-38-

69 2 4
                                    

POV.Will
Wróciliśmy do domu Mike'a. Leżeliśmy pod kocem, w piwnicy oglądając film świąteczny. Byłem wtulony w jego klatkę piersiową, a brunet obiał mi ręką talię.
Nagle ktoś wparował do środka.
Była to mała blondynka.
-dobra, nie daliście mi się pomalować kilka emn.....- zastanawiała się Hol- miesięcy! Kilka miesięcy temu, to teraz was pomaluje- oznajmiła I rzuciła kosmetyczką w nas, tak że Mike dostał w twarz, a ja się lekko zaśmiałem.
Niebieskooka podbiegła i zabrała przedmiot.

Popatrzyłem z zakłopotaniem na bruneta I zrozumiałem, że nie ma już ucieczki.

POV.Mike
[TIME SKIP]
Byliśmy już pomalowani.
-no zobaczcie jak pięknie wyglądacie- uradowana się

-no zobaczcie jak pięknie wyglądacie- uradowana się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Wyglądali tak XDD)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Wyglądali tak XDD)

-no cudownie- powiedziałem sarkastycznie.
-wiem, a teraz chodźcie! Pokażemy mamie I Nancyy- pociągnęła nas.
-wiem już po kim jest taka- zasmiał się Will.
-po Nancy?- zaśmiałem cię.
-po tobie idioto- odrzekł.
-przecież wiem- odpowiedziałem.

Pocałowałem jego policzek, ale odrazu zacząłem pluć że względu na ilość pudru i różu.
-zemsta- zaśmiał sie.
-chodzciee- pospieszała nas.

Weszliśmy do góry. Na nasze nieszczęście w kuchni stała moja mama, starsza siostra I jeszcze Jonathan. Nosz kuźwa.
-Mamo! Mamo! Zobacz jak ładnie ich pomalowałam- podbiegła do Karen.
-Nie no Will, wyglądasz szałowo. Zostaw to, pokażesz mamie- zaśmiał się Brat szatyna.
-zamknij sie- oburzył się.
-dobra, chodź idziemy to zmyć- oznajmiłem.
-nie, czekajcie! Jonathan zrób im zdięcie- odezwała się moja rodzicielka. Chłopak chwycił aparat i szybko zrobił zdięcie.
-NIE- Krzyknęliśmy, ale za późno.
-pokaż- podeszła do niego Nance patrząc na urządzenie.
-nie no zajebiście- lekko zachichotała.
-Nancy! Miarkuj się! Nie przy Holly- upomniała ją. Trochę mnie to ukuło, bo ojciec tak zawsze mówił.
-Pff to ty nie wiesz co ona mówiła- machnąłem ręką.
-Sześdziesiona- wytchneła mnie palcem. (XDD)
-a weź spadaj- wytchnąłem jej język, by się z nią droczyć.
Szatyn zakrył twarz z zażenowania.
-bardzo dojrzałe- powiedziała Nancy.
-Wiem- odrzekłem.
-dobra chodź bo nigdy tego nie zmyjemy- zielonooki pociągną mnie na do góry, do łazienki.

Zamknąłem drzwi i przybliżyłem  się do niego.
-oj nie myśl sobie, trzeba to teraz zmyć Ci z pyska- widocznie był oburzony.
-jeden pocałunek- prosiłem. Zbliżyłem się bliżej chcąc go pocałować, ale niższy zaczął agresywnie wycierać chusteczką moją twarz.
-ałaa- wycedziłem. Wiedziałem, że ma na twarzy zwycięzki uśmiech, choć miałem zamknięte oczy.
-już- oznajmił.
-nareszcie, ała. Musiałeś tak agresywnie?- popatrzyłem na niego.
-Musiałem- uśmiechnął się.
-a mogę teraz buziaka?- próbowałem zrobić oczy szczeniaczka.
-te oczy szczeniaczka to ci nie wychodzą, ale niech Ci będzie- przewrócił oczami.
Ucieszyłem się. Pocałowałem go. Cholera, zapomniałem o szmince.
Wytarłem usta w rękaw swetra i sięgnąłem po chusteczkę, zamoczyłem ją w wodzie, wytarłem jego usta i ponownie je złączyłem. Chłopak  oddał pocałunek.

Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- dobra, zadowolony?- zapytał z lekkim podirytowaniem.
-bardzo- ukazałem rząd śnieżno białych zębów.
-ugh, nie mogę z tobą. Teraz poczekaj, mam jeszcze oomalowane oczy i pokiczki- zaczął zmywać chusteczką makijaż.
Przyglądałem się mu bardzo dokładnie.

______________________________________________________________________
478 słów
Długo nie było mnie, sorki spałam
XDD

Tak jakoś wyszło...||Byler||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz