8.Nie płacz. On nie jest wart Twoich łez.

575 22 2
                                    

-W porządku? - zapytał nagle Dawid patrząc na drogę.

-Tak. - odpowiedziałam, choć wcale nie było w porządku. Sama podjęłam decyzję o rozstaniu z Radkiem i wiem, że to jedna z lepszych decyzji, ale.. Nie da się wymazać jednym pstryknięciem palcami osoby, z którą spędziło się masakryczne wiele czasu. - Możesz mi coś wyjaśnić?

-Pewnie. O co chodzi?

-Radek Cię poprosił, żebyś jednak przyszedł na ślub?

-Tak. Jakiś czas temu poprosił mnie, żebym przyszedł, bo wiedział, że się ucieszysz. Nic Ci nie mówiłem, chcieliśmy Cię zaskoczyć.

-Mhh.. - przytaknęłam kiwając głową.

-Może naprawdę gdybym nie przyszedł, teraz bawili byście się na weselu.

Spojrzałam na Dawida lekko unosząc brwi.

-To nie jest Twoja wina, już Ci mówiłam dlaczego się nie zgodziłam. Od kilku dni czułam niepewność co do ślubu.

Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Kiedy byliśmy na miejscu, powolnym krokiem ruszyliśmy do mieszkania.

-Sorki za bałagan, nie wiedziałem co założyć. - powiedział, szybko zbierając ubrania z kanapy.

-Nie szkodzi.

-Nadal nie mogę uwierzyć, że zwiałaś z kościoła. Będę się smażył w piekle, za to, że zwiałem razem z Tobą. - powiedział siadając na kanapie. Usiadłam obok chłopaka i westchnęłam. - Trzymasz się? - zapytał obejmując mnie ramieniem.

Znów przeszło mnie te dziwne uczucie, co się dzieje?! Spojrzałam na niego starając się posłać najszczerszy uśmiech. Miałam nadzieję, że nie wyszedł z tego żaden grymas.

-Jest okej, dam radę. - odpowiedziałam opierając się o Dawida.

-Będzie dobrze. - powiedział szeptem.

Następnego dnia.

Przez cały dzień, męczył mnie dzwoniący telefon. A to rodzice, Asia, rodzice Radka, rodzeństwo, no i Radek.

Przeglądałam oferty mieszkań. Szukałam czegoś małego, w rozsądnej cenie. Dawid musiał wyjść do studia, mówił, że wróci wieczorem, około dwudziestej.

Znalazłam jedno ogłoszenie, mieszkanie w miarę mi się podobało, było niedaleko stąd i w niezłej cenie. Zadzwoniłam, jednak pan poprosił, żebym zadzwoniła jutro rano.

Dochodziła dziewiętnasta trzydzieści. Po szybkich zakupach postanowiłam zrobić kolacje.

Zapach kolacji rozniósł się po całym bloku. Kilka minut po dwudziestej do mieszkania wszedł Dawid.

-Powiedz, że to tutaj tak pięknie pachnie? - powiedział zdejmując buty. - Jestem taki głodny.

-Chodź chodź, już wszystko na Ciebie czeka. - odpowiedziałam zadowolona.

-Matko, jak tylko wszedłem do bloku poczułem ten zapach. - zachwycił się. - Cóż to takiego?

-Penne z tuńczykiem. - odpowiedziałam stawiając przed chłopakiem talerz.

-Penne?

-Tak. Mam nadzieję, że będzie Ci smakować.

Usiadłam naprzeciwko Dawida ze swoim talerzem.

-O mamo. - zachwycił się. - Jakie to jest pyszne!

-Sma...

-Zostało coś na dokładkę?

Przyjaciele - Dawid Podsiadło Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz