Gdy wszedłem z MJ do mojego domu, nic do mnie nie docierało. Wiem, że rozmawiali, a ja po prostu szedłem przed siebie, starając się przy tym nie upaść. Powiedzieli, że mogę iść do pokoju. Tak też zrobiłem. Pożegnałem się z MJ i niedługo potem znalazłem się we własnym łóżku. Nie powinna mnie znaleźć w takim stanie. Nikt nie powinien. Z jakiej kurwa racji to tak działa? Dlaczego muszę być na tyle zjebany, że dziewczyna mnie musi doprowadzać do porządku?
Zasnąłem. Obudziłem się z bólem głowy, ale jeszcze gorszy był natłok myśli. Zjebałem. Pewnie teraz stracę Ją i Neda i tyle po moim szczęśliwym życiu. Zacząłem się zbierać do szkoły. Na szczęście nikogo tego ranka nie spotkałem. Pojechałem autobusem. W drodze do niej uczyłem się wszystkiego co możliwe, bo weekend zmarnowałem na ćpanie. I nawet się nie spóźniłem. Wręcz byłem przed wszystkimi, bo źle popatrzyłem na plan, a właściwie to nie popatrzyłem na niego i okazało się, że mamy na drugą lekcję. Nienawidziłem tego. Na indywidualnym miałem zawsze na ósmą. Niezależnie od wszystkiego. I to mi pasowało. A teraz nie mogę się przyzwyczaić.
Po jakimś czasie siedzenia, słuchania muzyki i patrzenia się w przestrzeń mój telefon zadzwonił. Spojrzałem tylko na adresata, którym był tato i po chwili przemyśleń zdecydowałem się odebrać.
- A gdzie Ty jesteś?
- W szkole.
- Przecież masz na drugą lekcję.
- Wiem, zdążyłem zauważyć.
- Dobrze się czujesz chociaż?
- Nie.
- Jak coś to zadzwoń, to Cię zwolnię. Ktoś Cię odbierze.
- Przeżyję.
- Zadzwoniłem do Rafaela. Załatwiłem odwyk.
- Fajnie.
- Peter?
- No?
- Kocham Cię.
- Ta, ja Ciebie też. Muszę kończyć. Hej.
Nie musiałem. Chyba po prostu Jego słowa nie sprawiały na mnie takiego wrażenia jak kiedyś. Powiedział to tylko ze względu na obecną sytuację. Pewnie nawet tak nie myśli. Nie zdziwiłbym się.
- Siemka - usłyszałem nad sobą znajomy głos, a osoba, która powiedziała te słowa, po chwili się do mnie przysiadła. - Co Ty taki zmarnowany? Poza tym, że obydwoje wstaliśmy wcześniej niż powinniśmy.
- Też pomyliłaś godziny?
- Nie. Ja akurat poprawiałam matmę. Ale nie martw się, każdemu się zdarza - Ash uśmiechnęła się, a ja nieznacznie to odwzajemniłem. - Spałeś w ogóle? Wyglądasz jakby przejechał Cię tir.
Tym razem uśmiechnąłem się odrobinę szerzej.
- Uwierz mi, chciałbym, żeby to był tir.
- To co w takim razie - dopytywała?
- Nic szczególnego. Po prostu nie mogłem zasnąć.
- Nie mogłeś zasnąć, czy masz kaca?
- Coś w tym stylu.
- Chcesz coś przeciwbólowego? Bo na kaca nie mam.
- Nie... Nie trzeba, dzięki - powoli odpowiedziałem.
- Na pewno?
- Albo możesz dać.
Wyciągnąłem jedną tabletkę z blistra i oddałem go z powrotem Ash.
- Dzięki - sięgnąłem po wodę z zamierem popicia leku, ale poczułem jak po karku przeszedł mi dreszcz, a po chwili poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Spojrzałem w górę i zobaczyłem MJ.
- Obiecałeś, że zadzwonisz, jak Cię weźmie - zabolał mnie zawód w Jej oczach. Nie chciałem tego widzieć.
- To Apap. Na ból głowy. Wszystko gra. Możemy pogadać?
- Spoko.
Przeprosiłem Ash i poszedłem już z MJ. Złapała mnie za rękę i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
- MJ, słuchaj - zacząłem, od razu ciągnąć Ją do ściany. Gdy przystanęliśmy, zacząłem kontynuować. - Zjebałem. Po całości. Strasznie Cię przepraszam. Nie chciałem tego.
- Ale żeby w szkole brać? Serio?
- To był Apap. Napierdala mnie głowa po wczoraj.
- Nie wciskaj mi kitu - to zabolało jeszcze bardziej. - Nie wierzę Ci.
- Ja wiem, że ćpunom się nie wierzy, ale...
- Nie kłam, Peter. Nie chcę się z Tobą kłócić.
- Ale ja nie kłamię...
Było za późno. MJ odeszła do jakiejś dziewczyny, której imię pewnie powinienem już dawno znać, ale nadal tak nie jest, a gdy zadzwonił dzwonek usiadła z Nią w ławce.
Na długiej przerwie wyszedłem na boisko. Poszedłem sam, bo MJ i Ned odłączyli się ode mnie, co z jednej strony rozumiem, a z drugiej chyba naprawdę Ich teraz potrzebuję. Usiadłem pod trybunami i zadzwoniłem do Buckego. Nie odebrał, a jedynie napisał, żebym jeśli to coś ważnego to napisał wiadomość, a pogadamy potem. To mnie jeszcze bardziej dobiło. A jeszcze gorzej było, gdy zauważyłem ludzi na palarce. Ile bym dał, żeby się teraz naćpać. Ale spróbuję. Dla MJ. O ile jeszcze się do mnie odezwie.
![](https://img.wattpad.com/cover/325098576-288-k78658.jpg)
CZYTASZ
Just Another Move | złσ∂zιєנкα мαяzєń
ФанфикKolejna przeprowadzka. Każda z nich męczy tak samo. Niby zmienia tyle w moim życiu, ale wszędzie tylko doskwiera mi brak przyjaciół i siedzenie w domu przez domowe nauczanie. Mój ojciec, Anthony Stark, to naukowiec i superbohater. Za każdym razem ob...