XI

216 21 0
                                    

- Mam nadzieję, że mi wybaczycie, że to ukrywałem, ale nie mogłem Wam tego powiedzieć wcześniej. Powiesz coś?

- Wiesz... Znaczy, ja to wiedziałam, więc nie zrobiło to na mnie większego wrażenia - uniosłem wysoko brwi i doszło do mnie jakim debilem byłem, że Ona to wiedziała, a ja tego nie zauważyłem. - Ale miło, że w końcu się zebrałeś.

- Ale jak Ty się, o tym dowiedziałaś?

- Przypuszczałam. Widziałam Cię z tą asystentką Starka, która w sumie jest Jego dziewczyną, ale wtedy nie wiedziałam, no i ogólnie to wtedy jak On był w Naszej szkole, to się tak dziwnie na siebie spojrzeliście. Coś tam mówili, że On ma syna, więc jakoś wysnułam niestworzoną teorię, która jak widać była trafna. Zaczęłam grzebać i wyszło na to, że masz nazwisko po mamie, a skoro Ona ma odebrane prawa, to coś musiało być nie tak. Shuri potwierdziła po wielu próbach. Ned wiedział o moich przypuszczeniach, ale nie wierzył. Ostatecznie wyszło na moje.

- Chyba naprawdę powinienem się Ciebie bać.

- Byłoby głupio gdybyś się mnie bał i ze mną był - powiedziała z szerokim uśmiechem, który chwilę później zszedł z Jej twarzy. - Bo... Co właściwie dalej z tym wszystkim? W sensie będziemy teraz ze sobą chodzić czy jak? Nie mam wprawy w związkach i szczerze nie mam pojęcia, jak ma to działać.

- Wiesz, w moim życiu prowadziłem rozmowy aż z Shuri, z którą jak wiesz się przyjaźnię od dzieciństwa i z Harrym, z którym nie mam już kontaktu. No i teraz z Tobą i Nedem. A być z nikim nie byłem. Więc chyba mam mniejszą wprawę.

- No to jakoś to ogarniemy, nie?

- O ile chcesz być moją dziewczyną.

- O ile Ty chcesz być moim chłopakiem, to mamy załatwioną tę kwestię - uśmiechnąłem się i pokiwałem głową, a MJ zbliżyła się i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. A ja po prostu Ją pocałowałem.

Siedzieliśmy do późnej nocy. Oczywiście ze świadomością, że mamy na rano do szkoły. A jeszcze do tego MJ wspominała, że następnego dnia miał wrócić nauczyciel muzyki z L4. Nie obyło się bez „w końcu usłyszę jak grasz" i Jej uśmiechu.

Wszedłem do domu bez bluzy, bo wcześniej pożyczyłem ją MJ, jak najciszej potrafiłem i rzeczywiście mogłoby mi się to udać, gdyby Ren nie zdradziła, że przyszedłem, przybiegając do mnie z pośpiechem i gdyby tato nie czekał na mnie w salonie.

- Hej - powiedziałem dość cicho, starając się stłumić uśmiech, który cały czas utrzymywał mi się na twarzy?

- Naprawdę? „Hej"? Gdzie Ty byłeś tyle czasu? I dlaczego do cholery nie odbierasz telefonu?

- Rozładował mi się.

- Jak się spóźnisz do szkoły, to Ci coś kurwa zrobię - powiedział z wyczuwalnym gniewem w głosie. - I czemu jesteś taki rozebrany? Potem będziesz chory. Pogadamy rano. Idź się myć i kładź się spać, bo niewiele Ci tego snu zostało.

Długo nie mogłem zasnąć. Dużo myślałem nad tym, co się wydarzyło poprzedniego dnia. Wstałem na budzik. Co oznaczało, że nie zaspałem, chociaż chętnie bym to zrobił przy moim stopniu zmęczenia. Zwlokłem się z łóżka, ogarnąłem i poszedłem do kuchni. Na moje nieszczęście tato nie spał, a siedział już w kuchni razem z panią Pepper. Przywitałem się krótko i pierwsze co zrobiłem, to włączyłem ekspres do kawy i nasypałem Ren jedzenie. Dopiero potem usiadłem do stołu i wziąłem się za śniadanie.

- Nic nie powiesz - tak, taki miałem zamiar, tato?

- A co mam powiedzieć - okej, zdecydowanie jest wkurwiony?

- Chętnie się dowiem, dlaczego wróciłeś o trzeciej nad ranem, wiedząc, że dzisiaj idziesz do szkoły.

- Nie planowałem tego, tak wyszło.

- Może rozwiniesz? Musiałeś się świetnie bawić, skoro wróciłeś jeszcze taki uśmiechnięty.

- Tato, błagam Cię... Mam piętnaście lat. Przecież zdążę do szkoły.

- Ale będziesz nieprzytomny. Poza tym skoro masz piętnaście lat, to nie masz chyba całkowitej samowolki - o ile do tego momentu utrzymywałem jakoś nerwy na wodzy, to teraz mnie po prostu wypełniła złość.

- Może jakbyś Ty mnie wychowywał, a nie opiekunki, które i tak miały mnie w dupie, to byłoby inaczej. Nie było Cię przez całe moje dzieciństwo i teraz masz do mnie pretensje. Miałem serio super humor - w końcu mi się zaczęło wszystko układać, ale oczywiście musiałeś dorzucić swoje pięć groszy.

- Jesteś jeszcze trochę za smarkaty na wracanie po nocach bez napisania głupiego sms-a o treści: „żyję, nic mi nie jest, będę o którejś tam".

- Przestańcie się do cholery kłócić - wtrąciła się pani Pepper. - Peter, przeproś tatę.

- No chyba nie.

- Słuchaj, On się po prostu o Ciebie martwił.

- Nic mi nie jest. Nie musicie się o mnie martwić.

- No chyba jednak musimy - stwierdził tato.

- Dam sobie radę sam. Do teraz dawałem, więc nie udawaj super tatusia przy swojej dziewczynie, bo po odejściu mamy zostawiłeś mnie tak samo jak Ona. Tylko, że Ty dawałeś mi jeszcze złudną nadzieję na zmianę tego, a Ona po prostu zniknęła z mojego życia. Doskonale wiem, że obydwoje mnie nie chcieliście i jestem dla Was tylko ciężarem, więc nie rozumiem po co się w to wszystko pchasz, skoro zacząłeś sobie układać życie na nowo. Trzeba było mnie oddać. Powinienem teraz myśleć, o czymś innym, a nie kłócić się z ojcem, sorry. Dojadę sam do szkoły.

Jak powiedziałem - tak zrobiłem. Włączyłem muzykę na słuchawkach i starałem się zbyt wiele nie myśleć. Przynajmniej na temat kłótni z tatą. Gdy w końcu dojechałem moje emocje opadły, ale nadal nie miałem humoru.

Chociaż po przemyśleniu to w zasadzie miał rację. Przegiąłem trochę z godziną, ale ta awantura i tak była bezcelowa. Nie zmieni to faktu, że nigdy się nie angażował zbytnio w moje życie, a teraz ma do mnie problem na każdym kroku.

Po wejściu do szkoły standardowo przywitał mnie gwar. Opanowałem swoje zdolności do takiego stopnia, że już mogłem na spokojnie sobie chodzić bez słuchawek, ale jakoś tak było mi lepiej. Szczególnie po kłótni. Od razu też poszedłem pod salę od muzyki, ale nigdzie nie widziałem moich przyjaciół. I nawet mógłbym to przeżyć, gdybym nie ogarnął tego, że muszę powiedzieć Nedowi o dwóch sprawach, z czego w tylko jednej pomoże mi MJ.

Just Another Move | złσ∂zιєנкα мαяzєńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz