彡 29 彡

110 9 104
                                    

এ˚∘˙ * ٭ ╰▶ pov. Dream ◀╯٭ *˙∘˚✰

Czekałem.

I czekałem.

Spokojnie Clay minęła tylko godzina jest dopiero 23:10.

Mój telefon zawibrował.

George.

Tylko od niego mam włączone powiadomienia.

Tak to był on.

__________________________________
g<3: Cześć Clay jeszcze nie zezgonowałem.

ja: piłeś już coś?

g<3: Tylko trochę. Ale mogę nadal chodzić. Gorzej z Ashley. Poszła z Dianą do łazienki i od dziesięciu minut nie wracają. Zgonuje pewnie na podłodze, tylko nie widziałem żeby piła

ja: ta Diana jest lepsza od tej twojej lampucery, dlaczego Ashley nie ona? już bym ci podarował gdybys kochał Diane a nie mnie ale Ashley???

g<3: Sratatata dobra idę sprawdzić co z nimi

ja: baw się dobrze, dzwoń lub pisz w razie czegoś<33333

g<3: <3333!!!

_______________________________________

Wziąłem szampana z szafki i dwa kieliszki.

Możemy przecież po tym jak przyjdzie się napierdolić.

Postawiłem je na stole a sam usiadłem na kanapie.

Postanowiłem zabić czas siedzeniem na mediach społecznościowych.

___

I rzeczywiście udało mi się.

Po prawie godzinnym siedzeniu na instagramie twitterze i innych śmietniskach w końcu odłożyłem telefon i poszedłem sprawdzić co u Patches.

Zostało piętnaście minut do północy.

Tak nagle z nikąd zadzwonił dzwonek.

Zdezorientowany podszedłem do drzwi i spojrzałem przez wizjer.

Wilbur.

Otworzyłem drzwi.

-A ciebie co tu przyniosło? Nie masz z kim sylwestra spędzić?

-Nie. Znalazłem twoją zgubę. Chodź.-spojrzał na mnie i poszedł gdzieś na ulicę.

Najpierw myślałem że to jakiś debilny żart.

Podszedł do auta, zapewne swojego i wskazał na tył.

-To ja was zostawię. -powiedział, poszedł i podparł murek dwa domy dalej.

Otworzyłem drzwi chyba wiedząc o co chodzi.

Na ostatnim siedzeniu siedział George.

Rozkojarzony i przybity.

-George?-spytałem szeptem żeby nie doprowadzić chłopaka do zawału.

Spojrzał na mnie dalej nie zmieniając wyrazu twarzy.

-Chodźmy do domu. Powiesz mi co się stało?-byłem przerażony jak nigdy.

Co musiało się stać żeby Wilbur go rzekomo znalazł.

Brunet niemrawo otworzył drzwi po swojej lewej stronie i wyszedł z auta.

Bez słowa poszedł w stronę domu.

Co się do kurwy stało.

To nie przez Wilbura.

Napewno nie.

✔️winter stargazing // dnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz