XVIII

196 16 0
                                    

Fakt, że mieliśmy zastępstwo i nic nie robiliśmy trochę mnie załamał. Mogłem być dłużej na mieście. MJ była półprzytomna i właściwie to na mnie leżała, a Ned leżał głową na ławce. Podobnie z całą resztą, tylko nieliczni robili coś sensownego. Ja natomiast byłem pobudzony do tego stopnia, że siedziałem i patrzyłem się po wszystkich, cały czas ruszając nogą, co prawdopodobnie mocno wkurwiało MJ, ale była na tyle zmęczona, że nic nie mówiła. Nie żebym nad tym panował w sumie.

Niedługo później do sali wszedł nauczyciel, z którym mieliśmy mieć lekcję. Gdzieś z dala słyszałem kroki kolejnej osoby, ale je zignorowałem. Szturchnąłem MJ i popatrzyłem na Nią z uśmiechem.

- Zasnęłaś?

- Nie - powiedziała nieprzytomnym głosem. - To tylko taki półsen. Wiesz, o co chodzi.

- Wiem, wiem. Na wf-ie się obudzisz.

Do końca lekcji wszyscy walczyli ze sobą, żeby nie zasnąć. Ja siedziałem cały czas z dobrym humorem, przez co moi przyjaciele patrzyli się na mnie, jakbym conajmniej się naćpał. Ale jakoś nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Poszliśmy pod salę i w momencie, w którym usiedliśmy, a MJ z powrotem się na mnie ułożyła, na karku przeszedł mnie znajimy dreszcz, a chwilę później dostałem wiadomość.

Nie chcąc przesuwać zbytnio MJ, wyciągnąłem telefon z kieszeni i po zobaczeniu nadawcy w sumie się zdziwiłem. A jeszcze bardziej po zobaczeniu treści.

Bucky: „Tylko mnie nie zabij

To nie mój pomysł"

Wysłałem znak zapytania, po czym wyłapałem, że MJ w końcu obudziła się bardziej niż wcześniej.

- A mogłam spać - stwierdziła, nadal lekko przymulona. - Bardzo wygodnie mi się na Tobie leżało, wiesz?

- Naprawdę - rzuciłem z uśmiechem?

- No, muszę przyznać, że nadajesz się na materac - uśmiechnęła się pod nosem, po czym przybliżyła się do mojej twarzy i mnie pocałowała. - Nie pytaj, potrzebowałam się obudzić.

- Nie przeszkadza mi to.

- Ja pierdolę, nie mogę z Wami - zajęczał Ned, a my zaśmialiśmy się głośno.

Po raz kolejny dostałem wiadomość, ale tym razem, gdy ją odczytałem, zacząłem się zastanawiać, o co chodzi.

Bucky: „Wyglądacie przeuroczo, serio"

Rozejrzałem się wokoło, aż w końcu udało mi się wyłapać znajomą twarz.

- MJ, bo chyba mamy problem...

- Jaki konkretnie?

- Kojarzysz zimowego żołnierza - spytałem odwracając na Nią wzrok? - Nazywa się Bucky. I właśnie się na nas gapi.

MJ gwałtownie się podniosła do siadu, prawie mi przy tym przywalając.

- Kurwa. Nic Ci nie jest?

- Nie, spoko.

- A będą jakieś problemy w związku z tym, że On nas widział?

- Nie wiem.

- Nie miałeś podobnych sytuacji - spytał Ned?

- Nie za bardzo... MJ jest moją pierwszą dziewczyną właściwie. A Shuri wszyscy znają od dawna, więc nawet jak coś się działo, na zasadzie, że zrobiła sobie ze mnie materac to nikt nic sobie z tego nie robił. No i nie całowałem się z Nią. A Bucky był raczej teraz tego świadkiem.

- Podchodzisz do Niego - spytała MJ?

- Nie... Oczywiście, że teraz do Niego nie podejdę. W ogóle co On tu robi. O kurwa, Steve - powiedziałem i po raz kolejny odwróciłem wzrok, gdy zobaczyłem osobę, z którą rano jadłem śniadanie. - Wiesz... Teraz raczej będą problemy. O ile Buckego dałoby się przekonać, żeby siedział cicho, bo mam z Nim całkiem niezły kontakt i wcale nie jest taki zły jak się wydaje, to Steve jest trochę bardziej... Praworządny? Na sto procent powie ojcu. Więc to jest chyba ten moment, w którym nasi rodzice się dowiedzą.

- No kiedyś to stać się musiało, nie? Ale jak mi matka wyjedzie z pogadanką o seksie to Ci przyjebię. Porządnie.

- Bardzo mnie pocieszasz.

- Wiem. Jestem w tym świetna.

Chwilę później początek lekcji zasygnalizował dzwonek. Wziąłem głęboki oddech i po jakimś czasie weszliśmy do „holu". Przebraliśmy się i już całą klasą udaliśmy się na salę gimnastyczną. Kazano nam usiąść i czekać na coś, co było raczej Stevem i Buckym. Nie myliłem się. Niedługo później w sali zapanował większy gwar niż był wcześniej, ze względu na to, że do środka weszła dwójka superbohaterów. To był też ten moment, w którym szczerze zapragnąłem umrzeć i zacząłem się modlić, żeby nic się nie zesrało. W końcu nadzieja umiera ostatnia. Przynajmniej powinna.

Just Another Move | złσ∂zιєנкα мαяzєńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz