-19-

131 9 11
                                    

TW. homofobia

POV.Will

Udałem się do wyjścia.
-gdzie idziesz?-zapytała mnie moja mama
-spodkać się z moim chło- z moim przyjacialem- Uśmiechnąłem się nie zręcznie.
-dobrze, tylko wróć przed 19
-dobrze mamo, pa
Wychodząc zauważyłem zirytowany wzrok El.

Wziąłem rower I pojechałem na łąkę.
Byłem na miejscu. Zobaczyłem rozłożony koc i na nim wiklinowy koc. Podeszłem bliżej rozglądając się za brunetem. Nagle ktoś zakrył moje oczy od tyłu. Ja odruchowo uderzyłem tą osobę łokciem.
-AŁA
-Jeju, przepraszam Mike, odruchowo- powiedziałem pomagając chłopakowi wstać.
-nic się nie stało

uśmiechnął się do mnie, odwzajemniłem gest I razem usiadliśmy na kocu.
-jesteś głodny?-zapytał mnie.
-nie specjalnie
-spoko

Brązowooki pocałował mnie bardzo czule.
Pocałunek z każdą chwilą stał się bardziej namiętny. Mike złapał mnie w tali a ja zarzuciłem ręce na jego kark.
Przerwaliśmy pocałunek nadal będąc w rej samej pozycji.
I znów patrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
Mógłbym się w nich zatopić. Piękny czekoladowy odcień brązu.

[TIME SKIP]
Właśnie siedzieliśmy i Jedliśmy ciastka.
-Smakują ci?- spojrzałem się na  bruneta.
-tak I to bardzo- odpowiedziałem porzerając kolejne ciastko.
-to się cieszę, sam robiłem znaczy nie obyło się bez pomocy Nancy.
Uśmiechnąłem się na co brązowooki odwzajemnił gest.

POV.Mike

Po zjedzieniu większości ciastek oparłem się o drzewo, które było za nami. Will zdecydował, że oprze się o mnie.
-kiedy im powiemy?- zapytałem
-nie wiem, moja mama wie, że lubię chłopaków ale jej narazie nie mówiłem.
-jutro przecież macie do nas przyjść na kolację to może wtedy?
-po pierwsze czemu ja o tym nie wiedziałem, a po drugie nie jestem pewien...
-jak nie chcesz to nie musimy im narazie mówić.
-może powiemy im dziś ale oddzielnie?
-spoko pomysł
-Okej.

Szatyn odwrócił się i leżał przodem oparty o mnie, po czym się wtulił w mój tors. Objąłem go rękoma w pasie.

[TIME SKIP]

POV.Will
Właśnie wracałem do domu.
Mike oczywiście musiał mnie odprowadzić.
Gdy byliśmy już przy moim domu brunet mnie przytulił.
-będę tęskił- odezwał się.
-Ja też, ale to tylko kilka godzin przecież jutro się też spotkamy- lekko się zaśmiałem
-wiem ale i tak będę tęsknił

Przerwał uścisk i położył rękę na moim policzku po czym mnie czule pocałował. Odwzajemniłem pocałunek.
Przerwaliśmy po jakimś czasie.

-to pa- powiedział biorąc rower.
-pa- odpowiedziałem

Udałem się do domu.
Zauważyłem, że Hoppera i Jane już nie ma.
-Hej mamo- przywitałem się z moją mamą, która była w kuchni.
-cześć synku, proszę jedz- odpowiedziała podając mi jedzenie.
-dziękuję,
-Will, czy coś cię gnębi? Wiesz że możesz mi powiedzieć- podeszła do mnie zmartwiona i położyła rękę na moim ramieniu.
-mamo muszę co coś powiedzieć, ale najpierw zjem.
-Dobrze- odrzekła i wróciła do układania w szawkach.

Po chwili usiadlismy wszyscy do stołu.
-co chciałeś powiedzieć synku- powiedziała moja rodzicielka, widocznie była zmartwiona.
Kochałem moją mame, zawszę się o mnie troszczyła.
-bo ja, ja muszę Ci coś powiedzieć...- zacząłem.
-Jonathan wie. Bo ja, ja mam ch-chłopaka...- dodałem
-o jejku Will, to wspaniale, kto to?
-Mike
-oo to się już nie dziwię, że jesteście jeszcze bliżej niż wcześniej.
-spokojnie Will, wspieramy cię,- odezwał się Jonathan.
-właśnie, kto o ty jeszcze wie?
-Max, Robin, Nancy, Jonathan i ty, Mike ma dziś też powiedzieć swoim rodzicom.
-dobrze,
Poszedłem do mojego pokoju I położyłem się słuchając muzyki z Walk-Mana.

Tak jakoś wyszło...||Byler||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz