Rozdział VII

27.3K 1.2K 15
                                    

Michael
Dochodzi druga w nocy.
Wsiadamy z Amandą do taksówki i informuję kierowcę,gdzie ma nas zawieźć.
Amanda opiera głowę na moim ramieniu,a ja kładę dłoń na jej udzie.Nic nie mówi.Pewnie jest zmęczona i może trochę pijana,bo wypiliśmy jeszcze z cztery drinki.
Po upływie kwadransu jesteśmy na miejscu.
Wręczam taksówkarzowi banknot i szturcham Amandę.Dostrzegam,że mocno śpi,więc biorę ją na ręce i wnoszę do mieszkania,po czym kładę na łóżku w swoim pokoju.
Jej pokój jest zamknięty na klucz,a ja nie mam pojęcia,gdzie mam go szukać.
Zdejmuje z niej sukienkę i patrzę na to piękne ciało,ale tylko przez chwilę,bo dziewczyna kuli się z zimna.Zakładam jej pierwszą rzecz,która znajduje się w moim zasięgu.
Koszula.Zapinam guziki i przykrywam ją kołdrą.Rozbieram się i w samych bokserkach kładę się obok Amandy.
Przytula się do mnie,a ja obejmuję ją i zasypiamy.
To dla mnie nowa sytuacja.Nie zdarza mi się spać z laską,jeśli do niczego wcześniej nie doszło.
Co prawda mam ochotę na więcej,ale dziewczyna jest pijana i do tego śpi.Chyba będę musiał jeszcze poczekać.

Amanda
Budzę się i podnoszę głowę,ale zaraz potem znów kładę ją na poduszkę.
Dziwnie się czuję.
Gdzie ja właściwie jestem?
Rozglądam się wokół i dostrzegam Michaela leżącego obok mnie.
Natychmiast odsuwam się na brzeg.
Jestem w jego pokoju,w jego łóżku,w jego koszuli...
Czy on mnie przebrał?A może zrobiłam to sama?
Nie pamiętam...
Mężczyzna otwiera oczy i uśmiecha się do mnie.
-Dzień dobry.Pięknie Ci w mojej koszuli-mówi i przeciąga się.
Ma na sobie tylko bokserki.O nie,nie powinnam widzieć go takiego.Oglądanie Michaela w całej okazałości jest z pewnością niebezpieczne.
Dotyka nagiej skóry na moim udzie.
Moje ciało momentalnie reaguje.Przebiega mnie zimny dreszcz,a serce zaczyna szybciej bić.
Co to ma znaczyć?Amando,ogarnij się!
Odrywam od niego wzrok i patrzę na zegarek powieszony na ścianie naprzeciw łóżka.
Ósma czterdzieści pięć.
Przecież za godzinę zaczynam zajęcia!
Wyskakuję z łóżka jak poparzona,a Michael przygląda mi się z uwagą. Szybko przechodzę do swojego pokoju ze świadomością,że mam na sobie tylko krótką koszulę męską.
Przebieram się we własne rzeczy i wychodzę do kuchni.
Micheal,już ubrany, stawia na stole świeżo zaparzoną kawę.
Uśmiecham się blado i siadam na krześle.
-Zrobiłem Ci śniadanie-podaje mi talerz z kanapkami i siada naprzeciw mnie.
-Dziękuję-mówię i upijam łyka kawy-Michael,dlaczego spałam w twoim łóżku?
Musiałam o to zapytać.
Mike uśmiecha się pod nosem.
-Bo twój pokój był zamknięty.
-Czy my...No wiesz...-spuszczam wzrok.
-Amy,zasnęłaś w taksówce i obudziłaś się dopiero teraz.Myślisz,że mógłbym Cię tak wykorzystać?
-Nie...chyba nie.Dziękuję,że się mną zająłeś-biorę się za jedzenie.
-Sama przyjemność-uśmiecha się łobuziersko-Mogę robić to częściej.
-Nie trzeba.Lecę pod prysznic,bo spóźnię się na zajęcia-wstaję i wychodzę z kuchni.

Michael
-Długo jeszcze?-pukam do drzwi łazienki-Spóźnisz się na uczelnię,a ja do pracy!
-Już-otwiera drzwi i wychodzi na korytarz.Jak zwykle wygląda pięknie.
Zakłada czarne buty na obcasie i chwyta torebkę.
-Chodź-łapię jej dłoń i wyprowadzam z mieszkania,kierując się na parking.
-Co Ty robisz?-pyta zaskoczona.
-Odwożę Cię na zajęcia-podaję jej kask i zakładam drugi.
-Mogę się przejść.
-Nie marudź-ganię ją i nakazuję usiąść tuż za mną.
Amanda milknie i posłusznie obejmuje mnie w pasie.
Wyjeżdżamy na ulicę i mkniemy,omijając wleczące się osobówki.O tej godzinie korki to norma,a wtedy najbardziej cieszy mnie to,że zdecydowałem się na zakup motocykla.
Po jakichś pięciu minutach szybkiej jazdy jesteśmy już na miejscu.
Parkuję przed samymi drzwiami uczelni,gdzie zebrało się już sporo osób.Amanda zwinnie zaskakuje z siedzenia i staje obok mnie.
Jakiś koleś w brązowej skórze oparty o filar przygląda się nam i prycha głośno.
-No proszę,z kim to wozi się nasza Amanda.Może przedstawisz mi swojego chłopaka?-zagaja ironicznym tonem.
Chociaż widzę go pierwszy raz w życiu,wiem,że to nieprzyjemny typek.Stoi ze skrzyżowanymi rękami na piersi i uważa się za pępek świata.
Schodzę z maszyny i podchodzę bliżej tego cwaniaka.
-Jej chłopak może zaraz obić Ci tą krzywą mordę-syczę przez zaciśnięte zęby i łapię go za koszulkę.
-Spokojnie kolego-unosi dłonie do góry i szczerzy się.
-Trzymaj się od niej z daleka-rzucam ostro i puszczam go,a on wpada na ścianę.
Amanda wciąż stoi w tym samym miejscu z rozdziawioną buzią.
Siadam na motor,przyciągam ją do siebie i całuję.
Mam świadomość tego,że wszyscy na nas patrzą.
-Przyjadę po Ciebie o szesnastej-informuję ją i odjeżdżam.

Give me loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz