28.Tylko przyjaciel.

499 15 2
                                    

Około trzynastej wyszliśmy do Pana Henryka na obiad. Ucieszył się na nasz widok i zaprosił do środka.

Z racji, że nie jestem tu pierwszy raz, pomogłam Panu Henrykowi, właściwie podałam obiad za niego. Po co ma się przemęczać?

-Wiecie, muszę Wam się pochwalić, bo zaraz nie wytrzymam. - powiedział bardzo podekscytowany Pan Henryk. Ustałam obok niego. - Będę pradziadkiem. - powiedział jeszcze bardziej podekscytowany.

-Ooo.. Gratuluję, cieszymy się razem z Panem. - odpowiedziałam z uśmiechem. Nadal mnie zastanawia, dlaczego nikt go nie odwiedza i rzadko pamiętają? Przykre..

-Ile Pan ma wnuków? - zapytał Dawid, podpierając się ręką.

-Piętnaścioro wnuków i ośmioro prawnuków. - odpowiedział po chwili.

Dawidowi opadła szczęka, na co Pan Henryk się zaśmiał. Mówił, że uprzedzając jego pytanie, pamięta wszystkie imiona.

***

-Jadę do Michała, jakby coś się działo dzwoń, przyjadę. - powiedział biorąc do ręki bluzę.

-Jedź. Nie martw się, dam radę.

-Będę niedługo.

Stwierdziłam, że naleje sobie wina. Jedna lampka nie zaszkodzi. Rozsiadłam się na kanapie i włączyłam film.

Rozmyślałam trochę o tym, co mówił Dawid. Wyjątkowa. W jakim sensie? Co we mnie takiego wyjątkowego? Nie mam pojęcia..

Wzięłam do ręki telefon. Przeglądałam jakieś dziadostwa, byleby zająć głowę i nie myśleć o Konradzie. Za długo, to nie potrwało.

Jego "była" obecna, wstawiła z nim zdjęcie na Facebooka z jakimś "romantycznym" opisem. Ta.. Zaraz zwymiotuje. Co on w niej widzi?

Mimo wszystko, zabolało. Ojj, zabolało.
Konrad przy niej naprawdę wygląda na bardziej szczęśliwego. Może tylko mi się wydaje?

Będę tego żałowała, ale weszłam w galerie. Zaczęłam przeglądać zdjęcia z Nim. Po co? Nie wiem, przecież to tylko pogarsza sytuację.

***

Perspektywa Dawida
Wróciłem do domu dosyć późno. Około pierwszej. Słyszałem, że Zosia siedzi w salonie i z czegoś się śmieje. Ucieszyło mnie to, chyba nie jest tak źle jak myślałem.

Wszedłem do salonu. Na stoliku stały trzy butelki pustego już wina i prawie pełen kieliszek. Zośka była kompletnie pijana, oglądała coś wpatrując się w telefon.

-Zosia? W porządku?

-Dawcio! Chodź, no niech Cię przytulę. Tęskniłam za Tobą. - powiedziała, szybko wstając z kanapy i podeszła do mnie od razu się przytulając.

-Sama wypiłaś to wszystko? - zapytałem wskazując głową na butelki.

-Tak. Napijesz się ze mną? Podzielę się z Tobą.

-Wiesz, że jutro idziesz do pracy?

-Do pracy? - zapytała marszcząc czoło. - A tak, do pracy. Jasne wiem. Pokażę Ci coś, chodź.

Usiedliśmy na kanapie. Zosia wzięła do ręki telefon i wyświetliła zdjęcia z Konradem. Zaczęła się z niego śmiać, ale po chwili po jej policzkach spłynęły łzy.
Nie wiedziałem czy to przez śmiech, czy to po prostu łzy.

Przyjaciele - Dawid Podsiadło Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz