bardziej mieszać się w ich 'potyczkę'. Zostawiłam ich samych sobie, bliżej podchodząc do wejścia. Ile to może trwać? Jak długo jeszcze będę tu czekać?

Wayn pojawił się w drzwiach i jego wzrok od razu mnie wyłapał, zupełnie jakby wiedział, że stoję dokładnie w tym miejscu. Serce przestało mi bić na moment i czułam, że robi mi się słabo. Sekundy mijały, a brunet był coraz bliżej. Z każdym krokiem dokładniej widziałam jego sylwetkę. Był wychudzony i strasznie blady. Pod oczami wisiały mu sine worki, zapewne nie spał tam dużo. Dresy miał brudne, a koszulkę całą pogniecioną ze śladami krwi gdzieniegdzie.

Przełknęłam głośno ślinę, a do moich oczu napłynęły łzy. Jak mogłam pozwolić, żeby spędził tam tyle czasu, to moja wina ...

W końcu Wayn znalazł się na tyle blisko, żeby złapać mnie w objęcia. Oplotłam ręce wokół jego szyi. Ogarnęła mnie ulga. Miałam ochotę na niego wskoczyć i wycałować, ale widząc siniaki na rękach, wolałam nie ryzykować. Kto wie, co kryło się pod tym T-shirtem, na pewno nie obchodzili się z nim tam jak z jajkiem.

- Tęskniłem. - szepnął tak, żebym tylko ja mogła to usłyszeć.

Złożył pocałunek w zagłębieniu mojej szyi, a ja zaśmiałam się głośno. Byłam szczęśliwa, że mogłam znów go dotykać. Musnęłam niepewnie jego wargi, nie wiedząc, czy pasuje mu takie publiczne okazywanie czułości. Nie mogłam się jednak powstrzymać przed tym drobnym gestem.

RISKY PLAYER » luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz