XII

212 20 0
                                    

Pod salą dostałem jeszcze wiadomość od MJ, że się chwilę spóźni i ruszyłem powolnym krokiem w stronę odwróconego do mnie tyłem Neda.

- Hej - przywitałem się.

- O, hej. MJ pisała, że ma się spóźnić, więc pewnie zaczniemy grać bez Niej.

- Wiem, mi też pisała. A co grać?

- Nie wiem, Freeman coś wymyśli jak zawsze. Ogólnie typ jest spoko, ale na pewno całą lekcję będziemy grać.

- No to dobrze... Chyba.

- No niby tak, ale zawsze Mu coś nie pasuje. A Ty czemu jesteś taki zmarnowany - w tym samym momencie dostałem wiadomość od MJ, w której napisała, że mam powiedzieć Nedowi kim jestem, bo zaraz to sprawdzi?

- Prawie nie spałem. Mam ogólnie sprawę do Ciebie - powiedziałem i rozejrzałem się w około, a potem wróciłem wzrokiem do Neda, który czekał, aż będę kontynuować. - Jest rzecz, której o mnie nie wiesz, a jest ważna i powinienem Ci to powiedzieć. Powinno mi być kurde łatwiej po wczoraj... Nazywam się...

I powiedziałbym, gdyby Ned nie został popchnięty na ścianę.

- Nie było mnie miesiąc w kraju, a te ofermy nadal nie nauczyły się łazić - rzucił chłopak, który podczas naszego ostatniego spotkania chyba nie za bardzo mnie polubił.

- Akurat my staliśmy w miejscu, więc jak już to Ty nie umiesz chodzić.

- Peter, odpuść - usłyszałem tylko za sobą głos Neda.

- Posłuchaj swojego kolegi, bo źle skończysz.

- Grozisz mi - spytałem, ściągnąłem brwi i mimowolnie się uśmiechnąłem?

- Nazywaj to jak chcesz, ale miej świadomość, że już mi podpadłeś.

- Tobie wszystko podpada - zwróciłem wzrok ku dość młodemu mężczyźnie, który w tej samej chwili do nas podszedł. - Trzeba Ci wysyłać specjalne zaproszenie na wejście do sali, Thompson? Czy może mam Ci wpisać nieobecność razem z uwagą za czepianie się innych uczniów?

„Thompson" wszedł do sali, a my zaraz po Nim. Nauczyciel zamknął drzwi i zaczął wypakowywać coś z torby przy okazji, zrzucając z biurka kubek, który złapałem dosłownie nad ziemią. Może i da się żyć z tymi mocami. Nie zawsze tylko przeszkadzają.

- Czemu odpuszczasz - spytałem po tym jak oddaliliśmy się trochę od nauczyciela i usiedliśmy na rogu schodków, prowadzących na „scenę"? - Przecież On nie może tak wiecznie robić. Nikomu. To jest przegięcie.

- Chciałeś mi coś powiedzieć - zmienił temat Ned. Rzeczywiście powinienem, bo MJ jak tu wejdzie to pewnie od razu czymś rzuci i to się źle skończy.

- Chętnie bym to zrobił, ale tu jest naprawdę za dużo osób, które mogłyby to usłyszeć. Są dwie sprawy, ale o jednej muszę Ci powiedzieć sam.

- Peter Parker - moją uwagę zwrócił głos nauczyciela, - chętnie usłyszę jak powtarzasz to, co mówiłem, bo zdecydowanie mnie nie słuchałeś wraz z kolegą.

Poczułem nagle, jak wzrok wszystkich wędruje na mnie. Do tego nie potrzebowałem żadnych mocy. Przełknąłem ślinę i zacząłem mówić:

- W sensie to, że w orkiestrze najważniejsze jest jak najdokładniejsze zgranie się?

- Dobra... Zwracam honor - może jednak słuchałeś, ale przestańcie gadać, żeby inni byli w stanie usłyszeć, co mówię.

- Widzisz - zaczął Ned szeptem? - Pająk Ci wyszedł na dobre.

Just Another Move | złσ∂zιєנкα мαяzєńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz