-20-

127 6 8
                                    

Pov.Will
Zbudiłem się tak o 9.45, zauważyłem że Mike już nie śpi.
Chłopak bawił się moimi włosami. Udałem że śpię, fajne to. Nie wiem czemu ale było.

POV.Mike
Przyglądałem się mu. Był taki uroczy. Zacząłem bawić się jego włosami. Po chwili przyjżałem się mu dokładniej.
-ty kłamco! Nie śpisz- zaśmiałem się.
-no dopiero co się obudziłem- odpowiedział zaspany.
Zbliżyłem się do niego i zacząłem go łaskotać.
-M-Mi-ke prz-es-tań- mówił przez śmiech.

POV.Max
Nudziło mi się strasznie. Stwierdziłam że udam się do Will'a. Wyszłam na dwór, wsiadłem na rower I pojechałam.
Gdy byłam na miejscu zapukałam do drzwi, ale nikt mi nie otworzył.
-pani Byers i Jonathan są pewnie w pracy, a Will pewnie słucha muzyki na Walk-Man'anie- pomyślałam i bez wahania chwyciłam klamkę od drzwi.

O dziwo były otwarte więc sobie weszłam jak do siebie. Czuję się tu jak u siebie ze względu na to, że to mój najlepszy przyjaciel na zawsze. Przysięgliśmy to sobie, zagroziłam mu że jak złamie przysięgę to mu rękę utnę.
Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam donpokoju Will'a, wparowałam tam i zastałam Mike'a I Will'a w dwuznacznej sytuacji.
-siema i pa, już wam nie przeszkadzam w lizaniu.- powiedziałam i odwróciłam się na pięcie.
-MAX!- Krzyknęli w tym samym czasie.
-j-ja go tylko łaskotałem- powiedział Mike cały czerwony. Will nie był ani mniej zarumieniony. Można by powiedzieć, że robi cosplay pomidora.
-dobra uwierzę Ci tym razem.- powiedziałam wracając do pokoju.

POV.Will
Kuźwa zaraz spale się ze wstydu.
Max poprostu sobie weszła.
-Ej zadzwońmy po chłopaków, ja I Mike mieliśmy pomysł by pojechać nad może z jakiś tydzień razem we piątke- powiedziałem do rudowłosej.
-spoko, oni jak to oni napewno będą chcieli, ja tam też, tylko by zapytać rodziców.- odpowiedziała niebieskooka.

[TIME SKIP]
Wszyscy siedzieliśmy u mnie w pokoju i omawialiśmy. Każdy pytał się rodziców przez telefon czy mogą i każdy z rodziców się zgodził.
- to kiedy?- zapytał się Dustin
- może tak za tydzień?- zaproponował Mike.
Wszyscy przytaknęliśmy.
-a jedziemy jakimś autokarem czy samochodami?- zapytał się tym razem Lucas.
-poprosimy waszą mamuśke Steve'a i naszą mamuśka Robin, Steve ma duże auto więc no- odrzekła Max.
-waszą? Czyli kogo?- zapytał rudowłosą Mike.
- Moją i Will'a, wasza to Steve-odpowiedziała rudowłosa.

Omawialiśmy resztę rzeczy, gdy zobaczyliśmy na godzinę.
-o kuźwa! Mama chciała żebym wróciła o 19.15 a jest 19.05, dobra nara,- powiedziała wstając, niebieskooka.
- my też już idziemy, pa- powiedział Dustin.
- pa- pożegnał się z nami Lucas.
Razem z Mikem poszliśmy ich odprowadzić.

Wróciliśmy do mojego pokoju. Mike złapał mnie w tali i zbliżył się do mnie.
-tyle razy chciałem cię pocałować, ale nie mogłem- wyszeptał mi do ucha.
-Ja też- odszepnąłem mu.
Brunet złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Chłopak zniżył się i zrobił mi malinkę.

Usłyszeliśmy otwieranie drzwi do mojego pokoju. Szybko odsuneliśmy się od siebie.
Gdy do pokoju wparował Jonathan I Nancy.

- Jeju, Mike. Wszystko okej?- powiedziała Nancy przytulając Mike'a.

-t-tak- odpowiedział z zakłopotaniem brunet.

-Rozmawiałam z panią Byers, zgodziła się byś tu został na jakiś czas dopóki ojciec się nie uspokoji.- powiedziała dziewczyna.

-dobrze, tylko ja nie mam rzeczy- oznajmił Mike.

-spokojnie przywiozłam Ci ubranie i tym podobne.- uśmiechnęła się.

-To jesteście już oficjalnie razem co?- odezwał się Jonathan z głupkowatym uśmiechem.

-No nie do końca, kilka osób nie wie- odpowiedziałem.

[TIME SKIP]
Razem z brązowookim siedzieliśmy na łące pod drzewem. Ja siedziałem opary o drzewo, a Mike leżał głową na moich kolanach. Opowiadał mi coś gdy ja rysowałem widok.
-Ej pokaż co rysujesz- powiedział Mike podsadzając się do siadu.
- dobra zobacz, to tylko szkic bo nie wziąłem kredek, w domu pokoloruje.- oznajmiłem.
- nie no, nawet jako szkic wygląda pięknie.
- dziękuję
Uśmiechnąłem się na co brązowooki odwzajemnił gest.
- czy mi się wydaje czy tam jest jezioro?- zapytał brunet podchodząc do zejścia na dół górki.
- Co? Gdzie?- podszedłem do chłopaka.
-a no faktycznie- dodałem.
-idziemy?
-nie mamy ubrań na zmianę
- to co, słońce świeci, wyschniemy
-no spoko
Szybko wziąłem mój szkicownik I zbiegliśmy na dół, o mało co się nie wywaliliśmy.

Wbiegliśmy do wody w samych bokserkach. Oboje na siebie chlapaliśmy wodą.

[TIME SKIP]
Z Mikem już wracaliśmy do domu. Już dawno wyschośmy. Szliśmy w ciszy, przyjemnej ciszy. Nagle zaczął padać deszcz.
-no kuźwa- narzekał brunet.
-nie marudź tylko biegnij.- zaśmiałem się.
Zaczęliśmy biec, ale i tak byliśmy już cali przemoczeni, bo zaczęło lać. Dobegliśmy do domu. Wparowaliśmy przez drzwi frontowe ze śmiechem.
-Chłopcy! Szybko idźcie się przebrać bo się przeziembicie- zamartwiała się moja mama.
-dobrze mamo- powiedziałem.
-przyjdźcie za pół godziny, obiad będzie- oznajmiła moja rodzicielka.
-ok- odpowiedziałem i razem z

Mikem poszliśmy do mojego pokoju.
-idź się przebrać co łazięki a ja przebiorę się tu- oznajmiłem.
-dobrze słonko- powiedział I wyszedł. Ja stałem jak wryty rumieniąc się przez to jak mnie nazwał. Powinienem się przyzwyczaić w końcu jesteśmy razem. Przebrałem się w jakąć bluzę i luźne spodnie. Jak uż to zrobiłem walnąłem się na łóżko, twarz miałem w poduszce. Nagle, nawet nie wiem kiedy, zasnąłem.

POV.Mike
Przebrałem się już. Już szłem do pokoju Will'a gdy zaczepiła mnie pani Byers:
- Mike, idź po Will'a, tu jest kolacja.
-dobrze- Uśmiechnąłem się co odwzajemniła i udałem sie do szatyna. Popatrzyłem na niego jak leżał.
- Hej Will- usiadłem koło niego.
Przyjrzałem się mu i zobaczyłem, że śpi.
-nie no, Will. Wstawaj, twoja mama zrobiła kolację.- próbowałem obudzić zielonookiego.
-jeszcze pięć minut...-wymamrotał.
- Nie- powiedziałem stanowczo. Złapałem chłopaka za nogi I pociągnąłem tak by spadł z łóżka.

- kuźwa, debilu, zdrowy jesteś?!- wykrzyczał leżąc na podłodze.
-tak a o co chodzi?- droczyłem się z nim.
- o to, że Ty idioto zwaliłeś mnie z łóżka- odrzekł podirytowany.
-może zanieść księżniczkę- zaśmiałem się
-chciałbyś- nadal był zdenerwowany.
Wyglądał uroczo jak się irytował.
Nagle podniosłem go w stylu panny młodej.
-debilu zostaw mnie- krzyczał.
Zaniosłem go do jadalni gdzie przy stole siedzieli już mama Will'a I Jonathan. Oboje byli bardzo zdziwieni.
-Will coś się stało, że Mike cię niesie?- zaśmiał się brat szatyna.
- Nie, tylko ja zasnąłem a ten idiota mnie pociągnął za nogę i zwalił z łóżka.- powiedział nadal zirytowany. Położyłem go już na ziemi by stał. Zasiadliśmy do stołu.

______________________________________________________________________
1047 słów
Nwm co dalej napisać w tym rozdziale.

Jutro postaram się napisać kolejny rozdział.

Mam nadzieję że się podoba.

Jak macie jakieś uwagi to śmiało pisać.

Zdjęcie Will'a😎✌🎨🏳️‍🌈💅

Zdjęcie Will'a😎✌🎨🏳️‍🌈💅

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nwm po co ale jest xD



















































Pozdrawiam xD

Tak jakoś wyszło...||Byler||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz