-NAPRAWDĘ PRZEPRASZAM. NIE WIEM CO MNĄ KIERUJE. NIE CHCIAŁEM ŻEBY TO TAK WYSZŁO.-blondwłosy prawie się rozpłakał z bezsilności.
-Nie jestem zły czy coś. Jestem po prostu pod wrażeniem.
-Co ty wygadujesz?
-Spójrzmy na to tak. To był mój pierwszy pocałunek w życiu, nie czułem się niekomfortowo wszystko było idealnie. Ale.. nigdy do tego nie wracajmy dobra? Niech to wspomnienie pozostanie w tym miejscu. Za parę lat tu może przyjdziemy.
-Jasne.
Nie było mowy o czymś takim jak za parę lat.
Albo obaj umrą tu z wyziębienia albo wrócą tam i Clay zostanie adoptowany.
-George spójrz na niebo!-starszy wskazał palcem na gwiazdy.
Oparli się o siebie i gapili się po prostu w górę.
-Czy mi się wydaje czy rozchmurzyło się dopiero jak się pocalowaliśmy?-zauważył niższy.
-Zwykły przypadek.-mruknął Clay.
Blondyn zaczął pokazywać młodszemu jakieś gwiazdozbiory.
-Twoje oczy błyszczą się jak te gwiazdy wiesz?-zachichotał brunet.
Niestety ta chwila musiała zostać przerwana.
-CLAY? GEORGE? JESTEŚCIE TUTAJ?-krzyczał znajomy głos.
Głos opiekunki z sierocińca.
-Szybko, spadamy stąd.-blondyn pociągnął młodszego za dłoń i pobiegli nieświadomie prosto w stronę opiekunki.
Ta ich zauważyła i nie było odwrotu.
Musieli z nią wrócić.
George został odesłany do pokoju i zamknięty w nim na klucz do rana.
A blondyn.
Delikatnie mówiąc miał problemy.
Zaprowadzono go do pokoju przesłuchań.
-Nie uciekniesz stąd Clay. Jeszcze do tego chciałeś, żeby George poszedł z tobą. Jesteś cholernie nieodpowiedzialny. Bardzo dobrze, że przydzielimy George'owi nową osobę która będzie się nim zajmować. Ty jutro stąd znikasz.
-Mógłbym z tym kimś chociaż porozmawiać?
-Pokój 14. Masz parę minut później do spania.
Blondyn wybiegł z pokoju i skierował się do miejsca, gdzie zastać miał nowego "przyjaciela" dla George'a.
-Cześć. Clay prawda?-powiedział tajemniczy chłopak który siedział na fotelu i przeglądał coś.
Na telefonie.
-Tak. Clay. A ty jesteś? I skąd w ogóle wytrzasnąłeś telefon.
-Pozwalają mi. Siedemnaście lat za parę tygodni. William jestem. Chociaż wolę jak mówi się do mnie Wilbur lub Will.
Clay pierwszy raz na oczy widział tego typa.
-Teraz to ty będziesz zajmować się George'm, co?
-Tak. Przykro mi. Bardzo mi przykro Clay. Wiem że George'owi będzie trudno pozbierać się po twoim zniknięciu. Obiecuję ci będę dla niego drugim tobą.
-Najpierw zdobądź jego zaufanie. Nikomu nie zaufa tak, jak zaufał mnie. Powierzam ci go do dnia aż będzie mieć osiemnaście lat. A jeśli coś mu się stanie. Znajdę cię. I rozwalę ci ten twój głupi ryj o ścianę.
-Naprawdę ci na nim zależy młody.
-Przekaż mu że może zatrzymać tą czerwoną kurtkę. Mnie z samego rana już nie będzie. Zostawię też mu parę moich rzeczy w pokoju. Pamiętaj. Opiekuj się nim.
CZYTASZ
✔️winter stargazing // dnf
FanfictionDwudziestotrzylatek który chce mieć szesnaście lat w lutym jeszcze raz, by móc wrócić do chwil kiedy był dla kogoś kimś a ten ktoś dla niego jego największym skarbem. Niestety, nie ma odwrotu. Jest jedynie inna droga którą Clay zdecyduje się podjąć...