Rozdział piętnasty.

9.8K 694 561
                                    

Heather


Całą drogę powrotną przebyliśmy w zupełnej ciszy, przerywanej jedynie cichymi odgłosami radia. Właśnie leciały jakieś rockowe wrzaski i strasznie upierałam się, żeby przełączyć stacje, jednak po krótkiej kłótni dałam sobie z tym spokój, bo Luke całą swoją uwagę skupił na drodze znikającej pod kołami samochodu i przyglądał się jej ze znudzeniem, co jakiś czas zerkając w moją stronę. Kątem oka obserwowałam jego swobodną postawę. Powiedzieć, że rozwalił się na fotelu to mało. Jego ciało wręcz stapiało się z siedzeniem. Nadgarstek jednej ręki położył na kierownicy, a druga spoczywała na skrzyni biegów, do tego miał przymrużone lekko oczy i głowę wygodnie opartą o zagłówek fotela.

Sięgnęłam dłonią do sprzętu wbudowanego w deskę rozdzielczą i nacisnęłam przycisk uruchomiający odtwarzacz płyt, nie mogąc dłużej znieść radiowego jazgotu. Od razu załączyła się płyta, której ostatnio słuchałam non stop. Z głośników jako pierwsza popłynęła piosenka Ellie Goulding Love me like you do. Przymknęłam oczy i skupiłam się na słowach, starając się nie zwracać uwagi na nic innego. Chciałam się odprężyć i w spokoju przebyć resztę drogi do domu. Nie miałam ochoty na rozmowy, więc słuchanie muzyki wydawało się najlepszym pomysłem na zabicie czasu.

Przez chwilę moja terapia działała, jednak Luke postanowił zepsuć wszystko, wybuchając śmiechem. Chłopak zgiął się w pół, na tyle ile było to możliwe na przednim siedzeniu pojazdu i rechotał w najlepsze. Swoim głupim i niesamowicie dziecinnym śmiechem, zagłuszał całą muzykę.

- Co cię tak bawi? - warknęłam rozzłoszczona jego wybuchem, który wyrwał mnie z muzycznego transu.

- Poważnie chcesz, żebym odpowiedział ci na to pytanie? - zapytał, a ja pokręciłam głową, na znak, że gówno obchodzi mnie co ma do powiedzenia. Szczerze mówiąc, dlatego ze wiedziałam iż śmieszy go utwór, który puściłam. Kiedy nie odpowiedziałam, chłopak nacisnął czerwony guzik w odtwarzaczu. Muzyka ucichła, a wtedy on westchnął - O wiele lepiej.

Uniosłam oczy do góry w geście załamania i spojrzałam na niego z politowaniem. Wystarczyło, że siedział za kółkiem mojego samochodu, na co nie pozwalałam nikomu (choć to była wyjątkowa sytuacja, bo wcześniej myślałam, ze Luke chce mnie zabić, dlatego pozwoliłam mu kierować), nie zgodzę sie więc dodatkowo na jakieś zabawy w DJ'a.

- Nie pozwalaj sobie. To mój samochód, więc słuchamy mojej muzyki. - zarządziłam, ponownie włączając radio.

Luke Hemmings nie byłby Lukiem Hemmingsem, gdyby od tak odpuścił i choć raz zostawił komuś ostatnie słowo. Długo nie musiałam czekać na kontrargument.

- Gdybyś nie zauważyła, to ja prowadzę, więc do mnie należy wybór. - powiedział zadowolony i muzyka znów ucichła.

Ok, zaraz nie wytrzymam.

- Cholera, Hemmings! - podniosłam znacznie głos i nacisnęłam guzik po raz ostatni - Jeżeli spróbujesz jeszcze raz dotknąć radia, to przysięgam, że wykopie cię stąd i zostawię samego na poboczu. - wyciągnęłam palec i wskazałam na blondyna ostrzegawczo.

Chłopak zmarszczył brwi i zacisnął usta w cienką linię. Czułam, że robi to dlatego, żeby znów się nie roześmiać.  Jego oczy nagle wypełniły się smutkiem, który był tak prawdziwy jak cycki Pameli Anderson.

- Nie musisz być taka niemiła, skarbie. - powiedział z udawanym żalem, a kiedy spiorunowałam go wzrokiem, dodał - Ok, ok. Już niczego nie dotykam. Ręce mam przy sobie. - puścił kierownice i uniósł dłonie na wysokość twarzy, żeby za chwile znów położyć je na miejsce - Chyba, że chciałabyś, żebym trzymał je gdzie indziej ... - dodał uwodzicielsko.

RISKY PLAYER » luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz