Die for you❦³⁵

407 31 1
                                    

— Wygrałam!— wykrzyczałam z radości, kiedy w końcu udało mi się wygrać z Jeonggukiem.

— Tylko dla tego, że dałem ci fory — próbował obronić swoją przegraną, ale kłamał.

Później opuściliśmy pomieszczenie i wyszliśmy na świeże powietrze. Zostało nam pół godziny do zbiórki, więc jeszcze musiałam coś zrobić.
Kiedy zauważyłam stoisko z balonami, odrazu tam podbiegłam, zostawiając zdezorientowanego Jeona w tyle, który jednak zaraz znalazł się obok.

— Chcesz któregoś?— zapytał, patrząc na pluszaki przed nami.

— Nie, ale zaczrkaj chwilę — oznajmiłam mu. Chwyciłam strzałki, którymi zaraz wycelowałam w balony. Udało mi się przebić każdego. Wskazałam na pluszowego, dużego, szarego kota. — Proszę. Uwielbiasz Navi'iego, więc taka inna jego wersja. — podałam mu maskotkę.

— Nie powinno być na odwrót? Że to chłopak wygrywa dla dziewczyny, a później ona skacze z radości?— dopytał.

— Taki sposób jest zwykły, my jesteśmy trochę inni — wyjaśniłam, przypominając sobie o różnych przykładach, które idealnie do tego pasowały. — Jeżeli zamieniliśmy się na to pozycjami, to nie powinieneś skakać z radości?

— Faktycznie — po tym to zrobił, obkręcając się dookoła z kotem. Na końcu przytulił mnie mocno, składając szybko pocałunek na moim czole. — Chodźmy już na zbiórkę. — otulił mnie swoim ramieniem, prowadząc w stronę, gdzie czekało już parę osób. — Pójdę jeszcze szybko do toalety.

Tak jak powiedział, tak zrobił. Usiadłam na ławcę, przysłuchując się jakimś rozmowom, które średnio były interesującę.
Powoli zaczynałam się nudzić, Jeongguk nie wracał szybko i chyba nie wróci. Hyunsoo jeszcze nie było i trochę się obawiałam, co właśnie robi.
Osunełam głowę do tyłu, patrząc jak niebo się powoli się ściemnia.
Nagle przed twarzą pojawiła mi się jakaś maskotka. Nie będę ukrywać, że się wystraszyłam.

— To było trochę przerażające — rzuciłam odrazu i zobaczyłam szeroki uśmiech Jeona. — Nie byłeś w łazience?

— Wolałem zrobić ci niespodziankę — oznajmił i wręczył mi pluszaka.

— Powinnam skakać z radości, tak jak powiedziałeś?— zamiast tego przytuliłam go.

— To wystarczy.

Wychowawcy zaczęli sprawdzać obecność i kiedy upewnili się, że są wszyscy wróciliśmy do hotelu, gdzie jedliśmy kolację.
Przy stole szeptali o imprezie, to było wiadome, że taka się odbędzie. Pozostał tylko problem, jak damy radę opuścić budynek w takiej dużej ilości osób. Ktoś ma się postarać załatwić nam możliwość tylnego wyjścia.

— Chcesz iść?— nagle Jeongguk siedziący obok mnie zadał pytanie.

— To będzie jedna z ostatnich, powinniśmy korzystać z życia, więc tak. A ty chcesz iść?— dopytałam jeszcze.

— Miałbym odpuścić imprezę z tobą? Oczywiścię, że chcę iść — odparł z uśmiechem na twarzy.

— Spotykamy się o dwudziestej pierwszej czterdzieści tam za kuchnią, macie być cicho.— jeden chłopak zaczął przekazywać wiadomości każdemu po kolei.

Po skończonym posiłku udaliśmy się do pokoi, gdzie powoli się ogarnialiśmy. Jak zwykle Hyunsoo mi pomogła. Dwie dziewczyny z naszego pokoju poprosiły nas o małą pomoc, której oczywiście im udzieliłyśmy. Kiedy dobiegała w pół do dwudziestej trzeciej, położyłyśmy się pod kołdry, aby zapewnić nauczycieli, że śpimy. Weszli do pokoju i rozgnądneli się dookoła. Chyba nic nie było dla nich podejrzane, bo szybko opuścili pomieszczenie. Odrazu się podniosłyśmy i przykryliśmy poduszki kołdrą, w ciemności pomyślą, że to są nasze ciała. Gorzej jak podejdą i sprawdzą. Spakowaliśmy jeszcze swoje torebki i po pięciu minutach zaczęliśmy powoli skradać się na dół. Co chwilę dochodzili do nas inni rówieśnicy. Doszliśmy na miejsce, gdzie mieliśmy się wszyscy spotkać. Jeon uśmiechnął się do mnie, kiedy przyszedł.

— Wszyscy już?— zapytał ten sam chłopak, co informował nas.

— Jak nie ma innych, to już ich problem. Jest czterdzieści jeden, po czasie. Idziemy — oznajmił inny. Ale raczej jak tak patrzę, to każdy już był.

Opuszczaliśmy hotel jeden po drugim i jak najszybciej pobiegliśmy, aby nikt z wychowawców nas nie zauważył przez okno. Chociaż myślę, że i tak zauważą, że znikneliśmy.
Trochę wyglądaliśmy jak paczka patologii, ale trudno.
Nie łatwo będzie nam się dostać do klubu w takiej dużej grupie, więc podzieliliśmy się na cztery mniejsze i każda wchodzi dziesięć albo piętnaście minut po kolei.
Moja była trzecia w kolejności, więc teraz siedziałam gdzieś z Jeonggukiem na pobliskiej ławce.

— Niedawno się poznaliśmy bliżej na imprezie, która zaczynała nasz ostatni rok szkolny, a zaraz go kończymy — powiedział nagle.

— Czas leci za szybko, to mnie przeraża.

— Zaniedługo będziemy chyba starzy i zaczniemy naszą podróż życia, zaczynając od Włoch.

— I pierwsze co tam zrobimy, to zjedzenie pizzy i makaronu — wtrąciłam.

Reszta grupy nagle nas zawołała, bo już wchodziliśmy. Chwyciłam dłoń Gguka i zaraz poczułam typowy zapach w klubach.
Pierwsze co zrobiliśmy, to szybkie wypicie drinka. Późniejszą czynnością był taniec, który szybko męczył w tym tłumie. Znaleźliśmy się pod ścianą, aby jakoś zaczęrpnąć powietrza, którego jednak brakowało tutaj. Oparłam się plecami o zimną ścianę, a Jeon obok mnie. Prawie cały klub był przepełniony uczniami z naszej szkoły, jedynie mała gromadka ludzi była mi nieznana. Nagle załapałam z jakimś chłopakiem kontakt wzrokowy. Zaczął podnosić swój kieliszek do góry, najprawdopodbniej aby zaprosić  mnie do picia. Przeniosłam wzrok na coś innego, kiedy nagle Jeongguk złapał mnie mocno w talii, zamykając nasze usta w pocałunku. Kiedyś była już podobna sytuacja, która cholernie mi się podobała to podobało.

— Jesteś zazdrosny — stwierdziłam, kiedy się oderwaliśmy.

— Pokazuję tylko, że nie ma szans u ciebie. — puścił mi oczko i nagle obkręcił mnie, wracając na parkiet.

Co jakiś czas dołączałam do tańca z dziewczynami, po czym wracałam do swojego bruneta i tak w kółko.
Powoli robiło się jasno, gdy pojedyńczo opuszczaliśmy klub.

— Wracamy?— zapytałam już zmęczona.

Otulił mnie swoim ramieniem i wyszliśmy z budynku. W końcu mogliśmy zaczęrpnąć świeżego powietrza.

— Bolą cię nogi — powiedział, albo bardziej stwierdził, widząc mój sposób chodzenia. To było pewne przez te szpilki. Stanął przede mną plecami i przykucnął.

— Dam radę — oznajmiłam mu, łapiąc go, aby wstał.

— Wiem, że dasz, ale ja nie dam, widząc ciebie, jak one cie bolą — wiedziałam, że z nim będzie trudno się dogadać, bo zawsze postawi na swoim. — Chyba że wolisz, abyśmy tu poczekali na ławce, dopóki ból nie minie. Jest wybór, ale ten pierwszy ogólnie jest lepszy.

Przytaknęłam mu i znowu przykucnął. Objęłam ręcę wokół jegi szyi, a głowę położyłam w jego zagłębieniu. Nie lubiałam go tak obciążać swoim ciężarem, szczególnie jak droga była jednak trochę dłuższa, ale nie warto było się kłócić z Jeonggukiem. To stało się w pewnym momencie zasadą. Przy Gguku czułam się za bardzo bezpiecznie, że mogłabym zasnąć w takiej pozycji,w jakiej jesteśmy teraz. Oglądałam się dookoła, aby tego nie zrobić.
Kiedy zauważyłam już budynek hotelu, zeszłam z jego pleców i pod drzwiami ściągnełam buty, aby szybko móc uciec szybciej do pokoju.

— Biegniemy do mnie, jak coś — oznajmił szybko i nawet nie mogłam zaprzeczyć. W jedną rękę chwyciłam buty, drugą jego dłoń i po wejściu odrazu pobiegliśmy do jego pomieszczenia. Odetchneliśmy z ulgą, kiedy udało nam się bez zauważenia przez nauczycieli.

Chwilowych współlokatorów chłopaka nie było jeszcze, więc mieliśmy o wiele więcej czasu na nasze nocne rozmowy. Postanowiliśmi wyjść na balkon.

Rozmawialiśmy o przyszłości podczas oglądaniu wschodu słońca.

❦❦
Troche pisze teraz krotkie rozdzialy, ale nie potrafie pisac ostatnich jakos dlugich. Do konca najprawdopodbniej zostalo jakos cztery rozdzialy i gdyby ktos byl zainteresowany moimi dalszymi pracami to zapraszam do obserwacji, wtedy dostaniecie powiadomienia o nowych. Narazie w pierwszym planie mam zrobic jakas z jiminem

Heartless Destiny ||  Jeon JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz