Właśnie idę przed siebie i próbuje hamować łzy. Sama nie wiem gdzie chcę iść. Po prostu mam tak cholernie dość tego wszystkiego, że najchętniej wyjechałabym gdzieś daleko na dłuższy czas.
Trochę czułam się głupio. Idę przez Warszawę w samej pidżamie i znając życie wyglądam jak siedem nieszczęść.
Usiadłam się na jednej z pobliskich ławek. Po szybkiej decyzji, postanowiłam iść do Patrycji i Michała.To chyba tradycja, że zawsze kiedy dzieje się coś nie tak, idę do nich. Z jednej strony nie chce się narzucać patrząc na dość wczesną porę, a z drugiej strony nie wiem czy chce się szlajać w takim stanie po Warszawie..
Byłam niedaleko, więc dosłownie chwilę później stałam przed drzwiami mieszkania.
-Oczywiście, będę pamiętał. Też cię kocham. - usłyszałam Michała, który chyba ma zamiar wyjść z mieszkania. - Śmieci też wyniosę, już biorę. O, cześć Zośka. Nie wiedziałem, że jesteś takim rannym ptaszkiem. - powiedział patrząc z uśmiechem na zegarek.
-Cześć. Macie chwilę?
-Jeszcze pytasz ? Dla ciebie zawsze, chodź. - powiedziała Michał otwierając szerzej drzwi. - Fajna pidzama.
-Dzieki. - mruknęłam.
-Hej, wszystko gra? - zapytała Patrycja, widocznie przejęta.
W skrócie opowiedziałam im wczorajszy dzień i dzisiejszy poranek. Jeszcze chyba nigdy tak bardzo nie miałam dość jak teraz.
Z jednej strony byłam zła na tą całą sytuację, a z drugiej strony naszły mnie wyrzuty sumienia, że tak zareagowałam. A z trzeciej strony, cholera jasna komu by nerwy nie puściły?
Michał, jak to Michał, miał ochotę przejść się do nas i nakopać i Hani, i Dawidowi jednak szybko sprowadziłam go na ziemię i uświdomiłam mu, że to nic nie da..
Gdzieś w międzyczasie Dawid zaczął się do mnie dobijać. Dzwonił, pisał, znowu dzwonił, a potem znowu pisał. Pytał gdzie jestem, bo mamy do pogadania. Pewnie, że będziemy mieli do pogadania. Ciekawe czy Hania też się dołączy do tej rozmowy. Znając życie tak..
Patrycja wygnała Michała do sklepu po wino i przy okazji coś na śniadanie. Mówiła, że nie ma zamiaru wypuścić mnie z mieszkania dopóki solidnie jej sie nie wygadam. Przyznaję, taka przyjaciółka to skarb.
Siedziałyśmy tak przez dłuższy czas. Wyrzuciłam z siebie wszystko co leżało mi na sercu od dłuższego czasu i przyznam szczerze, zrobiło mi się trochę lepiej. Dodając to jak i Michał, i Patrycja nabijali się z Hani, śmieliśmy się do rozpuku, aż rozbolały nas brzuchy. Nie wiem czy oni naprawdę są tacy zabawni czy wino działa swoje?
***
-No proszę, kogo ja widzę? - zapytał Dawid, wstając z kanapy. - Wiesz, że telefon się odbiera ? Martwiłem się jak nigdy, wiesz która jest godzina?
-Wiem. - mruknęłam. Miałam dobry humor..
-Mamy do pogadania. - powiedział stanowczo.
-Jutro. - mruknęłam ziewając. Przeszłam się do sypialni po poduszkę i rzuciłam ją do starego pokoju Dawida. Jego mama wróciła do siebie, szkoda że tak wyszło i nie mogłam się z nią pożegnać i spędzić reszty dnia.
-Jutro? Dlaczego nie możemy teraz?
Po mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Kto to taki? Niech no zgadnę! Czy to Hania? Poszłam otworzyć drzwi, oczywiście, że to Hania..
CZYTASZ
Przyjaciele - Dawid Podsiadło
RomancePrzyjaźń. Chyba przyjaźń. ❗UWAGA! ❗ ➡️W powieści mogą pojawić się wulgaryzmy! ➡️Pisane nie na poważnie, traktuj z dystansem. Start : 14.08.2020 *opis będzie zmieniany*