46.Cześć maluchu.

507 16 1
                                    

Perspektywa Dawida
Zosia zasnęła niemalże od razu. Nie dziwię się, mówiła, że przez ostatni tydzień nie było dnia, w którym by nie myślała o problemie z Hanią. Trochę naszły mnie wyrzuty sumienia, że zareagowałem tak ostro chcąc się wyprowadzać, ale musiałem jakoś wyciągnąć powód tego dziwnego zachowania.

Jestem zły na Hanię. Nawet bardzo zły. To już nie pierwszy raz, kiedy obraża Zosię nie wiadomo po co i na co. Chciałem wyrzucić te kartki do kosza, jednak stwierdziłem, że chwilę się powstrzymam. Zebrałem wszystkie kartki w jedną kopertę, zdecydowałem, że pójdę do Hani i zapytam, o co chodzi.

Zapukałem do drzwi, które po chwili zostały otwarte. Hania widocznie ucieszona zaprosiła mnie do środka. Chyba udawała, że nie widzi koperty, którą trzymam w ręku.

-Napijesz się czegoś? - zapytała siadając przy stole.

-Możesz mi to wytłumaczyć? - usiadłem naprzeciwko i położyłem kopertę na blat. Obiecałem sobie, że załatwię to spokojnie i bez nerwów. Oby.. - Wyjeżdżam, a Ty odstawiasz takie numery. O co chodzi?

-Nie wiem co to jest. - powiedziała przeglądając jedną kartkę. - Pierwszy raz widzę to na oczy. - dodała wzruszając ramionami.

-Hania proszę Cię. Oszczędź mi nerwów. Dobrze wiem, że się nie lubicie i wiem, że to twoja sprawka.

-Może i moja. Powinna wiedzieć kim jest i gdzie jej miejsce.

-Chcę żebyś ją przeprosiła. Daj jej spokój, to nie jest miłe co robisz. - powiedziałem na co mruknęła coś pod nosem. Chyba się nie dogadamy..

-Nie będę jej przepraszała.

Wzdychając schowałem kartkę do koperty. Nic nie mówiąc wstałem z krzesła. Hania zmieniła temat, jakby udawała, że nic się nie stało. Już teraz rozumiem czemu ani Zosia, ani Michał i Patrycja za nią nie przepadają. Nieźle się pomyliłem co do niej.

Ruszyłem do drzwi. Hania jeszcze coś mówiła, że mam zostać, bo zrobiła ciastka, a przecież długo się nie widzieliśmy.

-Nie wtrącaj się pomiędzy nas, proszę. I tak nic nie zmienisz.

-Ale Dawid, poczekaj przecież mieliśmy pójść.. - usłyszałem, kiedy zamykałem drzwi. Na ten moment niech zapomni o jakimkolwiek wyjściu ze mną.

27 Lipca 2020, poniedziałek, 12.38

Perspektywa Zosi

-Zosia, Zosia, Zosia! - jak zawsze wykrzyczała Iga rzucając się na mnie. Już mi lepiej.

-Hej łobuzie. Tęskniłam za Tobą.

-Gdzie Dawid? - zapytała dreptając przede mną z nogi na nogę. Odpowiedziałam, że przed chwilą krzątał się po kuchni, na co rozwiązała buty i poszła do niego.

-Wszystko gra? - zapytał Tata patrząc na mnie z przejęciem. Naprawdę aż tak widać? - Blado wyglądasz.

-Trochę więcej pracowałam, pewnie dlatego. Chodź do środka. - Nie chciałam martwić taty tym wszystkim. Zapewne jak tylko powiedziałby o tym mamie zaraz dzwoniłaby na policję. Trochę ją znam, a zwłaszcza jej nadopiekuńczość.

Wraz z tatą weszliśmy do salonu. Iga właśnie witała się z Dawidem, który nie przeżyłby bez docinek w jej stronę.

-Cześć maluchu. - powiedział bardzo zadowolony. Na twarzy Igi wymalowało się widoczne lekkie zdenerwowanie. Wszyscy wiemy, jak bardzo uwielbia kiedy do niej tak mówimy.

Przyjaciele - Dawid Podsiadło Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz