IX

234 19 0
                                    

Ostatnią lekcją była godzina wychowawcza. Po dzwonku usiedliśmy w ławce, nauczyciel sprawdził obecność, puścił jakiś film i w zasadzie każdy robił, co chciał.

Ostatecznie wyszło na to, że miałem wpaść do MJ w Halloween, ale miałem jeszcze dać Jej znać, czy będę, bo musiałem przekonać do tego tatę.

Odebrał mnie Happy, bo mieliśmy zgarnąć tatę i gdzieś jechać. To byłoby idealną okazją na próbę przekonania Go, bo nie mógłby mnie w teorii zlać. Przywitałem się z Happym usiadłem na tylnym siedzeniu i zaczęliśmy jechać w ciszy.

- Co się stało - z zamyślenia wyrwał mnie Happy?

- Nic... A coś się stało? Czemu pytasz?

- No, bo tak cicho siedzisz, jak nigdy. Znam Cię sporo czasu i wiem, że normalnie to ciężko Cię przekonać, żebyś się uciszył, a nie mówił.

- Wszystko w porządku. Po prostu głowa mnie boli - w zasadzie było to prawdą, ale niekoniecznie całą. Może to głupie, ale cholernie się stresowałem, że tato nie pozwoli mi iść. Z zasady zawsze szedłem z Shuri, ale Oni przecież znają się doskonale od dawna. To kompletnie co innego.

Pojechaliśmy do miejsca, którego jeszcze nie kojarzyłem, a po chwili zauważyłem idącego do samochodu tatę. Wziąłem głęboki wdech i niemal od razu po tym jak wsiadł do środka odezwałem się.

- Tato, bo mam sprawę...

- No - spytał, ale po moim ciele przeszedł znajomy mi już pewnego rodzaju ostrzegawczy dreszcz, a chwili otworzyły się drzwi po mojej lewej stronie?

- Dobra, nieważne...

Pani Pepper uśmiechnęła się, a ja smutno to odwzajemniłem. Oczywiście, że mogłem się spytać. Nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłem. Dalej się chyba nie pogodziłem z tym, że teraz do mojego życia na stałe weszła pani Pepper.

Podjechaliśmy w jeszcze jedno miejsce, bo tato musiał coś załatwić, a potem już prosto do domu. Próbowałem jeszcze kilkukrotnie się spytać, ale albo byłem zbywany, albo tato nie był sam.

Dopiero po kolacji, gdy wszystko zostało już ogarnięte zebrałem się w sobie i poszedłem do Jego gabinetu. Po usłyszeniu tryumfalnego „proszę" otworzyłem drzwi.

- A, to Ty - aha? Ściągnąłem brwi i zawahałem się przed wejściem do środka.

- Coś się stało?

- Nie, po prostu czekam na kogoś. Nieważne. A u Ciebie coś się stało?

- Masz chwilę?

- No, mam - tato ostatni raz coś kliknął, a potem zwrócił ku mnie swój wzrok i już Go nie odrywał.

- Co do tej sprawy... Mógłbym pójść na Halloween do znajomych - kiedy zobaczyłem, jak tato na mnie patrzy, wiedziałem, że to mój koniec? Po prostu wiedziałem.

Długo nie odpowiadał, więc już powoli docierało do mnie, że nie mam na co liczyć.

- Do kogo i na ile?

- Nie znasz Ich i tak. Generalnie to bym szedł do MJ i byłby na pewno Ned, a tak to nie wiem. A na ile nie wiem. To jest takie wstępne - skończyłem mówić i po karku przeszedł mi dreszcz. Tato siedział przez ten czas cicho a ja doskonale słyszałem rozmowę telefoniczną prowadzoną przez panią Pepper. Po chwili bardzo cichy stukot jej obcasów ucichł, a my usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

- Zastanowię się - po raz kolejny po moim karku przeszedł dreszcz, a drzwi za mną otworzyły się. - Coś się stało, kochanie?

Czy to źle, że po usłyszeniu tych słów poczułem pewien niesmak? Nie przyzwyczaję się do tego chyba nigdy. Tato najprawdopodobniej zauważył moją minę, bo spojrzał na mnie z lekkim zawodem. To teraz to na pewno się nie zgodzi.

Just Another Move | złσ∂zιєנкα мαяzєńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz