Rozdział XL

18.4K 1.1K 198
                                    


Przekręcam klucz w drzwiach i wchodzę do środka. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy to długi płaszcz, leżący na podłodze w korytarzu. Damski płaszcz. Czy to znaczy, że...

Upuszczam torebkę na podłogę. Robi mi się potwornie gorąco. Stoję przez chwilę sparaliżowana, a mój słuch mimowolnie się wyostrza.
Słyszę stłumione głosy, jakieś jęki dobiegające z sypialni.
Idę w tamtym kierunku, najciszej jak tylko mogę. Nogi z ledwością utrzymują ciężar mojego ciała, które delikatnie drży.
Staję pod drzwiami sypialni Michaela i łapię za klamkę.Do ostatniej chwili mam nadzieję, że to jednak nie to, co myślę. Że wszystko okaże się jedną wielką pomyłką, a ja sama będę się śmiała z tego, co niedorzecznie narodziło się w mojej wyobraźni.
Delikatnie popycham drzwi i zapiera mi dech w piersiach.
Moje źrenice momentalnie się rozszerzają i czuję, że blednę.
W łóżku naprzeciw drzwi leży Michael, a pod nim jakaś rudowłosa piękność o śniadej cerze.
W łóżku, w którym przecież razem z nim spałam! W naszym łóżku!
Czerwony, satynowy materiał okrywa nagie ciała, zasłaniając ich najbardziej intymne miejsca. Chłopak obraca głowę w moją stronę i nasze spojrzenia się krzyżują. Zastyga w bezruchu, zdziwiony moją obecnością. Otwiera usta, ale nie wydobywa się z nich żaden dźwięk. Patrzy na mnie tępo.
Jego rudowłosa partnerka z zamkniętymi oczami wciąż porusza rytmicznie biodrami, jęcząc i wbijając krwistoczerwone paznokcie w jego bicepsy.
Co za przykry, obrzydliwy widok!
Wszystko trwa zaledwie kilkanaście sekund, a ja mam wrażenie, że mija cała wieczność.
Do moich oczu napływają łzy i pośpiesznie wybiegam z mieszkania, słysząc za sobą głos Michaela, wołającego moje imię.
Czuję, że moje serce rozpada się na milion kawałków.
Miałam nadzieję, że jednak coś dla niego znaczę...A on? On woli pukać jakąś rudą lalę i to na dodatek w łóżku, z którego nie chciał mnie wypuścić.

A czego się spodziewałaś, głupia dziewczyno?

Łzy spływają mi po policzkach, rozmywając makijaż. Wlokę się chodnikiem, w ręku ściskając telefon. Opadam zrezygnowana na metalową ławkę i patrzę przed siebie. Obraz rozmywa mi strumień łez.
Na dworze jest już całkiem ciemno i robi się chłodno.
Nie mam pojęcia, co ze sobą zrobić, ale jedno wiem na pewno. Nie wrócę dziś na noc do domu, chociaż miałabym spać na tej ławeczce. Nie po tym,co widziałam.
Moje wnętrze wypełnia nieznane dotąd uczucie goryczy...
Jak mogłam pomyśleć, że on traktuje mnie poważnie? Jasna cholera, jak mogłam? I jak on mógł?!

Mija dobre pół godziny, nim dochodzę do siebie. Zastanawiam się,gdzie spędzę dzisiejszą noc.
Do Angie iść nie mogę, bo jak powszechnie wiadomo, akademik to nie hotel. Nie mam innego wyboru, muszę zadzwonić do Jamesa.
Wybieram jego numer i w duchu modlę się, żeby odebrał.

-Halo?-podnosi słuchawkę po trzech sygnałach.

-Jamie-staram się brzmieć naturalnie, ale mój głos mimo wszystko się łamie, a do oczu znów napływają łzy.

-Amy, co się stało?-chłopak natychmiast reaguje.

-Mogłabym dzisiaj u Ciebie przenocować?

-Jasne, że tak. Znasz adres, prawda?

-Mhm-podnoszę się z ławki.

-Gdzie jesteś? Może po Ciebie przyjadę.

-Nie trzeba, będę na kwadrans-zdaję sobie sprawę, jak żałośnie muszę teraz brzmieć.

-W takim razie czekam na Ciebie, do zobaczenia-rozłącza się.
Chowam komórkę do torebki i szybkim krokiem przemierzam ulicę...


Give me loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz