- Ten cały Spiderman jak na razie niczego nie zjebał - stwierdził pan Fury, wchodząc do kuchni, gdy następnego dnia rano jadłem samotnie śniadanie, a ja po tych słowach zwróciłem ku Niemu swój wzrok. - Gdzie tato?
Wzruszyłem ramionami i wróciłem do jedzenia.
- Tony jest na spotkaniu - powiedziała spokojnie pani Pepper, która pojawiła się znikąd. - Coś przekazać?
- Nie, muszę z Nim pogadać. Kiedy skończy?
- Do dziesięciu minut. Raczej.
- To poczekam - odparł, siadając koło mnie i od razu wracając do mnie wzrokiem. - Masz jeszcze mleko?
Przez chwilę musiały dotrzeć do mnie Jego słowa, żeby w końcu wstać, wziąć miskę i mleko i postawić je na stole.
- Nie mogę być poważna, gdy obydwoje jecie płatki i patrzycie się jakbym miała na Was co najmniej zaraz nawrzeszczeć.
- Zostało mi jedno oko, więc z niego korzystam - uśmiechnąłem się mimowolnie na te słowa.
- Ta... Tony opowiadał mi jak pan stracił poprzednie.
- Od tamtej pory już nie wziąłem kota na kolana.
- Nie miał pan być z Buckym - zmieniłem temat, bo zaraz i tak musiałem wychodzić?
- Ja Go tylko odstawiałem. Ufam agentce Hill, ale wolę być na miejscu i mieć nad wszystkim kontrolę. Barnes da sobie radę.
- W to nie wątpię.
- Rok zleci szybko, mówię Ci.
- Nie wydaje mi się, żeby była to prawda.
- Zleci, mówię Ci. Szczególnie, że chodzisz do szkoły, masz przyjaciół, dziewczynę. To najlepszy okres w Twoim życiu. Bucky wróci, zanim się obejrzysz.
- Masz dziewczynę - spytała z uśmiechem pani Pepper?
- No - odparłem, jednocześnie wstając...
- Ejj, gdzie się wybierasz, po tym jak się takich ciekawych rzeczy dowiaduję?
- Do szkoły. Muszę iść do szkoły.
Wyszedłem jak najszybciej. Przyczyna była prosta: nigdy bym tam nie dotarł, gdybym zaczął odpowiadać na pytania.
Po jakimś czasie wszedłem w zaułek po to, aby nałożyć na siebie kostium bez świadków. Przebujałem się przez całe miasto, po drodze powstrzymując kradzież roweru i ścigając kota jakiejś dziewczynki z drzewa. Moje zdążenie do szkoły powoli wisiało na włosku, ale na szczęście udało mi się to, właściwie to nie wiem jakim cudem, bo pod salę doszedłem już po dzwonku. Z uśmiechem na ustach przywitałem się z Nedem (bo MJ miała się spóźnić) i wszyscy czekaliśmy na lekcję, która jak się okazało, pięć minut po dzwonku została odwołana. Uwielbiam tą szkołę. Ale i tak jest o wiele lepiej niż na indywidualnym.
Po chwili siedzenia wstałem, mówiąc Nedowi, że zbyt mnie nosi, żebym siedział tu przez czterdzieści pięć minut i razem poszliśmy w stronę drugiego końca korytarza.
- Czyli wczoraj miałeś godzinną pogadankę, o tym, „że masz się zabezpieczać, żeby nie skończyć tak jak On"?
- Tak, to są Jego słowa.
- Wiesz, nie sądziłem, że Ci od razu wyleci z czymś takim, wydawał mi się zawsze kompletnym luzakiem.
- Znasz Go z mediów. Wiesz, jak to wygląda. Znaczy w sumie to nie, On jest raczej mocno szczery przed kamerami. I jakoś nigdy, nie zauważyłem, żeby zachowywał się jakoś inaczej w stosunku do mnie, po prostu wiecznie Go nie było, więc nie mam większego porównania.
- Ale czekaj, On chyba źle nie skończył. To dlaczego masz nie skończyć tak jak On?
- Chyba chodziło Mu o to, że moja matka odeszła, a On został sam z dzieckiem, otwartymi projektami i ostatnią szansę na zrobienie czegoś większego. Wybrał technologię. Na to nigdy nie miałem i nie będę miał wpływu. Ale powiem Ci, że przez marne próby zwrócenia na siebie uwagi nauczyłem się wielu rzeczy i to wcale nie było tak, że strój zaprojektowała Shuri od początku do końca. Nie nazwałbym Go luzakiem, ale z kolei nie zawsze myśli, zanim coś zrobi i powie. Czemu mi się tak przyglądasz - spytałem z nieznacznym uśmiechem?
- Co ciekawego dzisiaj robiłeś, że masz krew na skroni i włosach?
- Co? Serio? Czemu ja tego nie zauważyłem?
- Ciężko to dojrzeć.
- Muszę to domyć.
- To pójdę z Tobą. I tak jeszcze MJ nie ma.
Godzina wychowawcza, która poprzez zastępstwo stała się moją ostatnią lekcją, cholernie mi się dłużyła w porównaniu do wszystkich poprzednich lekcji. Szczerze mówiąc kompletnie nie słuchałem nauczyciela, a jedynie liczyłem minuty do końca lekcji. MJ standardowo zrobiła sobie ze mnie materac, a ja wraz z Nedem gadaliśmy o Star Wars. I gdyby nie fakt, że w pewnym momencie nasz wychowawca się solidnie wydarł, przez co przez moją głowę przeszedł cholerny hałas, byłbym w stanie to przeżyć. Gorzej było jednak, gdy usłyszałem, o co Mu chodziło. Mianowicie, zaraz po tym oznajmił nam, że za dwa tygodnie odbędzie się wycieczka. Do Avengers Tower.
CZYTASZ
Just Another Move | złσ∂zιєנкα мαяzєń
FanficKolejna przeprowadzka. Każda z nich męczy tak samo. Niby zmienia tyle w moim życiu, ale wszędzie tylko doskwiera mi brak przyjaciół i siedzenie w domu przez domowe nauczanie. Mój ojciec, Anthony Stark, to naukowiec i superbohater. Za każdym razem ob...