XXXIII

173 17 0
                                    

Obudził nas dźwięk budzika. MJ zaczęła na niego wyklinać, ale przypomniałem Jej, że to Ona chciała go nastawiać.

- Peter - spytała, w międzyczasie zbierając swoje rzeczy?

- Hm?

- Cieszę się, że spędziłam swój pierwszy raz z Tobą. Bardzo mi się podobało...

- Mnie też. Dziękuję Ci.

- Za co?

- Za wszystko. Za to, że jeszcze przy mnie jesteś.

- I będę, nawet jeśli Ty tego nie będziesz chciał.

- Powiało grozą - zaśmiałem się cicho (bo inaczej nie mogłem) i pocałowałem Ją jeszcze raz. - Jak zamierzasz wyjść?

- Tak samo jak weszłam. Przez okno.

- To na pewno bezpieczne?

- Mówi to osoba, która codziennie skacze między dachami.

- To co innego. Ja mam mniejsze prawdopodobieństwo zabicia się w ten sposób.

- Masz lepszy pomysł niż to, albo spacer przez całą Wieżę w nadziei na niespotkanie nikogo?

- Mam. Nawet dwa. Zostaniesz, zjemy razem śniadanie i dopiero potem wrócisz do domu. A drugi - po prostu Cię odstawię do domu.

- W jaki sposób?

- Motor odpada, bo wszystkich obudzimy, więc zostaje przehuśtanie się.

- Masz motor - spytała, a ja po Jej minie doszedłem do wniosku, że skończyła słuchać mnie po usłyszeniu słowa „motor"?

- Mam. Prawko też, jakbyś pytała. Ale tak jak mówiłem odpada. Możemy się przejechać, ale w warunkach, w których nikogo przy tym nie obudzimy, albo przynajmniej nie będzie przy tym zbędnych pytań.

- Wybieram motor - zaśmiałem się.

- Serio?

- Tak. Bardzo serio.

- No dobra - powiedziałem. - Ale muszę iść do salonu po kluczyki, a potem zjedziemy do garażu. I sorry, ale nie dam Ci pojechać ubranej w taki sposób.

- Co masz do mojego stylu ubierania się?

- Nic. Po prostu będzie Ci zimno. To motor, na nim wieje. Plus jest czwarta rano. Nie ma opcji, że w takim zestawie Cię nie przewieje.

Podszedłem do szafy i wyciągnąłem dla MJ bluzę i flyersa.

- Czyli mam się ubrać jak na zimę?

- Okej, spoko. Jak wolisz. Jak będziesz chora, to nie zwalaj na mnie.

- No dobra... Daj.

Udało nam się wyjść tak, że nikt nas nie zauważył. Poza Ren, ale na szczęście nie narobiła hałasu. Zjechaliśmy do garażu, dałem MJ swój kask i wsiedliśmy na motor. Po jakimś czasie dojechaliśmy pod Jej dom, prawdopodobnie nikogo przy tym nie budząc. Pocałowaliśmy się na pożegnanie, a ja wróciłem z powrotem już sam.

Kiedy wszedłem do domu, nadal było na tyle wcześnie, żeby wszyscy spali. Zdziwiłem się, więc gdy zauważyłem w salonie tatę. Po Jego twarzy nie mogłem niestety wywnioskować, czy i jeśli tak, to w jakim stopniu, mam przejebane.

- Hej - powiedziałem niepewnie?

- Hej. Gdzie byłeś?

- Na motorze - powiedziałem, pokazując kluczyki, które miałem w swojej dłoni i które po chwili odłożyłem na ich miejsce.

- O czwartej rano? Dlaczego?

- Jakoś mnie tak naszło.

- Jakby coś Ci się stało, to chuj wie, czy ktoś by Cię znalazł.

- Spoko, nie byłem sam - wstrzymałem powietrze. Mój debilizm właśnie sięgnął zenitu.

- To z kim? Z Michelle? Ona też nie sypia w godzinach trzecia - czwarta?

- O trzeciej spaliśmy.

- Była tu na noc?

- Tak...

- Mogłeś powiedzieć. Na przyszłość mów takie rzeczy.

- Spaliście już. Nie dało rady.

- Mogła zostać już na to śniadanie.

- No już Jej nie zawrócę. Na przyszłość będę pamiętał. Znaczy... Na przyszłość będziesz wiedzieć, że u nas śpi.

- Poprawia Ci humor.

- Co?

- Michelle. Działa na Ciebie dobrze. Uśmiechasz się częściej, gdy się z Nią spotykasz. Może zostawać częściej na noc. Tylko mi powiedz przed tym.

- Dzięki - uśmiechnąłem się.

- Ale ubieraj się cieplej na ten motor o czwartej.

- Dałem MJ ubrania. Następnym razem to przewidzimy i będę ubrany cieplej.

- No, ja myślę. Dobra... Spadaj spać, bo zasypiasz już na stojąco. Dobranoc.

- Dobranoc.

Wszedłem do pokoju i położyłem telefon na szafce nocnej, sam się położyłem na łóżku i zacząłem się uśmiechać. Zwyczajnie uśmiechać. Nakazałem Friday zgasić światło i próbowałem zasnąć, ale byłem zbyt pobudzony. W szczególności nie pomagał mi też spać nieustannie świecący się telefon, który jak się okazało dzwonił. Adresatką okazała się być MJ. Odebrałem połączenie i już po chwili usłyszałem Jej głos:

- Jesteś idiotą. Kurwa pieprzonym idiotą.

Just Another Move | złσ∂zιєנкα мαяzєńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz