XXV

184 16 0
                                    

- Ale mogę zacząć używać kamer, jeśli chcesz. Albo mówisz, albo to oglądamy i mogę liczyć tylko na to, że nie podejdzie to pod porno.

- Nic nie zrobiliśmy - odpowiedziałem utrzymując kamienną twarz.

- Tak? Ciekawe? To po co Pepper w ogóle poruszała ten temat?

- Mówię, że nic nie zrobiliśmy, jasne - tym razem już uniosłem niekontrolowanie głos? - I z jakiej kurwa racji masz kamery w moim pokoju?

- Mieszkasz w moim domu. I wyrażaj się.

- Gdziekolwiek bym nie mieszkał, to jest przegięcie.

- Jestem Twoim ojcem i mam prawo wiedzieć, co się z Tobą dzieje.

- Fajnie, że sobie przypomniałeś po tylu latach, że masz syna. Nigdy nie interesowało Cię to, co robię. Nagle Cię oświeciło i wywracasz mi życie do góry nogami. Przeprowadzaliśmy się siedem razy. Osiem różnych miast i w każdym byłem sam. Bo Ciebie przy mnie nigdy nie było. Jak potrzebujesz wiedzieć co u mnie, to mnie kurwa spytaj, a nie podglądaj na ukrytych kamerach.

- Twoja matka jutro przyjedzie. Nigdzie nie wychodzisz. Masz szlaban. Przyjedzie po Ciebie Happy i wracasz od razu do domu.

- Jakoś nie mam ochoty Jej widzieć.

- Wiesz co, Peter? Mam to w dupie. Nie mogę Jej tego zabronić, bo jeszcze ma jakieś prawa.

- Nie spotkałem Jej odkąd odeszła. Już dawno nie powinna mieć tych praw. Ale Ciebie do Niej ciągnie, chcesz cały czas dawać Jej kolejne szanse. A prawda jest taka, że ludzie się nie zmieniają. Ona nigdy nie będzie chciała być z Nami, Ty nigdy nie przestaniesz być zarozumiałym dupkiem, a ja już zawsze będę sam - poczułem, jak do oczu zaczęły napływać mi łzy.

- Licz się ze słowami i nie mów tak o Nas. Jesteśmy Twoimi rodzicami, czy tego chcesz czy nie.

- Świetni rodzice. O wiele prościej by Wam się żyło, gdyby mnie tu nie było - to był moment, w którym w pomieszczeniu w końcu zapanowała cisza. Odsunąłem krzesło od stołu, posprzątałem po sobie i niedługo później zamknąłem się w pokoju. Posiedziałem chwilę w ciszy, ale zdecydowałem się wziąć telefon, żeby puścić muzykę. Wszedłem tylko na chwilę w wiadomość od Buckego, odpisałem i już po chwili na moim ekranie pojawił się widok połączenia. Którego miałem w planach nie odbierać, ale nie umiem trafić w czerwony guzik.

- Weź mnie kurwa stąd - usłyszałem głos dochodzący z drugiej strony słuchawki. Uśmiechnąłem się niemrawo, słysząc Buckego. - Chciałem pomarudzić, ale Ty chyba jesteś w gorszym stanie. Co się stało?

- Nic, to nieistotne... A Tobie co robią, że mam Cię wziąć?

- Pieprzą mi, o tym, że choć wiele przeżyliśmy - zaczął Bucky zmieniając ton, - możemy iść dalej, zawrzeć nowe znajomości i stać się nowymi ludźmi nie zatracając w tym siebie, a wszystko to za sprawą zajęć w kołeczku i rozmawianiem o swoich uczuciach, graniem w planszówki oraz „dużej" ilości aktywności fizycznej. Oni nie wiedzą co to duża ilość aktywności fizycznej. Wyglądowo jestem najmłodszy, ale jeśli to mają być eksperymenty Hydry to chuj wie szczerze. W każdym wypadku potrzebuję potrenować, bo mnie nosi.

- Na pewno ktoś się znajdzie. Jeśli Oni są z Hydry to raczej wszyscy powinni umieć walczyć.

- Jeszcze muszą chcieć.

- Fakt - przyznałem niechętnie.

- Ja już powiedziałem, teraz Twoja kolej.

- Nie ma co mówić.

- No, dawaj. Bo mnie męczą, żebym w coś z Nimi grał, a ja nie chcę i bardzo chętnie Cię posłucham.

- Pamiętasz MJ?

- No pewnie.

Opowiedziałem pokrótce, co się działo, od momentu, w którym już Go nie było. Stwierdził, że Tony jak zwykle przesadza, ale jednak trochę racji ma. Od Buckego byłem w stanie przyjąć to do wiadomości, bo w zasadzie wiedziałem, że to głównie moja wina. Co do sytuacji z moją matką, Bucky przyznał jednak rację mnie. Przecież tato nie może mnie zmusić do tego, żebym się z Nią widywał. Dawałem Jej szansę każdego dnia i nigdy się nie pojawiła. Potem odpuściłem. Nie chcę tego znowu przerabiać.

Po tej rozmowie, zdecydowałem się na kolejną. Zanim jednak się na nią udałem, najpierw zniszczyłem każdą kamerę, jaką znalazłem w pokoju. Następnie poszedłem do sypialni mojego ojca, ale zastałem tam tylko panią Pepper.

- Gdzie jest tato?

- Dostał telefon i gdzieś wyleciał. A co?

- Nic, chciałem z Nim pogadać - odparłem odwracając się w stronę wyjścia.

- Nie powiedziałam Mu. Zobaczył na monitoringu.

- Wiem - szybko odpowiedziałem. Po chwili, jednak opamiętałem się i stwierdziłem, że dobrym pomysłem byłoby powiedzieć coś jeszcze. - Dziękuję.

- Nie masz za co. On robił głupsze rzeczy. Wiem, bo studiowaliśmy na jednej uczelni.

- Aha, spoko. Dobrze wiedzieć.

- Masz coś do roboty?

- Nie...

- A umiesz grać w statki?

Just Another Move | złσ∂zιєנкα мαяzєńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz