Rozdział XXXI

20K 1.1K 33
                                    

-Masz wszystko?-pytam,patrząc jak zziajany chłopak stawia na blacie dwie torby z zakupami.

-Nie wierzę,że się na to zgodziłem-sięga po szklankę z wodą i jednym chlustem wypija całą jej zawartość-Pięć małych,piszczących dziewczynek przez cały wieczór i całą noc.Pidżama party-zakrywa twarz dłonią.

Nancy bardzo chciała zorganizować "pidżama party" dla swoich przyjaciółek.Dzięki uprzejmości jednej z mam dziewczynek,udało nam się dojść do słusznego kompromisu.W efekcie tego jutrzejszy dzień i noc zapowiadały się bardzo obiecująco.

-Przestań marudzić-zerkam na niego zagniatając ciasto,z którego powstać mają pierniczki-Pomyśl lepiej o jutrzejszym wieczorze.Będziemy całkiem sami i...

-I?-mruczy zmysłowo i podchodzi do mnie od tyłu.

-Jeśli się dzisiaj spiszesz,może jakoś Ci to wynagrodzę-uśmiecham się zadziornie.

-Cholernie seksownie wyglądasz,zagniatając to ciasto-szepcze mi do ucha i przygryza jego płatek.
Momentalnie skacze mi ciśnienie i zamykam oczy,chodź wcale tego nie chcę.

-Zostaw to i...-podnosi mnie i sadza na stole.

-Michael,Nancy jest na górze-przerywam mu i zeskakuję ze stołu.

No pięknie,teraz mam cały tyłek w mące.

-Może pomogę Ci to wytrzepać-śmieje się i zaczyna klepać mnie po tyłku.

W tym momencie słyszę chrząkanie Nancy,która stoi w progu i przygląda nam się ze skwaszoną miną.

-Posprzątałaś pokój?-rzuca od razu Mike.

-Co Wy wyprawiacie?-mała zakłada ręce na piersi.

-Po pierwsze to mogłabyś zapukać!

-Mam pukać,wchodząc do kuchni?-mała podchodzi do stołu i siada na krześle.

Śmieję się cicho.

-Tylko nie naróbcie mi wstydu przed dziewczynami!-rzuca mała.

-Spokojnie,spróbuję ujarzmić twojego brata-puszczam jej oczko-Wybrałaś film na wieczór?Michael przygotuje popcorn i przekąski.

-Jeszcze nie.Zupełnie nie wiem,co wybrać.

-Michael na pewno Ci pomoże,prawda?-patrzę porozumiewawczo na chłopaka.

-Jeśli muszę-wzdycha i wstaje,zabierając ze sobą Nancy-Zaraz wracam-rzuca na odchodne.

-Michael ciasteczka się skończyły!-do salonu wbiega Nancy.

Od dwóch godzin mamy na głowie pięć rozbrykanych dziewczynek,które jedzą za ośmiu i mówią za dziesięciu.

-Jak długo muszę jeszcze robić za lokaja?-chłopak z niechęcią podnosi się z kanapy i sięga po miskę z ciastkami.

-Chyba czas skończyć imprezę-głaszczę po głowie małą-Jutro idziecie do szkoły.Michael włączy wam już film,dobrze?

-Mhm,ale obejrzysz z nami!-patrzy na mnie błagająco-Proszę,proszę,proszę!

-No dobrze,chodź Mike-ciągnę za sobą chłopaka-Weź popcorn.

Z trudem wchodzimy do pokoju Nancy.Na podłodze leżą materace i wszędzie walają się pluszaki i balony.Dobry kwadrans zajmuje mi uciszenie rozbrykanych dzieciaków i zachęcenie do tego,by wreszcie położyły się i skupiły na filmie.

Michael siada na podłodze,opierając się o szafę,a ja kładę głowę na jego torsie.

-Jesteś jego żoną?-słyszę pytanie z ust małej blondyneczki.

-Nie widzisz,że nie ma obrączki?-rzuca piegowata Olivka.

-Jest moją dziewczyną-poprawia ją Michael i całuje mnie w czoło.

-Całujecie się?-napotykam bystry wzrok Lily.

Uśmiecham się tylko.

-Cały czas się całują!-wzdryga się Nancy.

-Fuuj!-wykrzykują prawie chórem.

-To obrzydliwe-komentuje blondyneczka,której imienia nie udało mi się zapamiętać-Kiedy weźmiecie ślub?

-Czy to ważne?-wzdycha Mike.

-Mój brat nawet się jeszcze nie oświadczył-Nancy przewraca oczami.

-Dlaczego?-wszystkie naskakują na chłopaka,który z pewnością czuje się teraz osaczony przez pięć malutkich kobietek.

-Bo...bo nie kupiłem jeszcze pierścionka!-odpowiada na odczepnego i skupia wzrok na telewizorze.

Gdyby to było takie proste...

-Ale zrobisz to,prawda?-piegowata pięciolatka razi go intensywnością swoich zielonych oczu.

-Każda dziewczyna chciałaby mieć taaaką długą suknie i wyglądać jak księżniczka,prawda Amy?-dorzuca Olivka.

-Moja mama powtarza,że gdyby mogła cofnąć czas,nigdy nie wyszłaby za mąż.Z facetami są same kłopoty-Lily gestykuluje rękoma-Tata nigdy nie pamięta o zakupach i wciąż zostawia pusty karton po mleku w lodówce!

-A mój tata ściąga brudne skarpetki w sypialni!

-Mój chodzi w butach po mieszkaniu.

-Raz tato zapomniał odebrać mnie ze szkoły.

-Mój je w łóżku,ale mama tego nie cierpi i nieraz każe mu spać na kanapie.

-Dobrze,już dosyć-Michael przerywa tą falę szczerości,a mnie aż chce się śmiać.Koleżanki Nancy są naprawdę urocze.

-Może zagramy w "króla ciszy"?-proponuję,bo ja również chciałabym zaznać odrobiny spokoju.

-Jak się w to gra?

-Kto pierwszy wypowie jakieś słowo,przegrywa-tłumaczę.

-A co dostanie wygrany?

-Hmm...Może pudełko pierniczków,zgoda?

Wszystkie posłusznie kiwają głowami,a Michael całuje mnie w czoło, wypowiadając bezgłośnie 'dziękuję'.

Budzą mnie promienie słońca wpadające przez okno.Całą noc spędziłam na podłodze,a za poduszkę służył mi tors Mika.

Przeciągam się i patrzę na zegarek.Dochodzi siódma.Momentalnie zrywam się na równe nogi i budzę Michaela,który śpi sobie w najlepsze.

Później ma miejsce akcja wyprawiania pięciorga dzieci do szkoły,co muszę przyznać okazało się nie lada wyczynem.

Śniadanie dla pięciu osób,następnie czesanie i dopilnowanie,by każda ubrała mundurek i nie zapomniała tornistra.Chyba powinnam otrzymać tytuł mistrzyni organizacji.

Wszelkie wysiłki się jednak opłaciły,bo nareszcie zostajemy sami!

Laski,mamy 31! :)
Udało mi się coś naskrobać, chociaż tyle ;p
A teraz zmykam,bo książki z historii czekają.W końcu rozszerzenie zobowiązuje ;)
P.s zostaw coś po sobie :*

Give me loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz