Rozdział XXIII

24.3K 1.2K 29
                                    

Budzę się z potwornym bólem głowy.Próbuję podnieść się i podeprzeć na łokciach,ale ponownie ląduję na poduszkach.
Nie mam siły,a już na pewno najmniejszej ochoty,by wstać,chociaż wiem,że za półtorej godziny zaczynają się moje zajęcia.
Nie mam zielonego pojęcia,jakim cudem znalazłam się w domu,skoro miałam nocować u Angie.
Głupio przyznać,ale upiłam się.
Leżę teraz w łóżku Michaela,w jego koszuli i cholernie chce mi się pić.

Ktoś puka delikatnie do drzwi i wchodzi,nie czekając na "proszę".
To Mike.Ma ze sobą małą,drewnianą tacę.
-Cześć pijaczko-siada na skraju łóżka.
-Nic nie mów-zakrywam twarz dłońmi-Jak ja się tutaj znalazłam?
-Przywiozłem Cię-wzrusza ramionami-Po tym jak wysłałaś mi te dziwne sms'y...
-Jakie sms'y?
-No tak...-prycha-Nie możesz pamiętać,skoro byłaś kompletnie pijana.Swoją drogą całkiem niezłe z Ciebie ziółko.Już drugi raz dostarczam Cię do domu zalaną w trzy dupy-podaje mi szklankę z wodą.Wypijam ją duszkiem,co gasi moje pragnienie jedynie na moment.
-Nie kop leżącego-burczę-A poza tym za pierwszym razem to Ty mnie upiłeś.
-No dobra,nie będę się nad Tobą pastwił,proszę-wręcza mi tabletkę i nalewa wodę do pustej już szklanki.
Uśmiecham się tylko blado.
-Chcesz coś zjeść?-pyta,odgarniając włosy z mojej twarzy.Na tacy,którą trzyma na kolanach,stoi talerz z kanapkami.Wyglądają bardzo apetycznie,ale mimo to nie mogę się zmusić,by wziąć jedną z nich.
-Niczego nie przełknę-kręcę głową-Nadal mi niedobrze.Wymiotowałam wczoraj?
-Pytasz czy wymiotowałaś?-śmieje się głośno-Przez pół nocy podtrzymywałem Ci włosy nad toaletą.Ile wypiłaś?
-Nie pamiętam-wstaję-Ale dzięki za pomoc.Dlaczego nie nocowałam u Angie?
-Bredziłaś coś o naburmuszonej babie z recepcji...-wzrusza ramionami.
-No tak-prycham-Muszę iść na zajęcia.
-W takim stanie?Chcesz,żeby wyrzucili Cię z college'u za przyjście pod wpływem?

-Daj spokój,nie jestem już pijana.

-Na całkiem trzeźwą też nie wyglądasz-rzuca w moją stronę-Może sprawdzimy?-obraca mały alkomat,który nie wiadomo skąd pojawił się w jego dłoni.

-No dobra,wygrałeś.Daruj sobie tę szopkę-kapituluję i siadam na skraju łóżka mocując się z jeansami-Dziś i tak mam tylko trzy godziny.
-Idę do pracy,będę po 15.Jesteś mi winna obiad-mierzy palcem w moim kierunku-I lepiej nigdzie nie wychodź,to dla Twojego dobra-wychodzi,a ja zmieniam koszulę,w której spałam na kolorowy t-shirt.

Siadam na kanapie w salonie z kubkiem kawy w ręku i zastanawiam się,co ja będę tutaj robiła przez cały dzień sama.
Chyba trochę posprzątam,bo na codzień Mike niezbyt dba o porządek.Nawet teraz siedzę wśród jego ubrań niedbale rozrzuconych po kanapie i stoliku.
Składam wszystko po kolei,a gdy sięgam po ostatnią parę spodni,leżąca na podłodze,z kieszeni wypada niewielka torebka.Biorę ją do ręki i nie muszę się jej szczególnie przyglądać,by wiedzieć,co to jest.
Narkotyki.
Michael bierze?No pięknie!Zdaje się,że wogóle nie znam gościa,z którym mieszkam!Ba,dzielę z nim przecież łóżko!
Odkładam torebeczkę na stolik i wzdycham.Mam nadzieję,że jednak nie siedzi w tym gównie.Mnie samej przecież udało się posmakować takiego życia i doskonale wiem,jak to się kończy.
Jestem na niego wściekła i sama się sobie dziwię.
Michael jest dorosłym facetem i może robić,co chce,więc jeśli chce zostać ćpunem,nic mi do tego.A jednak!Wewnątrz mnie aż się gotuje na samą myśl!To dlatego,że mi na nim zależy.Tak,jest dla mnie ważny i martwię się o niego.
Wyjaśnię to z nim jak wróci.Mam nadzieję,że będzie miał solidne wytłumaczenie.

Kiedy udaje mi się doprowadzić salon i kuchnię do porządku,wychodzę do sklepu.Lodówka świeci pustkami,a przecież muszę przygotować obiad,który rzekomo należy się Michaelowi.W sumie racja,bo gdyby nie on pewnie spędziłabym noc na ławeczce przed uczelnią albo jeszcze gorzej.
Swoją drogą bardzo miło z jego strony,że się tak o mnie zatroszczył.
Może jemu też choć trochę na mnie zależy?

Give me loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz