17.Kobieta mi grozi, pomocy.

498 22 1
                                    

2 Maja 2019, Czwartek, rano

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zabije tego, który raczy mnie budzić.. Jest ósma rano! Przecież to środek nocy, kto normalny wstaje o takiej godzinie?!

Zwlokłam się z łóżka i starając się w miarę doprowadzić do porządku ruszyłam do drzwi. W progu stał Dawid, którego miałam chęć zamordować.

-Wiesz, że zostały Ci trzy minuty życia? - zapytałam, na co parskanął śmiechem.

-Tak? No wiem, jest wcześnie, ale nie mogłem spać. - odpowiedział. Ale ja mogłam, halo? - Zrobiłem zakupy, na śniadanie.

-Wejdź. - westchnęłam.

Dawid wszedł do środka. Od razu skierował się do kuchni i jak u siebie zajął się robieniem śniadania. Za każdym razem mnie to śmieszy, ale z drugiej strony jest to słodkie i fajne, że czuję się jak u siebie.

-Kawy? - zapytałam sięgając z szafki dwa kubki.

-Ja zrobię, idź się ubierz. - odpowiedział lekko się śmiejąc.

Cholera jasna, rzeczywiście. Dopiero teraz  zorientowałam się, że przez cały czas paraduję w samych gaciach i koszulce.

Czułam, że moja twarz płonie. Dosłownie. Spojrzałam na Dawida, który nadal śmiejąc się pod nosem, zajęty był wsypywaniem kawy do kubków.

Na co ja czekam? Może wreszcie pójdę się ubrać? Szybkim krokiem ruszyłam do pokoju. Wyjęłam pierwsze lepsze dresy z szafy i założyłam je na siebie.

***

-Co przeglądasz? - zapytałam, widząc zapatrzonego w ekran telefonu Dawida.

-Mieszkania szukam.

-Przeprowadzasz się? - zapytałam zdziwiona.

-Muszę. Wyrzucili mnie z mieszkania i mam tydzień na zabranie rzeczy i znalezienie czegoś innego. - odpowiedział przecierając twarz.

-Może wprowadzisz się do mnie? - zaproponowałam.

-Mógłbym? - zapytał patrząc na mnie.

-No pewnie, jeśli chcesz. Ostatnio i tak więcej czasu przesiadujesz u mnie. Sam mówiłeś, że gdybyś mógł to byś tu zamieszkał.

-Nie będę Ci przeszkadzał? - zapytał marszcząc czoło.

-Nie bądź śmieszny. Gdybyś mi przeszkadzał, nie siedziałbyś tu teraz. - odpowiedziałam z uśmiechem.

Dawid wstał z krzesła i z uśmiechem, rozkładając ramiona podszedł do mnie.

-Dziękuję. Jesteś cudowna. - powiedział uradowany trzymając mnie w swoich objęciach.

Fajnie, fajnie. Tylko powoli nie mam czym oddychać. Może tak naprawdę go nie wyrzucili, tylko zrobił to specjalnie? Udusi mnie i weźmie moje mieszkanie, bo tak mu się podoba.. Cwany jest.. Nie tym razem.

-Dobra dobra, też Cię lubię, ale powietrza mi brakuje. - powiedziałam szybko.

-No tak. Wybacz.

Przyjaciele - Dawid Podsiadło Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz