এ˚∘˙ * ٭ ╰▶ pov. Dream ◀╯٭ *˙∘˚✰
Wstałem około godziny 13:00.
Nic nie miałem ochoty robić.
W domu było cicho.
Byłem sam.
Nakarmiłem Patches i rzuciłem się na kanapę plecami do góry.
Aż mi się przypomniało moje życie w Ameryce.
A miałem od tego uciec.
Dwadzieścia minut później usłyszałem delikatne otwarcie drzwi wejściowych.
Później ciche kroki zmierzające na górę.
George.
Otwieranie drzwi mojego pokoju obiło mi się o uszy.
Szukał mnie.
Nie chciało mi się z nim gadać.
Słyszałem nawoływanie swojego imienia.
Nie odezwałem się.
Jeśli ci zależy to mnie kurwa znajdź i się wytłumacz.
Po cichu wszedł do salonu i przystanął nade mną.
Delikatnie mnie szturchnął i powtórzył moje imię jeszcze raz.
Przekręciłem głowę w jego stronę.
-Co.-wymamrotałem beznamiętnie.
-Chyba nie jesteś zazdrosny o Ashley, co?
-Zapomniałeś chyba o tym że wciąż się przyjaźnimy. Wyjevałeś mnie tak nagle na drugi plan. NIE NIE. CAŁKIEM MNIE WYJEBAŁEŚ.
-Chciałem spędzić trochę czasu z dziewczyną.. Sam mi zalecałeś. Nie chciałem żeby-..
-W MOIM domu, bez MOJEJ zgody? Okej rozumiem ale nawet się ze mną nie skonsultowałeś.
-Jak aż tak ci jednak przeszkadza mój związek z Ashley to mogę nawet dziś zabrać swoje rzeczy.-wytknął mi niezdecydowanie.
Zamurowało mnie.
-..I ty mówiłeś mi że mnie nie zostawisz. Kłamco zajebany.
-Jeśli sam tak bardzo tego chcesz to mogę się wynieść.-mówił to dosłownie tak jakbym go już nie obchodził.
-NIE CHCĘ ŻEBYŚ ODCHODZIŁ. CHCĘ TYLKO MÓC Z TOBĄ POGADAĆ CHOCIAŻBY PARĘ MINUT. ZAMIOTŁEŚ NASZĄ PRZYJAŹŃ POD DYWAN TYM SWOIM ZWIĄZKIEM Z ASHLEY. NIE WSPOMINAJĄC O "ALE TY JUŻ MIAŁEŚ SWOJE PIĘĆ MINUT" CZY JAKKOLWIEK TO BRZMIAŁO. GDZIEŚ TO MAM Z KIM CHODZISZ. PO PROSTU NIE DAJ TEJ SZMACIE ROZPIERDOLIĆ TEGO NA CO CZEKAŁEŚ AŻ SIEDEM LAT.-aż ze zdecydowania podniosłem się do siadu.
-Ashley niczego nie niszczy. To TY tą całą swoją miłością wszystko psujesz.-wydarł się a po chwili pożałował swoich słów.
Ouch..
-Czyli o to tu chodzi. Chodzi o to że martwiłem się o ciebie, dbałem i obdarzałem najszczerszym uczuciem jakie w życiu widziałeś.-wkroczyłem w swój plan.-Chroniłem cię jakbyś był ze szkła ale jeśli tego nie chcesz. Niech będzie.
-Co masz... na myśli.-lekko się przestraszył.
-Odpuszczam sobie ciebie. Nieodzwajemnione uczucie bolało jakby w moim sercu rosły kwiaty co zabijało mnie wewnętrznie a myśl że wreszcie mogę być od tego wolny jest.. jak błogosławieństwo. (hanahaki reference hihihi)
-Nikt ci nie zabrania mnie kochać. Po prostu tego nie pokazuj. Nie przy Ashley.
-Wystarczająco długo się dławiłem słowami których nie mogłem wypowiedzieć. Dosyć.
CZYTASZ
✔️winter stargazing // dnf
FanficDwudziestotrzylatek który chce mieć szesnaście lat w lutym jeszcze raz, by móc wrócić do chwil kiedy był dla kogoś kimś a ten ktoś dla niego jego największym skarbem. Niestety, nie ma odwrotu. Jest jedynie inna droga którą Clay zdecyduje się podjąć...