Rozdział XXXIV

18.6K 1.2K 65
                                    

Stoimy w milczeniu,a każda kolejna sekunda ciszy sprawia,że mam ochotę uciec i udawać,że to wszystko nigdy nie miało miejsca.
Ponadto Michael patrzy na mnie wzrokiem,który mówi "żartujesz,prawda?" i rozgląda się wokoło w poszukiwaniu ukrytej kamery.
Czuję się jak kompletna idiotka.
Chowam twarz w dłoniach.
-Hej,co jest?-szepcze mi do ucha obejmując mnie ponownie-Popatrz na mnie.
Podnoszę wzrok i napotykam jego niepewne spojrzenie i grymas na twarzy.Ma wątpliwości? Obawy? A może po prostu nie wie,jak ma mi dyskretnie odmówić?
-Amy,wiesz doskonale,że ja nie jestem dobry w te klocki.A Ty...Ty jesteś naprawdę niesamowita i zasługujesz na kogoś,kto...
-Skończ tą pieprzoną gadkę!-przerywam mu.
Coś niemal rozwala mnie od środka.Nie mogę dłużej znieść tego uczucia.
-Ja nie chcę nikogo innego,rozumiesz?-patrzę w jego tęczówki.Moje oczy zachodzą łzami.Nie mogę się teraz rozpłakać,nie chcę,by pomyślał,że biorę go na litość.
Cofam się o krok,nie spuszczając z niego wzroku.
-Posłuchaj,nie chcę Cię zranić,tylko o to mi chodzi.Mogę nie spełnić twoich oczekiwań,a poza tym kompletnie nie znam się na związkach-wypowiadając ostatnie słowa,śmieje się pod nosem.
-Nie szkodzi-mówię niemal szeptem-Wystarczy,że będziesz,nic więcej...
Podchodzi bliżej mnie i całuje mnie w czoło.
Mam wrażenie,że za chwilę usłyszę tylko pełne goryczy "żegnaj",a on tak po prostu ucieknie,czując zbyt dużą presję.Zaciskam powieki i przygotowuję się na cios.Na ostrego kopa w tyłek.
-Spróbuję-wypowiada szeptem-Dla Ciebie.
Otwieram oczy.Uśmiecha się.Przytulam go mocno,a moje serce właśnie tańczy kankana.
Wiem,że mogę tego bardzo żałować,ale nie będę teraz o tym myślała.
Właśnie spełniło się moje marzenie.



-Przestańcie się całować,to obrzydliwe!-Nancy robi skwaszoną minę,gdy Michael po raz kolejny skrada mi całusa.
Siedzimy na kanapie w salonie i pijemy pożegnalną herbatkę z rodzicami chłopaka.
-Kiedy ślub?-żartuje Robert.
-Nie planujemy ślubu-odpowiada Mike.
-Michael to mięczak-wtrąca Nancy-Już dawno powinien się Amandzie oświadczyć.Miał już tyyyle okazji!
-Nie wymądrzaj się,młoda.To nie takie proste,jak Ci się wydaje.
-To jest proste,tylko wy,dorośli,wszystko komplikujecie-dziewczynka robi poważną minę-A poza tym chciałabym zostać ciocią i opiekować się waszym bobasem.
Michael zachłystuje się herbatą.Klepię go po plechach i śmieję się cicho.
-Jeśli o mnie chodzi to nie mam nic przeciwko-dodaje Veronica-Sama ukołysałabym taką malutką dziecinkę.I te malusie ubranka,buciki...
-Może skończmy już temat ślubów i dzieci-chłopak spogląda na rozmarzoną rodzinkę-Nigdzie nam się nie śpieszy, prawda kochanie?
-Jasne,że nie-przyznaję mu rację.
Póki co chciałabym tylko,żeby to wszystko się udało,bo przecież mam chłopaka od zaledwie pięciu godzin.



-Spokojnej drogi,dzieciaki-pani Kelly przytula nas na pożegnanie.
Po krótkim urlopie spędzonym w SPA ubyło jej kilka lat,nie żartuję. Wygląda naprawdę olśniewająco,a i Robert jest zadowolony.
Nasz prezent okazał się być strzałem w dziesiątkę,bo Veronica już zapowiedziała,że na ferie znów się tam wybiorą.
-Kiedy znów do nas przyjedziesz?-Nancy obejmuje moje udo.
-Nie wiem,skarbie.Mam szkołę,tak samo jak Ty.Ale może Wy odwiedzicie nas w któryś weekend?-patrzę zachęcająco na Veronicę.
-Tylko żadnych niespodziewanych wizyt-zastrzega Michael,a jego mama uśmiecha się.
-Wiem,że nie lubisz takich niespodzianek,synku.Uważaj na drodze,bo wieziesz skarb,pamiętaj!
-Mój skarb-obejmuje mnie i całuje w policzek.
Uśmiecham się,bo wiem,że to co mówi jest szczere.
Najbardziej raduje mnie jednak myśl,że ten chory układ dobiegł końca,a mimo to mam Michaela przy sobie.


Wsiadamy do samochodu i machamy smutnej nieco Nancy,aż ta nie zniknie nam z pola widzenia.
Zaskakujące,jak przewrotny potrafi być los.Przyjechałam tutaj z chłopakiem na niby,a wracam z moim własnym facetem.
Uśmiecham się pod nosem,co nie uchodzi uwadze Mika.
-Nie zdążyłem Ci jeszcze podziękować-kładzie dłoń na moim udzie-Dziękuję.
-Właściwie to w ramach rekompensaty mógłbyś zabrać mnie do SPA. Marzy mi się masaż.
-Mogę Ci obiecać,że jak tylko wrócimy do domu,zrobię Ci taki masaż,o jakim nawet Ci się nie śniło-puszcza mi oczko.
-W takim razie trzymam Cię za słowo-uśmiecham się i kładę swoją dłoń na jego dłoni.



Cześć wszystkim!

Wiem,że trochę krótko,ale napisałam ten rozdział pod wpływem impulsu,a mianowicie ucieszyła mnie rosnąca popularność tego opowiadania.

116K !

6.8K gwiazdek !

Ponad 5.4K komentarzy!

Jesteście wielcy,ale jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia,więc chcę więcej i więcej!

Wy na pewno też oczekujecie ode mnie więcej jeśli chodzi o tą historię.Postaram się Was nie zawieść,obiecuję!

Kocham Was,do następnego! :*




Give me loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz