Rozdział XXI

22.8K 1.1K 17
                                    

Michael

Cholera,dlaczego my jeszcze tego nie zrobiliśmy?!

Mieszka ze mną już tyle czasu,a my nie uprawialiśmy jeszcze seksu!
Mieliśmy całe mnóstwo okazji,ale zawsze ktoś lub coś nam przeszkadzało.
Prawda jest taka,że oboje na siebie lecimy,co widać gołym okiem.Przecież nie jestem ślepy i widzę,jak reaguje na nasze fizyczne zbliżenia.Jak przyspiesza jej oddech.Jak się czerwieni.
Ja też nie mogę przestać o niej myśleć.Jest tak kurewsko piękna.
Nie mogę przestać też na nią patrzeć.Nawet teraz to robię,bo nie da się odwrócić wzroku,gdy tak zmysłowo porusza biodrami,mieszając coś w garnku.Zapewne robi to do muzyki,bo w uszach ma słuchawki.
Nie widzi mnie,bo stoję za jej plecami,opierając się o framugę drzwi.Uśmiecham się.Wygląda tak słodko i niewinnie,a zarazem zmysłowo i drapieżnie,a w mojej głowie znów pojawia się TO pytanie.Jezu,mam na nią dziś wyjątkowo nieposkromioną ochotę.
Podchodzę do niej od tyłu i kładę ręce na biodrach.Wzdryga się lekko,chyba ją przestraszyłem.
Wyciąga z prawego ucha słuchawkę i odwraca głowę tak,że jej zadarty nosek znajduje się teraz bardzo blisko moich ust.Nie mogę się powstrzymać i cmokam go.
Unosi brwi zaskoczona.
-Co robisz?-pyta.
-A Ty?
-Dlaczego odpowiadasz pytaniem na pytanie?
-A Ty?
-W co Ty grasz?
-A jak myślisz?-zanierzam trochę ją powkurzać.Jest naprawdę seksowna,gdy się denerwuje.
-Znając Ciebie,to pewnie coś głupiego,mam rację?
-Sądzisz,że jestem głupi?
-A nie jesteś?
Dźgam ją lekko w brzuch,na co podskakuje.Nie zamierzam jednak odpuścić.
-Co gotujesz?-patrzę przez jej ramię.Gęsta,czerwona ciecz bulgocze w garnku.
-Myślisz,że powinnam Ci powiedzieć?
-Zauważyłaś,że od dwóch minut zadajemy sobie nawzajem pytania?
-Czyli jednak nie jesteś taki głupi,na jakiego wyglądasz.
-1:0 dla mnie!-triumfuję.
-Świnia-prycha pod nosem.
-Bardzo przystojna świnia,nieprawdaż?-zaznaczam i kładę brodę na jej ramieniu.
-Myślisz,że samokomplementowanie pomoże Ci odbudować poczucie wartości w oczach płci przeciwnej?
-To znaczy w twoich oczach?
-Skończ już tą pieprzoną grę!-spina się lekko.Nadal jest słodka.
Boże,kocham to.
-2:0,kotku.
-3:0 nie będzie,spadaj stąd.
-Gotujesz mi kolację?
-Tak w zasadzie to gotuję ją dla siebie-miesza coś w drugim garnku-Ale niewykluczone,że się z Tobą podzielę.To zależy od tego,czy nadal zamierzasz mnie wkurzać.
Nabiera na łyżkę trochę sosu,dmucha lekko i podsuwa mi pod nos.Pięknie pachnie.
-Spróbuj-nakazuje i od razu wkłada mi łyżkę do ust-I jak?
-Ktoś potwornie Cię oszukał,mówiąc że potrafisz gotować-krzywię się-Trzymaj się z dala od kuchni,to tak dla bezpieczeństwa ludzi z twojego najbliższego otoczenia-mówię sarkazmem.

Tylko się z nią droczę.W rzeczywistości to co przygotowała jest naprawdę smaczne.Oblizuję usta,co nie uchodzi jej uwadze.

-Ale z Ciebie dupek-trąca mnie łokciem w brzuch-Nie dostaniesz ani trochę.
-Już myślałem,że będziesz kazała mi to jeść,chcąc mnie otruć.
-Nienawidzę Cię-mruży oczy i uśmiecha się złośliwie,nakładając danie na dwa talerze.
-Ja Ciebie też-odwracam ją twarzą do siebie i przyciskam do swojej klatki piersiowej.Jej oddech przyspiesza,kiedy pochylam się nad nią i całuję mocno w usta.Są piękne,jak ona cała.Smakują cudownie,o wiele lepiej niż jakiekolwiek danie.Już dawno skończyłem ją całować,a ona nadal ma zamknięte oczy.Podtrzymuję ją,bo mam wrażenie,że straciła świadomość.
-Kolacja nam wystygnie-potrząsam nią lekko i otwiera oczy.
-Wiem,że jestem przystojny,ale nie sądziłem,że mogę zwalić Cię z nóg-śmieję się,a ona spuszcza wzrok.
-Cholerny dupek-mruczy i siada do stołu.
-Już to mówiłaś,skarbie-biorę do ręki widelec i zaczynam jeść.

-Co robimy dziś wieczorem?-pytam,kiedy udaje mi się opróżnić połowę talerza.
Oczywiście wiem,co chciałbym robić i na co mam największą ochotę.Dziś nie mogę pozwolić,by cokolwiek nam przeszkodziło.
Chcę ją całą dla siebie.
-Nie wiem jak Ty,ale ja wychodzę-opowiada nawijając makaron na widelec.
Opada mi kopara,dosłownie.
Dlaczego,do cholery,akurat dzisiaj musi wyjść?Nie mogę jej na to pozwolić.Albo pójdę z nią i dopilnuję,żebyśmy jak najszybciej wrócili z potworem.
-W takim razie pójdę z Tobą-wzruszam ramionami.
Śmieje się cicho,zakrywając usta pełne makaronu.
-Jeśli czujesz się kobietą,proszę bardzo!
Nie rozumiem,o co jej chodzi.Marszczę brwi.
-Idę na babski wieczór,Michael-tłumaczy wreszcie-Do akademika.
-To znaczy,że nie będzie tam żadnego faceta?-bardziej stwierdzam,niż pytam i oddycham z ulgą.
Obserwuje mnie badawczo.
-Nie zniósłbym myśli,że spędzasz wieczór z jakimś innym facetem niż...
-Niż Ty?-dokańcza za mnie i śmieje się pod nosem-Jesteś zazdrosny?
-A powinienem być?
-Nie mogę Cię zrozumieć-mierzy mnie wzrokiem-Zachowujesz się,jakbyś był zazdrosny,a nie jesteśmy nawet parą.
-Miałem po prostu nadzieję,że spędzimy ten wieczór razem-mówię szczerze.
-Spędzamy ze sobą prawie każdy wieczór od dwóch tygodni,Michael.
-To chyba dobrze...
-Każde z nas potrzebuje trochę przestrzeni.Musimy czasem od siebie odpocząć,nie sądzisz?

Wkładam brudne talerze do zmywarki i podchodzę bliżej niej.

-Sądzę,że teraz czas na deser.
-Nie mamy deseru-kręci głową.
-Tak Ci się tylko wydaje-pochylam się i zatapiam dłoń w jej włosach.Są delikatne,miękkie i pięknie pachną.Amanda zamyka oczy i głośno wciąga powietrze,a ja cieszę się,że tak na nią działam.Mam przewagę.
Mój oddech okala jej policzek.Obdarowuję jej twarz delikatnymi pocałunki zaczynając od ucha,kierując się wzdłuż szyi.
Odchyla głowę,dając mi do niej pełny dostęp.Wzdycha cicho.
Kładę dłoń na jej plecach i przyciągam jeszcze bliżej siebie.
-Zostań dzisiaj w domu-szepczę blagalnie-Obiecuję,że nie pożałujesz.
-Nie mogę-nagle przytomnieje-Jestem umówiona z dziewczynami.
Wzdycham.
Cofa się o krok,chcąc się ode mnie odseparować.
-Prawdopodobnie wrócę jutro-mówi i sięga po swoją torbę-Dobrej nocy,Mike.
Wychodzi.
Ta noc napewno nie będzie dobra.

Cześć wszystkim lubiącym nocne życie!
Zimna noc,za oknem pada...
1:30 a mnie dopadła wena!
NIC TYLKO KORZYSTAĆ!
Więc jest i rozdział,zaraz zabieram się za kolejne.
Piszcie co myślicie! :)

Give me loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz