-29-

53 3 0
                                    

POV.Mike
Dotarliśmy już na miejsce. Usiadłem na trawię i poklepałem miejsce obok mnie by Will usiadł. Położyłem się na trawię mając ręce za głową, na co szatyn sie zaśmiał i położył się mając na mnie głowę.
-Willy?- odezwałem się.
-mhm?- wymamrotał.
-czy ty zasypiasz?- zaśmiałem się.
-nie, czego chcesz?- odpowiedział.
-zastanawiam się, jak będziemy mieli po 18 lat to może zamieszkamy razem?- wyjaśniłem
-No pewnie Mikey- odpowiedział na co uśmiech mimowolnie wkradł mi się na twarz.

POV.Will
Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, głównie o przyszłości.
Nagle Mike zapytał:
-jak będziemy brać ślub to ty będziesz w sukni ślubnej czy w garniaku?
-eh co? Po pierwsze czemu ja? A po drugie byłbym w garniaku- odpowiedziałem.
-a już nie ważne- odrzekł na co ja się lekko zaśmiałem.
Popatrzyłem na zegarek, który miałem na nadgarstku.
-o cholera za dwadzieścia 17, musimy iść- oznajmiłem wstając.
-spokojnie, chyba nic się nie stanie jeśli się spóźnimy- powiedział.
-niby nie, ale nie lubie się spóźniać- oznajmiłem.
-okej, chodźmy- odrzekł I złapał moją rękę I szliśmy z powrotem do domu. Weszliśmy do środka I zastaliśmy Nastke znowu jedzącą gofry w kuchni, mamę I Hopper'a siedzących na kanapie wtuleni w siebie i oglądających film i Jonatham chyba był u siebie w pokoju z Nancy. Mam nadzieję, że nie złamią łóżka.
-Mamo jesteśmy- oznajmiłem.
-dobrze, chcecie coś zjeść albo się napić?- zapytała. Spojrzałem pytająco na Mike'a, a ten pokiwał twierdząco głową.
-tak proszę- odpowiedziałem wracając wzrokiem na moją rodzicielkę.
-a co chcecie?-wstała I podeszła do kuchni.
-Herbatę?- zapytał mnie brunet.
-tak, herbate- zwróciłem się do mojej mamy. Razem z brązowookim udaliśmy się do kuchni I usiedliśmy przy stole.
-prosze- moja rodzicielka podała nam kubki z napojem.
-dziękuje- odpowiedzieliśmy równo.

Poszliśmy do mojego pokoju. Mike położył się na łóżku, a ja podeszłem do szafy gdzie miałem schowane różne rzeczy.
-co robisz?-zapytał zaciekawiony brunet.
-będę malować, niebo jest piekne- powiedziałem wyciągając sztalugę, płótno, paletę, farby i pędzle.
Usadowiłem sztalugę przed oknem, a na niej płótno,  wycisnąłem farby na paletę i zacząłem malować widok zza okna. Wyższy przyglądał się mi uważnie, był skupiony na każdym moim przesunięciu pędzla po płótnie.

[TIME SKIP]
Skończyłem malować i zostawiłem obarz do wyschnięcia.
Udałem się do kuchni umyć pędzle i paletę. Po chwili wróciłem do pokoju i zastałem Mike'a, który przegląda zeszyt który okazał się być moim.... pamiętnikiem. Szybko mu go wyrwałem z rąk.
-co ty robisz?!- zapytałem.
-Nie wiedziałem co to jest więc wziąłem- opowiedział.
-to mój pamiętnik- oznajmiłem i rzuciłem do gdzieś w kąt. Miałem lekkie łzy w oczach, wkurzyłem się.
-uroczy jesteś jak się denerwujesz- zaśmiał się wstając.
-zamknij sie- powiedziałem krzyżując ręce na klatce piersiowej. Brunet podszedł bliżej mnie. Złapał mnie za talię I przyciągnął mnie bliżej.
-no weź się nie gniewaj- prosił i położył głowę na moje ramię.
-ugh niech Ci będzie- odrzekłem.
Ten złożył pocałunek na moich ustach, a ja go odwzajemniłem.

______________________________________________________________________
478 słów

Maraton pt. 1

Tak jakoś wyszło...||Byler||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz