Rozdział XVI

22.5K 1.1K 26
                                    

Spacerujemy po parku nieopodal domu.To kolejny pomysł Michaela i muszę przyznać,że nieco bardziej przypadł mi do gustu.Wolę jednak czuć grunt pod stopami.
Kiedy siadamy na drewnianej ławeczce,dostaję smsa.

Od:Jamie
Cześć,jak Ci mija weekend? Pomyślałem,że moglibyśmy się spotkać.Może kino dziś wieczorem?Całuję,J.

James.No tak,całkiem o nim zapomniałam...Mam iść z nim na randkę po tym,co wyznał mi dwa dni temu?Bo to miałaby być randka,prawda?
Nie mogę,nie dziś.Nie jestem gotowa,żeby gdziekolwiek z nim wychodzić.A poza tym mamy z Michaelem gości,przy których jesteśmy parą.
Zakładam nogę na nogę i wpatruję się w ekran komórki.Zastanawiam się,co mam mu odpisać...
Jamie jest miły,spokojny,wrażliwy...Zupełne przeciwieństwo Mika.Romantyk,a jednak mnie do niego nie ciągnie.Teraz jestem już pewna,że nie chcę od niego niczego więcej.Mógłby być po prostu moim dobrym przyjacielem,ale nie chcę też go zranić.Nie mam pojęcia,jak to rozegrać.
-Nad czym się tak zastanawiasz?-Michael kładzie brodę na moim ramieniu i zerka na trzymany przeze mnie telefon-Daj sobie z nim spokój-nakazuje,kiedy kończy czytać wiadomość od Jamiego.
-Dlaczego?-zerkam na niego,a on się prostuje.
-Bo to kompletny dupek-mówi łapiąc moją dłoń.
-I kto to mówi!-przewracam teatralne oczami.
-Amy,potrzebujesz faceta,który się Tobą zajmie-zakłada mi kosmyk włosów za ucho-Nie pamiętasz już,jak niemal przez niego nie zamarzłaś?
Śmieję się cicho na to wspomnienie.
Fakt,James nie zawsze ma wyczucie.Potrafi godzinami opowiadać o czymś,co kompletnie nie jest w moim klimacie,jakby w ogóle zapomniał,że jestem obok.
-Spławisz go,czy ja mam to zrobić?-zabiera mi komórkę.
-Oddaj!-piszczę.
-Ja Ci będę dyktował,a Ty pisz!-nakazuje-"Cześć,dupku..."-zaczyna.
-Chyba żartujesz!-prycham.
-No dobra,może być zwykłe cześć.Pisz dalej."Trochę się spóźniłeś,mam już plany na wieczór.Zarówno na ten,jak i na kilka następnych"-patrzy w ekran,czy aby na pewno piszę to,co mówi.
-Nie przesadziłeś?-zerkam na niego-Nie chcę,żeby się obraził.
-Wysyłaj-macha ręką.Chyba faktycznie zależy mu na tym,żeby James się ode mnie odczepił.
Naprawdę nie wiem,czy dobrze robię,ale wciskam "wyślij".
Po dwóch minutach przychodzi odpowiedź.

Od:Jamie
Rozumiem.W takim razie miłego wieczoru,do jutra.J.

-No i widzisz?-Mike obejmuje mnie ramieniem i przytula-Wcale się nie obraził.
-Okaże się jutro-trącam go łokciem w brzuch,a on cmoka mnie w policzek.
-Wiem,co poprawi Ci humor,złośnico.W tamtej budce na rogu sprzedają najlepsze lody kręcone w mieście-mówi uśmiechając się słodko-Idziemy?-wstaje i wyciąga do mnie dłoń-Chodź!

Nasze palce splatają się i idziemy tak środkiem alejki.Stajemy w kolejce przy niedużej,kolorowej budce z lodami,na której widnieje nazwa."Baddy's ice cream". Za nią stoi nieduży,drobny staruszek w białym fartuchu.Uśmiecha się na widok chłopaka.

-Dzień dobry.Dawno Cię tutaj nie było-bierze do rąk wafelek.
-Miałem dużo pracy-Mike masuje kark.
Prycham.Miał dużo pracy.Dobre sobie.
-Najsmaczniejszy deser lodowy dla pięknej panienki?-staruszek spogląda na mnie,widząc zmieszaną minę Mika.
-Poprosimy-odzywa się chłopak,obejmując mnie ramieniem.

Spacerujemy powoli główną alejką parku,delektując się przepysznym deserem.To faktycznie najsmaczniejsze lody,jakie kiedykolwiek jadłam.W sumie lepsze to niż jakaś tam "romantyczna kolacja" w sztywnej,cholernie drogiej restauracji z daniami,za które nie wiedziałabym jak się zabrać.

-O czym myślisz?-Michael spogląda na mnie,oblizując usta.
-O tym,że całkiem fajny z Ciebie koleś,tylko strasznie wkurzający-uśmiecham się.
-A z Ciebie całkiem fajna laska,tylko cholernie irytująca-przekomarza się ze mną.
-Ubrudziłeś się.
-Ty też-zamacza palec wskazujący w lodzie czekoladowym i smaruje moje usta-Ale nie martw się,zaraz nie będzie po tym śladu-przysuwa się do mnie i całuje.
Smakuje lodami czekoladowymi i sobą.Przepyszna mieszanka wybuchowa.

Kiedy wchodzimy do domu,w korytarzu czeka na nas Nancy.
-No nareszcie!-mała zakłada ręce na biodra-Co tak długo?
Faktycznie,nasza wycieczka trwała o wiele dłużej,niż zakładaliśmy.
-Zapytaj swojego brata-wzdycham,a Michael dźga mnie w brzuch.
-Nie mów,że Ci się nie podobało-wiesza skórzaną kurtkę na wieszaku.
-Podobało mi się-podaję mu swój płaszcz.
-A co najbardziej?-puszcza mi oczko i uśmiecha się łobuziersko.
-Pozwól,że zachowam to dla siebie.
-Nancy,zaczyna się!-z salonu dobiega nas wołanie pani Kelly.
-Chodźcie,obejrzycie z nami film!-pięciolatka ciągnie nas za ręce.Pani Kelly siedzi na kanapie wśród poduszek z kubkiem kawy w dłoni.
Na małym stoliku stoją pokrojone owoce i czekoladowe ciastka z orzechami,czyli to co Nancy lubi najbardziej.
Siadam między nią,a Mikiem,który kładzie brodę na moim ramieniu.
-Co to za film?-pyta zaciekawiony.
-"P.S I Love You"-matka zerka na niego z ukosa.
-Oglądałyście to ze sto razy-marudzi.
Typowy facet.Uśmiecham się.
-Obejrzymy sto pierwszy!-Nancy wkłada mu do ust ćwiartkę banana.
-To piękna historia!-odzywam się.
-Ty też to oglądałaś?-wzdycha-Skarbie,idziemy do siebie?-mówi błagalnym tonem.
-A zrobisz mi herbatkę?-zatapiam dłoń w jego włosach.
-Zrobię Ci wszystko,na co masz ochotę-porusza brwiami w zabawny sposób i uśmiecha się łobuziersko.
Ach,Michael i jego brudne myśli.

Veronica zerka na nas dyskretnie.Mógłby powstrzymać się od takich tekstów przynajmniej przy swojej matce.
Uderzam go otwartą dłonią w ramię.

Podnosi się i wychodzi do kuchni,a po upływie pięciu minut staje w progu z moim ulubionym kubkiem wypełnionym gorącym naparem.
Wychodzę mimo oporu młodszej siostry chłopaka,która robi zawiedzioną minę i stwierdza,że Michael chce mieć mnie tylko dla siebie.
Ma rację?

Siadam na łóżku w pokoju Michaela,popijając powoli gorącą herbatę.Ta robiona przez niego smakuje wybornie.
Chłopak stoi nade mną i przygląda mi się z uśmiechem.
-Nie poparz się-poucza mnie jak ojciec dziecko,a po chwili zabiera kubek,odstawiając go na stolik nocny.
Co on wyprawia?
Siada na skraju łóżka,tuż obok mnie i obejmuje moją twarz,obdarowując soczystym pocałunkiem.Z sekundy na sekundę całuje mnie coraz namiętniej,aż w końcu kładę się,a on wisi nade mną.Odchylam głowę,dając mu pełny dostęp do szyi.Niemal natychmiast korzysta z okazji i składa na niej delikatne pocałunki.Zaczyna od miejsca za uchem i kieruje się do linii obojczyków.Jęczę cichutko,a on uśmiecha się triumfalnie.
Jest mi dobrze,chcę więcej.
Przesuwamy się w górę tak,że leżę teraz głową na poduszce.Łóżko ugina się delikatnie,kiedy Michael podnosi się i ściąga koszulkę,która od razu ląduje na podłodze.Znów mam okazję podziwiać jego umięśniony brzuch i pokaźny biceps.Łapie go obiema rękami za ramiona i wbijam lekko paznokcie.
Syczy cicho.
-Tak chcesz się bawić?-szepcze z uśmiechem na ustach i odrzuca jedną z poduszek na bok,a ta strąca kubek z herbatą ze stolika nocnego,który upada na ziemię i robi potworny hałas,obijając się o panele.Jego zawartość rozbryzguje się,tworząc mokrą plamę na podłodze.No pięknie!
Michael wciąż wisi nade mną,a ja leżę z głową między jego dłońmi,wybuchając głośnym śmiechem.
Co za niezdara.
-Wszystko w porządku?-słyszymy ciche pukanie i dobiegający z korytarza głos pani Kelly.
-Tak!-odkrzykuje chłopak,kiedy drzwi się otwierają...

Kochani,co myślicie o rozdziale? :)
Miłych ostatnich dwóch tygodni w szkole! ^^

Give me loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz