- Peter, co się dzieje - przez parę minut MJ i Ned próbowali dociec, czemu znalazłem się w takim stanie, ale ja nie miałem siły, o tym teraz opowiadać? Jedyną osobą, która nic nie mówiła i o nic nie pytała była Shuri. Prawdopodobieństwo, że wiedziała, co się stało, było bardzo duże, ale nie znała tylko powodów. Cały czas siedziałem i głaskałem Ren i znowu starałem się opanować.
- Mogła nie wracać. Wszystko byłoby po staremu. Nawet kurwa ojciec nagle stanął po Jej stronie i chce, żebym dał Jej szansę.
- Zrobisz to, co będziesz uważał za dobre dla Ciebie, Peter - odpowiedziała Shuri. - Jeśli nie chcesz, nikt Cię nie będzie do niczego zmuszał.
- Ile znasz mojego ojca?
- Pogadam z Nim, jak będzie trzeba. A mówiąc pogadam, mam na myśli zrobię awanturę.
- Ale o co chodzi - spytała MJ? Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem jeszcze raz w oczy Ren, po czym zwróciłem wzrok ku telefonowi, na którym znajdowały się obrazy z kamerek moich przyjaciół.
- Moi rodzice się rozwiedli, jak miałem pięć lat... Teraz nagle moja matka, która ma swoją drogą ograniczone prawa do mnie, przypomniała sobie o mnie, a mój genialny ojciec stwierdził, że to świetny pomysł, żeby naprawić relacje. Ja nie chcę... Po prostu nie chcę, okej? Obydwoje mieli wyjebane w to co się ze mną działo, a już szczególnie Ona. To pewnie zabrzmi okropnie, ale jest dla mnie nikim. Nie znam Jej i nie chcę poznać. Pokłóciliśmy się o to. I nie mogę się teraz ogarnąć.
- Pete, słońce - zaczęła MJ, - nie wiem na ile jestem w stanie Ci teraz pomóc przez telefon, na ile jestem w stanie Ci w ogóle pomóc, ale posłuchaj mnie. Jeśli nie chcesz się z Nią widzieć, to po prostu Twój ojciec powinien to zrozumieć. Nie będę próbować Cię przekonywać, żebyś robił coś wbrew sobie, bo po pierwsze Cię znam i wiem, że i tak nie zmieniłabym Twojego zdania, a po drugie, wiem, że jeśli nie chcesz się z Nią widzieć, to masz dobry powód. Więc nawet jeśli Twojemu ojcu nie spodoba się ten plan, zrobisz tak jak będziesz miał na to ochotę. A teraz nie ma sensu się przejmować tym na zapas. Najwyżej powiesz Jej, że przyszła trochę za późno i obydwoje będą musieli przyjąć to do wiadomości.
- Wiem, ale to mnie chyba przerosło.
Rozmawiałem z MJ i Nedem do wieczora. Poczułem się lepiej. Po pewnym czasie jakimś cudem zmienił się temat rozmowy, przez co nie myślałem, o tym tak dużo. Później Neda zawołali na kolację, więc rozłączyliśmy się. Niedługo później ja zrobiłem to samo, bo również zostałem zawołany, żeby zjeść.
Ojciec się nie odzywał ani słowem. Mogłem jedynie wyczuć Jego wzrok na sobie. Tylko pani Pepper próbowała zacząć z Nami jakąkolwiek rozmowę, ale z marnym skutkiem, więc w pewnym momencie się poddała. I gdyby nie Friday informująca, o tym, że do taty przyszedł Nick Fury, przez co ten musiał pilnie odejść od stołu, nieprzyjemna atmosfera pewnie nadal by się utrzymywała.
- Peter, ja wiem, że jestem dla Ciebie nikim - zaczęła pani Pepper, - ale nie mogę patrzeć jak Wasza relacja się psuje z dnia na dzień...
- Tato kazał pani to powiedzieć? Nie zadziała. Jak ma coś do powiedzenia, to niech powie to sam.
- Nie. To moje słowa. Nieprzyjemnie się na to patrzy. Nie chcę się wtrącać i wiem, że właśnie to robię, ale nie może to iść w tę stronę.
- Nie byłoby dla pani wygodniej, gdyby moja mama z powrotem odeszła? Gdyby tato nie próbował mnie przekonywać o słuszności dania Jej kolejnej szansy - zauważyłem, że wybiłem Ją z rytmu i dzięki moim zdolnościom, usłyszałem jak puls Jej przyśpiesza? - Nie. Chcę. Jej. Znać. I nikt, ani nic nie zmieni mojego zdania. Może znowu odejść i tym razem nie wrócić.
- Peter, nie mów tak...
- A jak mam do cholery mówić? Możemy skończyć ten temat? Mam już dość, to mnie wykończy. Ja nie chcę po raz kolejny przez to wszystko przechodzić. Mój tato, który dopiero niedawno obudził się, że ma syna, wcale mi tego nie ułatwia. Nie rozumiem, dlaczego Wy wszyscy na to tak naciskacie. To jest bezcelowe. Przepraszam, ale ja muszę wyjść.
Wziąłem smycz i wyszedłem z Ren, która stała się w tej chwili moją wymówką. Szedłem dość długo, bo starałem się iść jak najbardziej okrężną trasą, a w dodatku taką, której nie znam. Gdy w końcu dotarłem do budynku, który w jakimś stopniu miał dla mnie szczególne wrażenie, wyważyłem drzwi i wszedłem do środka. Wszystko było w kurzu, liściach i śmieciach, które prawdopodobnie przywiał tu wiatr. Z ulgą stwierdziłem, że znajdują się tu schody, a jeszcze bardziej ucieszył mnie fakt, że prowadziły one do samego dachu. Podjąłem parę prób otwarcia drzwi, a gdy mi się to udało, przepuściłem przodem Ren, którą oczywiście wciąż trzymałem na smyczy. Nie usiadłem na brzegu budynku, ale oparłem się o wydzieloną konstrukcję na środku dachu. Ren położyła się obok mnie i w taki sposób spędziliśmy czas do momentu, w którym już dawno zrobiło się ciemno.
CZYTASZ
Just Another Move | złσ∂zιєנкα мαяzєń
FanfikceKolejna przeprowadzka. Każda z nich męczy tak samo. Niby zmienia tyle w moim życiu, ale wszędzie tylko doskwiera mi brak przyjaciół i siedzenie w domu przez domowe nauczanie. Mój ojciec, Anthony Stark, to naukowiec i superbohater. Za każdym razem ob...