এ˚∘˙ * ٭ ╰▶ pov. Dream ◀╯٭ *˙∘˚✰
Przyglądałem się tak chwilę temu idiocie grającemu Endearment.
-No no. Niezły koncert.-wyszedłem zza niego a on zastygł.
-Tylko sobie brzdękam nic nadzwyczajnego.-zaczerwienił się.
-Szkoda że nie śpiewałeś.-spojrzałem na niego.
-Nie chce mi się wydzierać.-bruney obrócił się w moją stronę.
-I ty tak odkąd pojechałem?-spytałem.
-No tak. Nudziło mi się to wpadłem na pomysł sprawdzenia czy moja gitara po twoim graniu na niej jest sprawna.-objaśnił.
-Dlatego wybrałeś do grania akurat tą piosenkę? Nie chwila.. to do melodii masz sentyment. Czyli by się zgadzało..
-Co się tak nagle interesujesz moimi sentymentami.-uniósł brew i się uśmiechnął.
-Bo cię kocham i obchodzi mnie co jest dla ciebie ważne.
-Ty na przykład.-odłożył gitarę i podał mi dłoń.
Myślałem że chce wstać ale jednak to ja usiadłem obok niego.
-Aww też mnie kochasz.-zaśmiałem się.
-Ty teraz sobie żartujesz tak? OCZYWIŚCIE ŻE CIĘ KOCHAM.-dalej nie puszczał mojej dłoni.
-Dziwnie się czuję słysząc to z twoich ust.-powiedziałem łagodnie.
-Słowa jak słowa.-skrzywił się.
-SŁUCHAM.- wydarłem się jakbym został urażony.
-No co.-nie rozumiał o co mam problem.
-Ty na głowę upadłeś. Muszę cię nauczyć ważności słów bo marnie to wygląda w twojej sytuacji.-pokręciłem głową.
-Gesty są ważniejsze. Jak to kiedyś pewien mądry człowiek powiedział słowa tylko wyrządzają krzywdę.-nawiązał do jednej z piosenek takiego jednego zespołu.
-Głupku. To co ja mam nie mówić do ciebie?-westchnąłem zrezygnowany.
-Boże. Nie w ten sposób. Clay. Słowa są nieprzewidywalne, to jak można je ułożyć i tym samym kogoś zniszczyć jest niewyobrażalne.-mówiąc to patrzył mi prosto w oczy.
-Tak samo gesty. Możesz komuś przywalić.-prychnąłem.
-Może ale mnie słowa skrzywdziły o wiele bardziej niż czyny.-
-Oh..-zrozumiałem o co chodziło brunetowi.
-Nie nie w ten sposób wróć. Opierając to na tobie. Twoje słowa skrzywdziły mnie tylko raz. Wtedy gdy żegnaliśmy się jako dzieci a twoje gesty nigdy mnie nie skrzywdziły.-objaśnił a mnie zaciekawił sposób w jaki przedstawił sytuację.
-Całe swoje zaufanie bazujesz na mnie?..-pozytywnie się zaskoczyłem.
-Coś podobnego. Pamiętasz jak jako dziecko byłem tylko gadatliwy gdy byłem z tobą, nie?-zapytał i lekko się uśmiechnął.
-Oczywiście, jak miałbym zapomnieć.
-A dlaczego? Bo ci zaufałem. Nadal ci ufam oczywiście. Kiedyś zaufałem Wilburowi. I co. Gówno.-parsknął śmiechem.
-George. W życiu nie może być zawsze łatwo ale spójrz, te wydarzenia wpłynęły na ciebie też pozytywnie.
-Zaczynan się obawiać że ty jesteś w sekrecie jakimś psychologiem..-brązowooki skrzywił się.
-Znam cię lepiej niż ktokolwiek inny więc wiem co mówię.-uniosłem głowę urażony.
-No dobra ale w jaki sposób pozytywnie?-dopytywał.
CZYTASZ
✔️winter stargazing // dnf
FanfikceDwudziestotrzylatek który chce mieć szesnaście lat w lutym jeszcze raz, by móc wrócić do chwil kiedy był dla kogoś kimś a ten ktoś dla niego jego największym skarbem. Niestety, nie ma odwrotu. Jest jedynie inna droga którą Clay zdecyduje się podjąć...