-37-

66 3 7
                                    

POV.Mike
Byliśmy już na miejscu.
-dzięki Nance- podziękowałem siostrze, a ta w odpowiedzi tylko kiwneła głową.
Staliśmy przed kawiarnią, bardzo przytulna.
Popatrzyłem na Will'a.
-idziemy?-zapytałem
-tak, chodźmy- uśmiechnął się
Złapałem jego dłoń I weszliśmy do środka.

Na ścianach była cegła, wyglądało to bardzo ładnie. Przy okrągłych stolikach stały czerwone fotele. A przy stolikach, które były przy ścianach stary kanapy, też czerwone. Było dużo roślinek i kominek, który się palił.

Podeszliśmy do jednego ze stolików i usiedliśmy.
-co chcesz do picia?- spojrzałem na niego.
-emm może... cappuccino- odrzekł.
-a chcesz jakieś ciasto?
-nie dzięki
-okej

Po chwili podszedł do nas chłopak, który wyglądał jakby był w naszym wieku. Miał roztrzepane blond włosy,
zielono - szmaragdowe oczy i był dość wysoki. Kojarzyłem go lecz nie wiem skąd.
-dzień dobry, co podać?- zapytał.
-dwa cappuccino i kawałek ciasta dyniowego- odrzekłem.
-dobrze, to wszystko?
-tak, dziękuję.

Nadal trzymałem rękę szatyna.
-czy tobie też on się kojarzył?- zapytał.
-tak, ale nie wiem skąd.

Chwilę później nasze kawy i moje ciasto przyniosła fiołkowooka brunetka. Tylko że to nie miała czarnych włosów tylko takie bardziej granatowe. Nie była dość wysoka, wręcz przeciwnie była niska. Włosy miała upięte w kitkę.
-proszę bardzo, wasze zamówienie- powiedziała miłym tonem głosu i położyła nasze zamówienie przed nas.
-dziękujemy- odpowiedzieliśmy równo.

-przrpraszam, mogę zapytać jak sie nazywasz i jak nazywa się ten blondyn?- odezwał się Will. Poczułem "lekką" zazdrość, pft lekko to mało powiedziane.
-Ja nazywam się Marinette, a ten blondyn to mój chłopak Adrien. Nie dawno się przeprowadziliśmy z Paryża- uśmiechnęła się czule i dodała- a wy to chyba William i Micheal tak?
-tak- odrzekłem
-No to fajnie! Z tego co wiem będziemy razem w klasie- oznajmiła.

[TIME SKIP]
Wypiliśmy już nasze kawy I zjadłem ciasto, które Will oczywiście musiał podjadać. Mowił, że nic nie chce, a jednak jadł. Heh. Granatowłosa dała nam swój i blondyna numer, a my im. Są bardzo sympatyczni.
Okazało się, że Agreste i ja mamy dużo wspólnego i podobny humor. A za to szatyn i Dupain-Cheng mieli tematy do gadania. Ona też lubi rysować.
Nie dziwię się, że oboje go kojarzyliśmy, to model-Adrien Agreste.

Razem z szatynem szliśmy przez miasto trzymając się za ręce. Było cudnie! Wszędzie Było biało, pojedyncze płatki śniegu spadały z nieba. Ustaliśmy pod drzewem, które też było pokryte śniegiem.
Złapałem zielonookiego za obie ręce i popatrzyłem w jego oczy.
Niższy był zaklopotany i zdziwiony lecz się czule uśmiechnął. Przerewał uścisk dłoni i położył ręce na moim policzku, a ja się w nie wtuliłem i zamknąłem oczy.
-coś się stało?- zapytał z troską.
-wiesz,... jak zapytałeś o Adriena to byłem zazdrosny, bardzo zazdrosny- odezwałem się i otworzyłem oczy. Ujrzałem rozbawiona twarz szatyna.
-oj ty zazdrośniku- zaśmiał się.
Przyciągnął lekko moją twarz i złożył szybki lecz czuły pocałunek na moich ustach.
-może i zazdrośnik, ale twój- odpowiedziałem również sie śmiejąc i ponownie złączyłem nasze usta, tym razem na dłużej.


______________________________________________________________________
512 słów

Jakby ktoś nie wiedział to Marinette Dupain-Cheng i Adrien Agreste są z Miraculous:)

Jakby ktoś nie wiedział to Marinette Dupain-Cheng i Adrien Agreste są z Miraculous:)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To oni / \
             |

W następnym rozdziale będzie więcej ( chyba, nic nie obiecuje )

Mam nadzieję że się podoba.

Jak macie jakieś uwagi to śmiało pisać.

Nara

Tak jakoś wyszło...||Byler||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz