彡40彡

128 11 119
                                    

এ˚∘˙ * ٭ ╰▶ pov. Dream ◀╯٭ *˙∘˚✰

Przyglądałem się tak chwilę temu idiocie grającemu Endearment.

-No no. Niezły koncert.-wyszedłem zza niego a on zastygł.

-Tylko sobie brzdękam nic nadzwyczajnego.-zaczerwienił się.

-Szkoda że nie śpiewałeś.-spojrzałem na niego.

-Nie chce mi się wydzierać.-bruney obrócił się w moją stronę.

-I ty tak odkąd pojechałem?-spytałem.

-No tak. Nudziło mi się to wpadłem na pomysł sprawdzenia czy moja gitara po twoim graniu na niej jest sprawna.-objaśnił.

-Dlatego wybrałeś do grania akurat tą piosenkę? Nie chwila.. to do melodii masz sentyment. Czyli by się zgadzało..

-Co się tak nagle interesujesz moimi sentymentami.-uniósł brew i się uśmiechnął.

-Bo cię kocham i obchodzi mnie co jest dla ciebie ważne.

-Ty na przykład.-odłożył gitarę i podał mi dłoń.

Myślałem że chce wstać ale jednak to ja usiadłem obok niego.

-Aww też mnie kochasz.-zaśmiałem się.

-Ty teraz sobie żartujesz tak? OCZYWIŚCIE ŻE CIĘ KOCHAM.-dalej nie puszczał mojej dłoni.

-Dziwnie się czuję słysząc to z twoich ust.-powiedziałem łagodnie.

-Słowa jak słowa.-skrzywił się.

-SŁUCHAM.- wydarłem się jakbym został urażony.

-No co.-nie rozumiał o co mam problem.

-Ty na głowę upadłeś. Muszę cię nauczyć ważności słów bo marnie to wygląda w twojej sytuacji.-pokręciłem głową.

-Gesty są ważniejsze. Jak to kiedyś pewien mądry człowiek powiedział słowa tylko wyrządzają krzywdę.-nawiązał do jednej z piosenek takiego jednego zespołu.

-Głupku. To co ja mam nie mówić do ciebie?-westchnąłem zrezygnowany.

-Boże. Nie w ten sposób. Clay. Słowa są nieprzewidywalne, to jak można je ułożyć i tym samym kogoś zniszczyć jest niewyobrażalne.-mówiąc to patrzył mi prosto w oczy.

-Tak samo gesty. Możesz komuś przywalić.-prychnąłem.

-Może ale mnie słowa skrzywdziły o wiele bardziej niż czyny.-

-Oh..-zrozumiałem o co chodziło brunetowi.

-Nie nie w ten sposób wróć. Opierając to na tobie. Twoje słowa skrzywdziły mnie tylko raz. Wtedy gdy żegnaliśmy się jako dzieci a twoje gesty nigdy mnie nie skrzywdziły.-objaśnił a mnie zaciekawił sposób w jaki przedstawił sytuację.

-Całe swoje zaufanie bazujesz na mnie?..-pozytywnie się zaskoczyłem.

-Coś podobnego. Pamiętasz jak jako dziecko byłem tylko gadatliwy gdy byłem z tobą, nie?-zapytał i lekko się uśmiechnął.

-Oczywiście, jak miałbym zapomnieć.

-A dlaczego? Bo ci zaufałem. Nadal ci ufam oczywiście. Kiedyś zaufałem Wilburowi. I co. Gówno.-parsknął śmiechem.

-George. W życiu nie może być zawsze łatwo ale spójrz, te wydarzenia wpłynęły na ciebie też pozytywnie.

-Zaczynan się obawiać że ty jesteś w sekrecie jakimś psychologiem..-brązowooki skrzywił się.

-Znam cię lepiej niż ktokolwiek inny więc wiem co mówię.-uniosłem głowę urażony.

-No dobra ale w jaki sposób pozytywnie?-dopytywał.

✔️winter stargazing // dnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz