Rozdział VIII

28.7K 1K 54
                                    

Na górze macie Jamiego :)

Michael
Kiedy wstaję rano,Amandy już nie ma.Pobiegła na uczelnię i zostawiła mi kartkę na stole w kuchni:"Nie czekaj na mnie,zjem coś na mieście".
Ubieram się i wypijam świeżo zaparzoną kawę.Czas iść do pracy...Zdecydowanie wolę nocne zmiany,ale nie narzekam.Moja praca nie należy do ciężkich i w gruncie rzeczy całkiem nieźle zarabiam.
Wkładam skórzaną kurtkę i zamykam drzwi od mieszkania.

Amanda
Siedzę właśnie na ostatnim wykładzie tego dnia,robiąc notatki.Brodaty profesor wyjaśnia nam mechanizm działania rynku.
James dźga mnie palcem w brzuch,na co niemalże podskakuję.
-Dasz się zaprosić na obiad?-mówi cicho.
-Chętnie.Jestem tak głodna,że zjadłabym konia z kopytami-odszeptuję.
-Zostaw trochę miejsca na polędwiczki w sosie grzybowym.
-Jasne-śmieję się.
-Czy ja komuś przypadkiem nie przeszkadzam?-słyszę donośny głos profesora-Drzwi są otwarte,można wyjść!
To ten typ wykładowcy,który uwielbia dyscyplinę.
-Przepraszam panie profesorze-Jamie wstaje i spuszcza głowę.
-Nie,to moja wina-dołączam do niego.
-Może ustalicie to na zewnątrz?-wykładowca wskazuje ręką drzwi wyjściowe-Żegnam.
O matko,co za sztywniak!
Zbieram swoje rzeczy i wychodzę.Tuż za mną podąża James.
Wszyscy na nas patrzą,a Thomas śmieje się ironicznie pod nosem.
Dupek.
-Został tylko kwadrans,nie stracimy zbyt wiele-Jamie patrzy na swój elektroniczny zegarek.
Uśmiecham się blado.Nie chcę nikomu podpaść na samym początku,a tym bardziej nie najstarszemu i najbardziej szanowanemu profesorowi Georgia State University.
To by mogło zniszczyć moją karierę na tej uczelni.
Wzdycham.
-Nie przejmuj się,jutro nie będzie tego pamiętał-mężczyzna obejmuje mnie ramieniem i wychodzimy na zewnątrz.
Ciepły wietrzyk delikatnie rozwiewa moje włosy.
-Mam nadzieję.
-Chodźmy.Umieram z głodu-uśmiecha się.
James chyba wogóle się tym nie przejął.A może to ja powinnam się bardziej wyluzować?
Szybkim krokiem przemierzamy skwer i po chwili wchodzimy do pobliskiej restauracji.Jamie mówi,że serwują tutaj naprawdę dobre jedzenie.
W środku jest przytulnie.W tle cicho gra nastrojowa muzyka,a na stolikach stoją kwiaty.
Mężczyzna pomaga mi zdjąć płaszcz i siadamy przy oknie.
Kiedy podchodzi do nas kelner,James od razu zamawia dla nas polędwiczki w sosie grzybowym,o których wcześniej wspominał.
Podczas czekania na zamówione danie Jamie opowiada mi trochę  o sobie.Mieszka w Atlancie wraz z rodzicami i jest jedynakiem.Lubi podróżować i zwiedził już chyba pół świata.
To bardzo fajny facet.Miły,uprzejmy,opiekuńczy.Bardzo fajnie mi się z nim.rozmawia.Myślę,że moglibyśmy się zaprzyjaźnić.
Muszę przyznać,że James ma także dobry gust,jeśli chodzi o jedzenie.Te polędwiczki smakują obłędnie!
Po wyjściu z restauracji Jamie odprowadza mnie do domu.

Stoimy przed wejściem na klatkę schodową i patrzymy na siebie.
-Dziękuję za pyszny obiad-odzywam się wreszcie.
-To ja dziękuję za towarzystwo-uśmiecha się-Mam nadzieję,że jeszcze to powtórzymy.
-Napewno-robię krok w stronę schodów.
-Do jutra-ściska mnie lekko.
-Do jutra-wchodzę na klatkę i zamykam za sobą drzwi.

Niedługo potem jestem już w mieszkaniu.Michaela jeszcze nie ma,więc zabieram się za robienie naleśników.
Za godzinę jestem umówiona z Angie,ma tutaj przyjść na małe ploteczki.Muszę przecież z kimś rozmawiać,a moja najlepsza przyjaciółka opiekuje się teraz chorą babcią jakieś pięćset kilometrów stąd.
Angelina jest bardzo miła i pomocna,więc chyba mogę znaleźć w niej jakieś oparcie.
Kiedy kończę smażyć ostatni placek,słyszę dzwonek do drzwi.
To pewnie ona,otwieram drzwi.
Wita mnie uśmiechnięta,ładna blondyneczka o zielonych oczach i śniadej cerze.
-Już jestem-ściska mnie-Wszystko w porządku?
-Tak,dlaczego pytasz?-odbieram jej płaszcz i wieszam obok mojego.
-Po tym jak profesor Gerard wyrzucił was z wykładu...
-Ach tak-wzdycham i zapraszam ją do kuchni-Mówił coś?
-Nie,ale taki incydent na początku roku...
-Wszystko przez Jamesa-mówię i stawiam przed nią talerz z naleśnikami-Smacznego!
-Dziękuję-uśmiecha się-Swoją drogą ten James chyba bardzo Cię lubi.
-Nie ma w tym nic złego-wzruszam ramionami.
-O ile już się w Tobie nie zakochał!-wypaliła,polewając placki syropem malinowym.
-Angie!-przewracam oczami.
-Mówię,co widzę-mruga słodko-Poszłaś z nim na ten obiad?
-A dlaczego by nie?To tylko obiad.Poza tym Jamie jest bardzo miły...
-Tylko czekać,aż zaprosi Cię na randkę-zapiszczała-Zgodzisz się?
-Angie,jeszcze nikt mnie nigdzie nie zaprosił...
-Ale jakby co,to trzymam kciuki-uniosła pięści ku górze.
Westchnęłam tylko.
A co jeśli ona ma rację?Jeśli faktycznie wpadłam Jamiemu w oko?To naprawdę fajny facet,ale czy na tyle fajny,żeby...
Och,przestań gdybać!

Give me loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz