Ignorowałem wiadomości i połączenia, słuchałem muzyki i patrzyłem się w panoramę miasta. Standardowo. Czułem, że będę tu bywać częściej. Nawet, jeśli będę się czuł tak jak wczoraj i dzisiaj.
Od zawsze lubiłem patrzeć na miasto nocą. Może niekoniecznie była teraz noc, ale było względnie ciemno. I może niekoniecznie był to jakiś piękny widok, ale światła na ciemnym niebie dawały efekt, który aż przyciągał oczy. Szczególnie, jeśli patrzyło się na to z dużej wysokości. Oczywiście nie był to najwyższy budynek, bo mój tato o to zadbał, ale wciąż był jednym z wyższych w pobliżu. Plus już zdążyłem tu być w momencie, w którym źle się poczułem, więc uznałem, że nadal będę tu przychodzić.
Po jakimś czasie, gdy zobaczyłem godzinę na telefonie oraz liczbę nieodebranych połączeń, uznałem, że chyba warto już się zbierać. Stanąłem na krawędzi i spojrzałem w dół na samochody, które nadal jeździły po niezmiennie zakorkowanych ulicach. Obróciłem się z zamiarem zejścia i wzdrygnąłem się, gdy zobaczyłem, że stały za mną dwie osoby. Wyluzowałem się dopiero, gdy dotarło do mnie, że to Ned i MJ. Przez chwilę na Nich patrzyłem, ale gdy ogarnąłem, że do mnie mówią zdjąłem słuchawki, uniosłem brwi i zacząłem mówić „hej", ale zostało mi to przerwane przez Neda.
- Peter, słuchaj, są naprawdę lepsze sposoby. Pogadajmy. Opowiedz, co się stało, to coś ogarniemy - ściągnąłem brwi i już chciałem zacząć mówić, ale nie było mi to chyba dzisiaj dane. - Cokolwiek się stało, są lepsze rozwiązania. Mówiłeś, że źle się czułeś. To coś poważnego?
- Dobra, nawet jeśli, to spróbujemy coś z tym zrobić, to nie koniec świata...
- Ale... - ponownie zacząłem.
- Peter, proszę zejdziesz do nas - doszło do mnie, że mogłem zakończyć tę rozmowę o wiele wcześniej? Odszedłem od krawędzi i zacząłem powoli iść w Ich stronę.
- Ludzie, ale wy chyba nie myśleliście, że ja chciałem skoczyć?
- A nie chciałeś - pokręciłem z lekkim uśmiechem głową?
- Nie. To naprawdę wyglądało aż tak tragicznie? Zabrzmi to strasznie głupio, ale lubię patrzeć na wszystko z wysokości. A tym bardziej jak jeszcze do tego słucham muzyki. Jest wtedy serio świetnie. Nie mam zamiaru się zabijać, więc spokojnie. I przepraszam, że Was, jak sądzę, wystraszyłem.
- Nie no co Ty, po prostu nie chcieliśmy, żeby nas złapali za nieudzielenie pomocy osobie ewidentnie jej potrzebującej - rzuciła MJ.
- Tak... Rzeczywiście moglibyście mieć wtedy problem. Nie wziąłem takiej opcji pod uwagę. Ale jakbym miał już umierać to zakładam, że Shuri by wzięła moje zwłoki, wskrzesiła, a potem własnoręcznie zabiła, więc nie planuję nic w tym stylu - uśmiechnąłem się. - Z pewnością byłoby to interesujące przeżycie, ale podziękuję. A Wy co tu robicie?
- Nie ma na to sensownej odpowiedzi. Przyszliśmy posiedzieć. W ogóle to pisaliśmy do Ciebie, ale przestałeś odpisywać w pewnym momencie.
- Naprawdę?
Odblokowałem telefon i spojrzałem na powiadomienia.
- No rzeczywiście sporo tego...
- A jak się w ogóle czujesz? I co Ci w sumie dolegało?
- No to tak jak pisałem, trochę zasłabłem wczoraj, ale już jest okej, więc luz. W każdym razie będę jutro w szkole. A i MJ... Shuri to straszna papla, więc jeśli masz w planach czegoś się o mnie dowiedzieć to lepiej żebyś pisała do mnie, bo Ona i tak mi wszystko opowie ze szczegółami i jeszcze to udokumentuje.
