NO❦²

1K 46 19
                                    

— W co się wplątałaś, że jest aż tak głupie? — zapytała, obracając głowę w moja stronę.

— Kiedy tańczyłaś, poszłam zagrać w prawdę i wyzwanie, ale w pewnym momencie wyszłam do łazienki, a kiedy wróciłam to podsłuchałam coś. — zaczęłam jej opowiadać. — dla jednego rzucili wyzwanie, by rozkochał mnie w nim.

— Nie mają serca. - wtrąciła nagle, nie dając mi dokończyć.

— Ale, ja dam mu to, co chce, tak jakby. — jej mina mówiła, że ma mnie już dość. — To ja sprawie, że on się we mnie zakocha. Ja będę udawać zakochaną tylko.— to był mój plan.

— ty też nie masz serca.

— I tak kiedyś wszyscy będziemy martwi, nie ważne co teraz zrobimy, więc korzystam z tego. Mogę mieć niezłe przygody przy tym. — dopowiedziałam. Następnie wstałam, kiedy zobaczyłam taksówkę. We dwie wsiadłyśmy i poczułyśmy ulgę po wygodniejszych siedzeniach.

— Jak ma ten chłopak na imię? — zapytała, najwidoczniej zapomniałam jej tego powiedzieć.

— Jeon Jeongguk.

— Chyba sobie żartujesz. — Po mojej poważnej minie, wywnioskowała, że tego nie robię. — Cholera, ale wiesz, że będziecie najlepiej wyglądająca parą?

Na to już jej nie odpowiedziałam.
W końcu dojechałyśmy do mojego domu, zapłaciłam kierowcy i powoli udałyśmy się do mojego pokoju. Przebrałyśmy się w jakiś dres i zupełnie nie ogarnięte do końca położyłyśmy się spać.

— Spóźnić się w pierwszy dzień, to tylko ty chyba potrafisz.— stwierdziłam, kiedy zobaczyłam jak brunetka biegnie w moją stronę. — Jedziemy już autobusem. — wskazałam palcem, na nadjeżdżający.
Jak zwykle zajełyśmy miejsce z tyłu.

— Jeongguk się do ciebie jakoś odezwał?— zapytała, wcześniej obejrzała cały autobus, by sprawdzić czy napewno może o tym mówić.

— Nie ma jak. Kazałam zdobyć mu samemu mój numer, może w szkole jakoś porozmawiamy, zobaczymy.— odparłam.

— Teraz tak szczerze.— musiała aż spojrzeć na mnie twarzą w twarz.— Podoba ci się ten zakład? Znaczy wiesz, co jeżeli któreś później przez to będzie zranione?

— Jeszcze dwa dni wcześniej powiedziałaś, że oboje nie mamy serca.— wypomniałam jej, czasami zapominała co mówiła, albo to było efektem imprezy.

— Nie ważne już, ale nie będe ci jakoś w tym pomagać. Szczególnie nie przychodź do mnie później ze złamanym sercem.

— Przecież jestem bez niego.— upomniałam ją.

— Zobaczymy jeszcze co będzie, wampirzyco.— tym pseudonimem mnie ździwiała, ale bardziej chodziło, czego wampirom brakuję.

— Wysiadamy!— gwałtownie złapałam jej ręke i wyprowadziłam z busu. Przez te rozmowy prawie przegapiłyśmy przystanek

Szybkim krokiem pognałyśmy w stronę szkoły. Moja radość wybucha wokół, kiedy wiem, że za rok nie będe już szła tą drogą w te dane miejsce.

— Wiesz, jak bardzo trudno jest zdobyć twój numer? Podarujesz mi go sama, czy dalej mam sam załatwić?— Kiedy jego głos zabrzmiał po mojej stronie, Hyunsoo przyśpieszyła, zostawiając nas samych w tyle.

— Sam to zrób. Przez ciebie aż mi przyjaciółka uciekła.— rzekłam do niego, by później dogonić dziewczynę z lokami.

— Nie zamierzam być w plotkach o trójkącie miłosnym.— zażartowała, kiedy w końcu złapałam spowrotem jej tępo.— Spójrz jak na ciebie patrzą.— mówiła, mając na myśli te dziewczyny, które właśnie w toalecie jedyne o czym mówią to Jeongguk.

Po dzwonku pokierowałyśmy się do klasy i zajełyśmy nasze stare miejsce. Naszczęście nasz wychowawca nie postanowił robić pierwszego dnia odrazu z nauka, tylko rozmawialiśmy jak mineły nam wakacje czy jak się czujemy z faktem, że to nasz ostatni rok.

Lekcje mineły nam dość szybko, szczególnie dzisiaj, ale na samą myśl o jutrze miałam ochotę się położyć do łóżka i w ogóle nie wstawać.

Wracając rozdzieliłyśmy się do swoich domów. Przywitałam się z rodzicami i oczywiście nie uniknełam pytań dotyczących dzisiejszego dnia. Przebrałam się odrazu kiedy weszłam do pokoju, aby mój kot‐Navi, nie zostawił na moich czarnych ubraniach pełno sierści.
Zeszłam na dól by coś zjeść, po tym usiadłam na kanapie w salonie, gdzie właśnie Navi usiadł na mnie i prosił się o głaskanie, później już słyszałam jego mruczenie i delikatnie ugniatanie mojego brzucha. Zasnął sobie tak po prostu, a że ja nigdy go nie chciałam budzić, tak byłam zmuszona siedzieć tu.

Naszczęście tata się do mnie dosiadł i właczył telwizor, gdzie zaraz zaczął kontynuować The walking dead.

— Wiesz, że on się na ciebie nie obrazi za to, że go przeniesiesz?

— A wiesz, że kiedyś tak zrobił? Przez tydzień później do mnie nie podchodził.— przypomniałam mu.

Przyznam, że wciągnełam się w ten serial, to głównie przez kota tak naprawdę.
Po jakoś dwóch odcinkach zszedł z mojego ciała i poszedł najprawdopodobniej do mojego pokoju, ale ja zostałam na jeszcze jeden odcinek, bo ciekawiło mnie co się stanie z grupą.

— Dobranoc.— pożegnałam się po skończonym trzecim. Szybko weszłam po schodach, zaczynałam być zmęczona od samych myśli o jutrzejszym dniu.

Położyłam się obok Naviego, przykryłam się kołdrą po szyję i próbowałam zasnąć, ale dzwoniący telefon mi na to nie pozwolił.

Numer nieznany.

Jednak odebrałam
— Halo?— odezwałam się jako pierwsza.

— Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Jestem po prostu dobry we wszystkim, nawet w dobyciu numery dziewczyny, która za nic nie chce mi w tym pomóc.— nawet się nie przywitał, ale po pierwszych słowach można było poznać ten głos, ten do którego się przyzwyczaję, by sprawić, że on przegra zakład, a ja wygram swój własny.

— Dlaczego dzwonisz o tej porze? Nie mogłeś poczekać do jutra?— zapytałam. Byłam podirytowana jego zachowaniem. Nie lubię jak ktoś próbuje zakłócić mi sen.

— Gdybym zadzwonił później, wyglądało by to jakby zdobycie twojego numeru zajeło by mi dłużej.

— Dobrze, zrobiłeś to, więc teraz mogłbyś dać mi spać?

— Nie.— odpowiedział pewnie.

— Co jeszcze chcesz?

— Dzisiejsza noc jest dość ciepła, co ty na to by wyjść na wspólny spacer?— przez zadanie tego pytania miałam ochotę go udusić.

— Nie.

— Możemy pójść coś zjeść.

— Okej.— przekonał mnie tym jedzeniem. Dla jedzenia jestem w stanie zrobić wszystko.

— Powiedz, gdzie mieszkasz, a po ciebie przyjdę.

— Prawie się nie znamy i mam ci niby podać adres? Bałabym się o życie mojego kota, jeszcze byś mi bombę pod dom podłożył.

— Znowu się w to bawisz? Znalazłem twój numer, adres też dam radę załatwić.— tym mnie trochę przeraził.

— Podejdź pod przystanek szkolny.— to była najbezpieczniejsza opcja.

❦❦
Trochę mało słow, ale postaram się robić następne dłuzsze. Nienawidzę pisać pierwszych rozdziałów, słowa w ogóle mi sie nie kleją ani nic
W nazwach rozdzialow bede dawac tytuly piosenek, ktore moim zdaniem pasujq do ksiazki

Heartless Destiny ||  Jeon JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz