20.Jestem obok.

511 22 1
                                    

Czy się wyspałam? Nie bardzo. Dawid chyba też nie, wnioskując po tym, że pijąc kawę prawie nad nią zasnął.

Zaczęłam przeglądać torebki z prezentami stojące w salonie. Z jednej z nich wyjęłam średnich rozmiarów kopertę.

-Co jest?.. - powiedziałam sama do siebie zszokowana, widząc dwa bilety do Włoch.

-Co?

Oprócz biletów znajdowała się mała karteczka.

Miłej podróży. Przywieziesz mi magnesik?
Twój cudowny przyjaciel, Dawid <3

Odwróciłam się w jego stronę. Czy on do reszty oszalał? Kilka razy wspominałam, że chciałabym polecieć do Włoch. Zobaczyć Koloseum, czy Bazylikę Matki Bożej Śnieżnej, ale nawet nie myślałam, żeby polecieć tam w najbliższym czasie!
Wiem jedno. Jeśli mam tam lecieć, Dawid leci ze mną. Bez gadania.

-Dawid, ale.. Ja, nie wiem co powiedzieć. Przecież to musiało kosztować tysiące. - powiedziałam, niedowierzając, że trzymam w ręku bilety do Włoch. - Ty chyba oszalałeś.

-Eee tam.. Mówiłaś, że chciałabyś tam polecieć, a że znalazłam fajną cenę, lecisz w poniedziałek. - odpowiedział z uśmiechem. - Przywieziesz mi magnesik, prawda?

Usiadłam obok niego. Co mu strzeliło do głowy? Dosłownie rzuciłam się na szyję chłopaka.

-Polecisz tam ze mną? Pewnie, że polecisz, nie masz nic do gadania. - powiedziałam, na co Dawid zaśmiał się pod nosem.

-Ja? Myślałem, że zabierzesz Konrada, alb..

-Nie. Chcę lecieć z Tobą. - powiedziałam stanowczo, patrząc na niego.

-Czyli nie mam wyjścia. - westchnął.

Znowu przytuliłam Dawida, tym razem o wiele mocniej. Śmiał się, że zaraz go udusze.

-Ty płaczesz? - zapytał, odrywając mnie od siebie.

-To ze szczęścia. - odpowiedziałam śmiejąc się. - Boże, mój przyjaciel to wariat, pomocy.

***

Z racji, że za dwa dni wylatujemy, powoli zaczęłam się pakować. Przez cały dzień chodziłam z przeogromnym uśmiechem na twarzy.

-Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - powiedział Dawid, który nagle zjawił się za mną. Udusze go kiedyś za te straszenie.

-Jakie?

-Przywieziesz mi magnesik? - zapytał, na co parsknęłam śmiechem. - No co się śmiejesz?

-Przywiozę. - odpowiedziałam śmiejąc się. - Siadaj, zaraz będzie gotowe.

Kiedy Dawid miał usiąść przy stole, rozległ się dzwonek do drzwi. Podreptał do nich, a po chwili wrócił z Konradem.

-Cześć. - przywitał się z uśmiechem. Podszedł do mnie i czule pocałował. - To dla Ciebie. Wszystkiego najlepszego Słońce. - dodał i wręczył bukiet róż.

-Dziękuję.

-A mi to kwiatka nie przyniesie, nawet doniczki.- rzucił Dawid, udając obrażonego. Parskneliśmy śmiechem.

Przyjaciele - Dawid Podsiadło Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz