- Peter - doszedł mnie głos MJ, gdy już po lekcjach usiadłem na trybunach, a Ona dosiadła się po jakimś czasie... - Ja naprawdę chcę Ci pomóc, ale Ty mi po prostu nie dajesz tego zrobić. Żadne z nas nie jest na Ciebie obrażone, to po prostu... To po prostu jest za dużo jak na jeden raz. Powiesz coś?
Otworzyłem usta z zamiarem powiedzenia czegokolwiek, ale usłyszałem dźwięk dzwonka swojego telefonu. Przeprosiłem MJ i odebrałem połączenie.
- Dzień dobry, dodzwoniłam się do pana Petera Starka - w słuchawce usłyszałem kobiecy głos?
- Tak, to ja.
- Dzwonimy z ośrodka pomocy weteranom, pan James Barnes podał pana numer jako kontakt w razie potrzeby. Na ośrodek został przeprowadzony zamach, pan Barnes w nim ucierpiał i niestety nie udało nam się Go uratować, niedawno odszedł. Potrzebujemy...
Nie słuchałem dalszej części, po chwili kobieta, która była po drugiej stronie sama się rozłączyła. Poczułem jak pod powiekami zbierają mi się łzy.
- Co się stało? Peter - spojrzałem w stronę MJ, która chwilę później mnie przytuliła? Odwzajemniłem uścisk i nie chciałem go opuszczać. Nie byłem w stanie odpowiedzieć na Jej pytanie. Jedynie cały czas coraz bardziej wpadałem w histerię. - Zadzwonić do Twojego ojca?
- Nie, dam radę. To jest naprawdę ostatnia osoba, do której powinno się dzwonić.
- Przepraszam.
- Co?
- No za to, że tak na Ciebie naskoczyłam wcześniej o ten Apap. Ja...
- Nie przepraszaj, wiem, że robisz to dla mojego dobra. Odprowadzisz mnie do domu? Proszę?
- Jasne, ale powiedz co się stało.
Z początku nie odpowiedziałem. Szliśmy w ciszy, cały czas trzymając się za ręce.
- Bucky. Bucky to mój przyjaciel. Odkąd się pojawił. Powinnaś kojarzyć Zimowego Żołnierza. On... Miało Go nie być rok... Pojechał...
- Hej, spokojnie. Oddychaj - przystanęliśmy, a ja wziąłem bardzo głęboki oddech.
- Pojechał na ten wyjazd dla weteranów. Mówiłem Wam o tym. Ale... Coś się wydarzyło. I dostałem telefon, że był jakiś zamach, czy coś i...
- Coś Mu się stało?
- On... Nie żyje. Ja nie wiem, co ja mam robić. Jeszcze wczoraj była rocznica śmierci Alex. Ja wiem, że obiecałem. Ale ja nie dam rady.
- Dasz. Nawet nie wmawiaj sobie inaczej - pokręciłem głową.
MJ doprowadziła mnie do końca trasy. Patrzyła, jak wchodzę do domu, żebym przypadkiem się po drodze gdzieś nie zapodział i nie stwierdził, że to idealny czas na ćpanie. Co nie zmienia faktu, że to był idealny czas na ćpanie.
Wszedłem do domu, zdjąłem buty i spytałem Friday o lokalizację taty. Był w salonie. Powoli wszedłem głębiej do domu, nic nie mówiąc.
- Co jest - spytał i po chwili podszedł w moją stronę? - Peter, mówię do Ciebie. Jak znowu jesteś naćpany to... Czemu mi dajesz swój telefon?
- Zadzwoń... Na ostatni numer.
Usiadłem na sofie, a zaraz obok usiadł też mój ojciec. Wybrał numer i dał na tryb głośnomówiący. Nie chciałem tego po raz kolejny słyszeć. Naprawdę.
- O, pan Peter. Poprzednim razem coś rozłączyło, więc mam nadzieję, że możemy kontynuować.
- Jestem niepełnoletni. Dam tatę - to było ostatnie, co przeszło mi przez gardło. Inne słowa zostały przytłumione przez płacz.
- Dobrze, w takim razie zaczekam.
- Dzień dobry?
- Dzień dobry, pan Stark, jak mniemam?
- Tak, to ja. Mógłbym się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi?
- Już mówię. Zadzwoniliśmy wcześniej do pana Petera z informacją o śmierci pana Jamesa Barnsa w zamachu na ośrodek. Potrzebujemy ostatecznie zidentyfikować ciało oraz dopełnić formalności i...
Do końca rozmowy nie słuchałem. Razem z tatą patrzyliśmy się sobie w oczy. Na Jego twarzy był bardzo dobrze widoczny szok. Gdy skończył rozmawiać od razu wyciągnął w moim kierunku rękę, a ja natychmiast się do Niego przytuliłem. Czułem to, że odwzajemnił mocno uścisk, i to jak jeździł mi dłonią po włosach. Poczułem też spływającą na moją głowę samotną łzę, której ślad został niemalże natychmiast zatarty. Nie wiem, ile tak siedzieliśmy. Wystarczająco tyle, żeby pani Pepper do Nas przyszła. Tato powiedział, co się stało i resztę dnia spędziłem razem z Nimi.
CZYTASZ
Just Another Move | złσ∂zιєנкα мαяzєń
FanfictionKolejna przeprowadzka. Każda z nich męczy tak samo. Niby zmienia tyle w moim życiu, ale wszędzie tylko doskwiera mi brak przyjaciół i siedzenie w domu przez domowe nauczanie. Mój ojciec, Anthony Stark, to naukowiec i superbohater. Za każdym razem ob...