Rozdział XXII

20.7K 1.1K 24
                                    

-Myślałyśmy,że już nie przyjdziesz!-Angie przytula mnie przelotnie i zaprasza do środka.
-Naprawdę trudno było przekonać tą naburmuszoną panią na dole,żeby jednak pozwoliła mi tutaj wejść-przewracam oczami i witam się z pozostałymi dziewczynami.
-Nie przejmuj się,jeśli była dla Ciebie niemała.Jest taka z natury-chichocze Angelina,stawiając na małym stoliku butelkę wódki.Tuż obok stoi sok pomarańczowy,cztery szklanki i drobne przekąski w postaci chipsów,ciastek i paluszków.
Czyli tak będzie wyglądał ten babski wieczór?Może to i dobrze.
Chyba przyda mi się odrobina rozluźnienia.
Gospodyni napełnia szklanki mieszanką soku i alkoholu,częstując nas.
-To co robimy?-pyta Olivia,poprawiając swoje długie blond loki.
-Może zagramy w "Prawda czy wyzwanie"?-proponuje Angie,sącząc drinka przez różową słomkę.
-Okej-zdaje się,że ten pomysł przypadł do gustu każdej z nas.
To dobry początek babskiego wieczoru.
-Skoro to mój pomysł,pozwólcie,że zacznę...Amy,prawda czy wyzwanie?-zerka na mnie.
-Prawda-decyduję szybko i upijam dużego łyka mojego drinka.
-Sypiasz z tym przystojnym motocyklistą?-wypala.
Wszystkie dziewczyny wiercą mi dziurę w czole,chcąc jak najszybciej usłyszeć odpowiedź.
Przełykam głośno ślinę.Doskonale wiem,że gdybym została dziś z Michaelem,to by się stało.
-Nie-odpowiadam,leniwie sącząc drinka-Jeszcze nie.
Dziewczyny uśmiechają się znacząco.
-Olivia,prawda czy wyzwanie?-spoglądam na blondynkę.
-Prawda-prostuje się i sięga po garść chrupek.
-Spotykasz się z Liamem?
Piorunuje mnie wzrokiem.
Od dawna domyślamy się z Angie,że coś jest na rzeczy,ale do tej pory skrupulatnie temu zaprzeczała.
-Tak,ale nikomu ani słowa!
-Jasne,to co zostanie powiedziane w tym pokoju,pozostaje między nami!-zapewnia Angie.
-Angie,prawda czy wyzwanie?-Olivia robi chytrą minę.Chyba zamierza zadać baardzo niewygodne pytanie.
-Prawda-wzrusza ramionami,pijąc drugiego już drinka.
-Ile miałaś lat,kiedy straciłaś dziewictwo?-wypala blondynka,a Angie zaksztusza się napojem.Klepię ją po plecach i śmieję się cicho.
-17-odpowiada zgodnie z prawdą i unika naszego wzroku.Jest zawstydzona.
W następnej kolejności to Angie zadaje pytanie Vanessie i koło się zamyka.Naprawdę dobrze się bawię w ich towarzystwie i nie zauważam nawet,kiedy kończę czwartego drinka i sięgam po kolejnego.Alkohol już buzuje mi w żyłach,ale nie przeszkadza mi to.Wręcz przeciwnie,to bardzo przyjemne uczucie.
Dziewczyny też są już nieźle wystawione i aktualnie nasz babski wieczór znajduje się na etapie wszystko-mnie-śmieszy.
Przerobiłyśmy już miliony tematów.Wyznałyśmy sobie nawzajem,kto nam się podoba i obrobiłyśmy tyłki największym zdzirom z naszej uczelni,mając przy tym niemały ubaw.
Czuję nagłe mdłości i kieruję się do łazienki,zabierając ze sobą torebkę,by przy okazji nieco się odświeżyć.
Wpadam do pomieszczenia,ale nie wymiotuję,jak planowałam.Zamiast tego siadam na sedesie,bo czuję strasznie uporczywe pieczenie pęcherza.Nudzi mnie nieco cisza panująca w łazience,więc sięgam po komórkę.Dostrzegam,że dostałam sms'a.

Od:Mike
Brakuje mi Ciebie w moim łóżku.Jak się bawisz?

Odpisuję mu szybko.

Do:Mike
Zabawa jest zajebista,siedzę obecnie na sedesie i strasznie chce mi się rzygać.

Wysyłam.Mam mroczki przed oczami,ale popieram powieki i po chwili wszystko wraca do normy.

Od:Mike
Jesteś pijana?

Do:Mike
Skądże,panie wszystko-chcę-wiedzieć.Zostanę na noc u Angie,jeśli ta gburowata baba z dołu mnie nie wyrzuci.Śpij dobrze.

Chowam komórkę do torebki i poprawiam nieco rozczochrane włosy.
Dziewczyny śmieją się w niebogłosy,kiedy wchodzę do pokoju.Siadam obok Angie,która otwiera trzecią już butelkę wódki,mówiąc coś niezrozumiałego.
Stukamy się szklankami na znak toastu,gdy drzwi pokoju mojej przyjaciółki otwierają się i staje w nich gburowata,tęga kobieta z dołu.
-Co tu się dzieje?!-krzyczy głośno,stając nad nami.
-Proszę-Olivia wręcza jej drinka-Złość piękności szkodzi!
Wszystkie śmiejemy się cicho.Jej już z pewnością nic nie zaszkodzi.
-Wynocha,bo zadzwonię na policję!-palcem wskazuje na drzwi.
Dochodzi pierwsza w nocy.
-Spokojnie-odzywa się Vanessa,podnosząc się z krzesła-Już nas tu nie ma!
Niechętnie wstaję i biorę torebkę.Nogi lekko się pode mną uginają,ale żegnam się z Angie i z trudem opuszczam akademik.
Siadam na zimnych,betonowych schodach i patrzę przed siebie.
Chyba mam omany.
Trzy metry przede mną stoi Michael opierając się o swój motocykl.Uśmiecha się do mnie z widoczną kpiną.
-Tak jak myślałam,wrzuciła mnie-bąkam pod nosem.
-Chodź-chłopak podchodzi do mnie,pomaga mi wstać i zakłada kask-Jedziemy do domu.

Give me loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz