Applause❦⁸

661 39 2
                                    

Minął ponad miesiąc od rozpoczęcia tej relacji z Jeonggukiem.
Spędzaliśmy zazwyczaj co drugi dzień razem, często do mnie przychodził, przez co poznał moich rodziców. Przyzwyczaili się do jego wizyt tak bardzo, że mój tato bardziej zachowywał się  jakby to Jeon był jego dzieckiem a nie ja.

Dzisiaj wieczorem miałam trening, na którym dowiemy się, kto pojedzie na zawody. Z tego powodu Hyunsoo przyjdzie po mnie po nim, by jako pierwsza się dowiedzieć o tym.
Mój stres pogarszał się z minuty na minutę, mimo, że był dopiero późny ranek.

Mieliśmy teraz angielski z klasą Jeona. Kazałam mu usiąść ostatnim razem za mną, bo nie za dobrze szło mu w tym języku, ale za to ja byłam dobra i ciągle mu pomagałam.

Zajęłam swoje miejsce. Chłopak od czasu do czalu rysował mi jakieś znaczki na plecach.

— Dzisiaj się dowiesz? — zapytał, szeptając do ucha.

— Tak, a teraz zrób zadanie. — odszeptałam mu.

— Skoro już zagadałem do ciebie, to może byś się podzieliła? — zamknęłam oczy, ale dałam mu do przepisania swój zeszyt. Akurat nauczyciel nie patrzył, więc nie musiałam się o nic martwić. Na tym przedmiocie, gdy złapał kogoś na rozmowach, a co gorsza spisywaniu, odrazu dawał jakieś kary.

Chwilę zajęło mu przepisanie tego, ale później szybko  ciemnowłosy oddał mi to, co ode mnie wziął.

Na koniec lekcji zebrał zeszyty całej klasie.

— Zadzwoń do mnie, kiedy będziesz już w domu i gdy zapewni cię, że pojedziesz na mecze. — powiedział, wychodząc

— Wiesz, że to nie jest pewne, że pojadę?

— Nie znam lepszej siatkarki od ciebie. Gdyby cię nie wybrali, to zapewne przegrają w pierwszych meczach, a z tobą są największe szansę na wygraną. Nie zaryzykują i wezmę ciebie. Jestem tego pewny. — Jego słowa miały jakiś sens.
Co prawda, często uważałam się za jedną z lepszych w mojej drużynie, ale kiedy dochodziło do jakiś wyborów, moja pewność znikała w mgnieniu oka.

— Dziękuję.

Później pożegnałam się z brunetem i pognałam do przyjaciółki, z którą wróciłam z szkoły. Postanowiłyśmy, że posiedzimy jeszcze u mnie, następnie mnie odprowadzi i czekając na mnie zrobi, co tylko będzie chciała i na samym końcu przyjdzie ponownie po mnie.

Zjadłyśmy obiad, który przygotowałyśmy razem. Widząc stan kuchni po tym, czułam, że za nic nie damy rady tego ogarnąć.
Przedłużałyśmy jedzenie jak najdłużej, by tylko nie zabrać się do sprzątania tego. Ale i tak tego uniknąć nie mogłyśmy. Podzieliłyśmy się po połowie i jakoś nawet szybko nam to, zleciało.

Spakowałam sobie torbę na trening i powoli się zbierałyśmy do wyjścia. Zamknęłam dom, cała drogę śmiech nam dopisywał, a mój stres zniknął. Co było dziwne, rano stresowałam się tym przeogromnie, a teraz, kiedy jestem dosłownie jakoś parę minut przed, to niczym się nie przejmuję.
Pożegnałam się z brunetką na jakiś czas i weszłam do szatni.

W niej już nikt nie rozmawiał o imprezach albo chłopakach tylko o dzisiejszym wyborze trenera.
Kiedy wybiła równo siedemnasta, wszystkie znalezłyśmy na hali sportowej. Rozpoczęłyśmy rozgrzewką, niecierpliwiąc się na zakończenie. Teraz nikt nie chciał jak najszybciej końca tylko z powodu zmęczenia, a właśnie przez to o czym marzy każda w pobliżu mnie.
Jak zwykle na koniec był mecz. Po nim usiadłyśmy na trybuny, a zaraz zjawił się trener z teczką.

— Podam następujące imiona osób, które podejdą do mnie. — rozpoczął. Zaczęłam skubać skórkę z paznokci. — Aecha, Minji, Iseul, Bora. — wymieniał, każda po kolei podchodziła. Kiedy kolejne siedem osób, zaczynałam coraz bardziej się obawiać. Została tylko jedna osoba. — Sohee. — kiedy powiedział moje, czułam jakby serce z radości miało mi wyskoczyć. Podeszłam po swoją, mają na sobie dumny uśmiech.

W teczce znajdywały się dodatkowe godziny treningów, rozkłady najbliższych meczy. Będziemy trochę zwiedzać miasta Korei Południowej. Tylko dwa pierwsze były w naszym rodzinnym mieście - Busan.
Miałyśmy również wolne całe halę, gdybyśmy chciały poćwiczyć same, co mi się podobało najbardziej.

Opuściłam budynek, a przed nim stała Hyunsoo.

— Dostałam się! — wykrzyczałam jej, przez co zaraz usłyszałam jej pisk, ale teraz się tym nie przejmowałam.

Obie zaczęłyśmy skakać, później obkręcać się w okół własnej osi. Nie obchodził mnie teraz wzrok ludzi stojących czy przechodzących obok. Dla mnie i dla brunetki liczyła się moja przyszłość.

Wracając ciągle skakałyśmy, albo tańczyłyśmy zupełnie randomowo  choreografie. Radość jaka mnie wypełniała była niedoopisania. I właściwie bardzo chciałam podzielić się tym z Jeonggukiem, nawet nie wiem, co mnie kierowało aż tak bardzo do tego.

— Myślałaś, że wrócę po ciebie bez niczego? — nagle wyciągnęła przed moja twarz torbę, w której zapewne znajdowały się kurczaki. Mój entuzjazm był tak wielki, że nawet nie zauważyłam jak w ręku trzyma plastikową tą torbę.

Usiadłyśmy na placu, na którym poznałyśmy się będąc dzieciakami. Zajęłyśmy miejsce na ławce. Jedząc, wspominałyśmy o dzieciństwie. Szczególnie o najbardziej nie zapomnianim momentem, którym wciąż jest dla nas  nasze poznanie.

— Wiesz, że siedzimy tu teraz razem tylko dlatego, że kiedyś postanowiłaś mnie uderzyć łopatką? — Wciąż uwielbiała mi to wypominać.

— Myślałam, że zabrałaś mi moja zabawkę, a okazało się, że mamy takie same po prostu. — dopowiedziałam dalej.

Jeszcze długo wspominałyśmy. Kiedy na dworze było coraz ciemniej i dłużej postanowiłyśmy oboje wrócić do domu. Odprowadziłam brunetkę na przystanek, z którego już wyruszyłam do, swojego domu. Pochwaliłam się rodzicom o moim sukcesie, a następnie wzięłam kąpiel.

Kiedy w końcu położyłam się do łóżka. Wzięłam telefon i postanowiłam zadzwonić do Jeongguka. Nie odebrał.

Próbowałam jakoś po tym zasnąć, ale wciąż nie mogłam uwierzyć. Albo powodem mojego braku snu był również nie odebrany telefon od bruneta, nie oddzwonił.

Przekrecałam się z boku na bok. Navi się wkurzył i poszedł się położyć na swój drapak.

Kiedy usłyszałam dzwonek telefonu, odrazu po niego sięgnęłam. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc numer Jeona.

- Halo? - odebrałam i odezwałam się jako pierwsza.

- Jesteś w domu? - zapytał.

— T—

— Czekam na ciebie pod drzewem. — przerwał mi. Szybko się poderwałam i nie myśląc jak wyglądam, po prostu wybiegłam z domu.

Kiedy wyszłam, odrazu zwolniłam, aby nie myśłał, że tak mi się spieszy do niego.

— Przez telefon nie chciałem Ci gratulować, wolałem powiedzieć ci to prosto w oczy. Gratulację. — Wtedy pierwszy raz się do niego przytuliłam. Musiało go to zdziwić, bo na początku nie zareagował, ale po chwili jego ręce otuliły moje ciało.

— A skąd wiedziałeś, że się dostałam? -— dopiero zrozumiałam, że nic mu o tym nie wspomniałam.

— Nie zwątpiłem ani trochę w ciebie. Wierzę w ciebie cały czas, nie dałabyś rady się nie dostać. - oznajmił.

Na końcu rozstrzepał moje włosy, a później już wybraliśmy się na wspólny spacer, gdzie opowiedziałam mu, co mnie czeka przez to.

— Obiecuję ci, że postaram się być na prawie każdym twoim meczu. Może nie dam rady być na tych co będą na drugim końcu kraju, ale będę na rozpoczęciu i zakończeniu. Wierzę, że Twoja drużyna wygra. — Oznajmił mi, łącząc nasze małe palce w obietnicy.

❦❦

Heartless Destiny ||  Jeon JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz