Heather
- Luke, ja żartowałam! - pisnęłam, kiedy mocno ścisnął moje pośladki.
Zaraz po tym jak rzucił mnie na łóżko, dołączył do mnie, praktycznie kładąc się na mnie i sprawiając, że nasze klatki piersiowe się dotykały. Nie miałam jak się ruszyć pod jego naciskiem, a było mi trochę ciężko, czego chyba nie zauważył albo zwyczajnie nie chciał zauważyć.
Zanosiłam się głośnym śmiechem, nie potrafiąc pohamować swojego rozbawienia tą sytuacją. Mogłam spodziewać się, że akurat wspomnienie o seksie Luke potraktuje nad wyraz poważnie, nawet jeżeli dotychczas wszystko, co mówiłam brał z przymrużeniem oka. A już na pewno odkąd miał mnie za nieporadne dziecko, które trzeba pilnować na każdym kroku.
- Mhm, okej – odpowiedział ledwo zrozumiale między pocałunkami, w ogóle mnie nie słuchając.
Jego ciepłe usta zsunęły się na mój policzek, szczękę i na koniec na szyję, gdzie czułam silne łaskotanie, a przez to chichotałam jeszcze bardziej. Nie mogłam przestać się śmiać, choć starałam się zachować powagę. Luke obchodził się ze mną delikatnie, czyli tak jakbym tego chciała i normalnie pewnie przymknęłabym oczy, oddając się temu uczuciu do reszty. Teraz jednak wiedziałam do czego to zmierza, nie było odwrotu i to sprawiało, że ogarnął mnie stres. Wciąż bardzo tego pragnęłam. Szczerze mówiąc ostatnimi czasy nie myślałam o niczym innym, ale teraz wszystko stało się cholernie realne. Luke mnie onieśmielał, ale też jednocześnie wzbudzał to przyjemne mrowienie w koniuszkach moich palców, które z każdym jego ruchem stawało się coraz mocniej odczuwalne. Bałam się, że nie będę nawet w połowie tak dobra jak on, przez co zmieni swoje zdanie. Chyba za dużo myślałam...Musiałam wziąć się w garść, bo chłopak wydawał się dość zirytowany moim ciągłym podśmiewaniem, ale nic nie mogłam na to poradzić.
Parsknęłam nerwowo, kiedy odpiął guzik moich obcisłych spodni, zabierając się za zamek błyskawiczny. Moja klatka piersiowa drżała od tłumionego rechotu, a dłonie powędrowały do ust, zasłaniając je przed wypuszczeniem jakichkolwiek dźwięków. Co do cholery było ze mną nie tak?
Otworzyłam zaciśnięte powieki, w momencie gdy Luke przestał rozpinać mi spodnie, a zamiast tego podniósł głowę tak, żeby mógł na mnie spojrzeć. W jego oczach kryło się zirytowanie, co było jasne. Moje zachowanie go męczyło, bo jaki facet chciałby, żeby w takiej sytuacji jego partnerka się śmiała?
Blondyn zabrał ze mnie swoje ręce i wyprostował się, wciąż siedząc nade mną okrakiem. Złapał za krańce swojej szarej koszulki, jednym szybkim ruchem przeciągając ją przez głowę. Materiał wylądował gdzieś na podłodze, ale to nie było teraz dla mnie istotne, bo przed sobą miałam nagi, wyrzeźbiony tors. Zagryzłam wargę, powstrzymując formujący się uśmiech.
Męskie dłonie znalazły się po obu stronach mojej głowy, kiedy chłopak ponownie się nade mną nachylił. Jego oddech odbijał się od moich warg, przez co wstrzymałam swój.
- To jest dla ciebie takie zabawne? - uniósł groźnie brew, rzucając mi ostrzegawcze spojrzenie, które mówiło, żebym lepiej zastanowiła się nad poprawną odpowiedzią – Myślisz, że możesz mnie tak nakręcać, a później jak gdyby nigdy nic się głupio śmiać?
- Ni-ie – pokręciłam przecząco głową, ale mój głos wibrował. – Wybacz, już nie będę.
Oczywiście zakończyłam to zdanie rechotem, co do reszty rozwścieczyło chłopaka. Nim się obejrzałam on już stał przede mną, zostawiając mnie leżącą na jego białej pościeli. Podniosłam się do pozycji siedzącej i potarłam ramiona, bo miałam wrażenie, że w pokoju zrobiło się o wiele zimniej. Nagle ochota na śmianie się uleciała ze mnie z jednym oddechem. Żałowałam, że się tak zachowałam od razu, gdy on się ode mnie odsunął.
CZYTASZ
RISKY PLAYER » luke hemmings
FanfictionNie wygrywasz, nie istniejesz - hasło, które przyświeca większości dzieciakom w Sydney, biorących udział w nielegalnych wyścigach. Tu liczy się niebezpieczeństwo i skacząca adrenalina. Heather Davis zatracona w chorym świecie dreszczy, niepohamowany...