Spojrzałem na MJ, w której oczach pojawił się lekki strach, którego wcześniej jeszcze nie zauważyłem ze względu na Jej wiecznie obojętną minę.
- Ale, że co Ci powiedziała?
- Coś, że o mnie wypytywałaś, stwierdziłaś, że jestem uroczy, za co Ci dziękuję, ale jeszcze serio mnie nie znasz i wysłała mi screeny, ale Jej napisałem, że nie będę tego czytać i nie przeczytałem, jak coś.
- Dobra...
- Ale nie przejmuj się, po prostu uznajmy, że to nie miało miejsca, okej?
- Okej, ale nie czytaj tego. Na przyszłość będę wiedzieć, że Jej to lepiej nie mówić takich rzeczy.
- Możesz Ją opierdolić, jak chcesz. Nie weźmie tego do siebie jakoś mocno, ale może się ogarnie. Znaczy no, Shuri jest jaka jest, ale jak przychodzi co do czego, to można na Niej polegać. Ale może zmieńmy temat, bo chyba każdy już ma go dość.
- Dobra, to w takim razie mam pytanie - wtrącił się Ned. - Będziesz szedł na imprezę halloweenową?
- Ciężko powiedzieć, patrząc na to, że dopiero w tej chwili się o niej dowiedziałem, ale obstawiam, że i tak bym nie poszedł.
- No widzisz, Ned, nie ma sensu zostajemy na chacie, możemy się sami nachlać. Chcesz do mnie wpaść na halloween? To nie tak, że wiem o Tobie tylko jak się nazywasz, ale jak chcesz to się zgadamy i możesz wpaść.
- A to nic nie ugrałaś u Shuri - spytałem z szerokim uśmiechem?
- No dobra - na twarzy MJ pojawił się ledwo widoczny uśmiech, - lubisz Star Wars, tak jak Ned. No i horrory. Jeszcze wiem, że słuchasz rocka i metalu. Ogólnie nałogowo słuchasz muzyki. Zdecydowanie lubisz kolor czarny, widziałam Cię co prawda dwa razy, ale za każdym razem byłeś ubrany na czarno plus Shuri to potwierdziła. Podobno grasz na perkusji i gitarze i świetnie śpiewasz, ale to ostatnie zostaje do potwierdzenia w swoim czasie. Cały czas się przeprowadzasz, tak jak mówiłeś teraz pierwszy raz poszedłeś do szkoły i już poszalałeś z frekwencją. Twój tato ma jakąś firmę, czy coś i współpracuje z bratem Shuri, więc tak się poznaliście już trochę temu. Jesteś singlem i lubisz majsterkować? I chyba tyle... To wcale nie tak dużo.
- Wcale... Wiem, że zawsze wszystkich szybko analizowałaś, ale tym razem przerosłaś samą siebie.
- Shuri sama wszystko opowiadała, ja się tylko ewentualnie dopytywałam. Jak masz ochotę, Peter, to śmiało pytaj o nas. Widzisz, że ja już trochę wiem o Tobie, chociaż pewnie to i tak wciąż mało.
- Zależy jak by na to spojrzeć, jestem pod wrażeniem, że dowiedziałaś się tego w tak krótkim czasie. Boję się, co mi o mnie powiesz za tydzień - zaśmiałem się i jednocześnie usłyszałem dźwięk dzwonka swojego telefonu. Rzuciłem okiem na godzinę i osobę dzwoniącą i już wiedziałem, o co chodzi.
- Nie odbierzesz?
- Zaraz oddzwonię. Generalnie to będę musiał spadać - powiedziałem i od razu ruszyłem się z miejsca. Przybiłem „piątkę" z Nedem, przytuliłem MJ, zszedłem z dachu i po jakimś czasie doszedłem do rezydencji. Ostatecznie nie oddzwoniłem, bo wiedziałem, że nawet jakbym to zrobił to po wejściu czekałby na mnie opieprz. Dlatego po prostu wszedłem i pojechałem na odpowiednie piętro.
CZYTASZ
Just Another Move | złσ∂zιєנкα мαяzєń
FanfictionKolejna przeprowadzka. Każda z nich męczy tak samo. Niby zmienia tyle w moim życiu, ale wszędzie tylko doskwiera mi brak przyjaciół i siedzenie w domu przez domowe nauczanie. Mój ojciec, Anthony Stark, to naukowiec i superbohater. Za każdym razem ob...