— Nie wiem, co mogę mu dać. — narzekałam dziewczynie ponad godzinę tylko o jednym.
— Poczekaj, czyli naprawdę chcesz wziąć walentynki tak na poważnie?— zapytała. Zamknęłam zrezygnowana oczy, bo przecież mówiłam jej o tym prawie cały dzień, a przez ostatnią godzinę bez przerwy.
— Chyba tak. Znaczy czułabym się źlę, jeżeli bym nie spędziła z nim tego dnia. Chcę mu się jakoś odwdzięczyć za tamte ostatnie dni. — wyjaśniłam.
— Nie wierzę, Seo Sohee ma jakieś uczucia, jednak nie jest bez serca.— emocjonalnie zakryła usta, udając wielkie zaskoczenie. Miałam dość już tego dnia.
— Jeżeli mi nie pomożesz, nigdy więcej nie zjesz kurczaków z ostrym sosem. — zagroziłam jej, posyłając wściekłe spojrzenie.
— Co lubi? — zapytała
— Napewno jest fanem Iron Man'a. Więcej chyba nie wiem. — odparłam, poruszając ramionami do góry.
— Koszulka z napisem I love Iron Man będzie idealna.
— Przestań żartować, błagam cię.— upiłam łyk jakiegoś okropnego napoju, który myślałam, że będzie dobry.
— Dobra, chodź — wstała i podała mi ręke. Wyrzuciłam ten napój i podążyłam za nim.— Poszukamy czegoś.
— Jak obejdziemy całą galerię bez skutku, wyskocze z najbliższego okna.— oznajmiłam, kiedy wchodziliśmy do pierwszego sklepu.
— Nie martw się, zostały jeszcze dwie galerie w mieście.
— Ani trochę mnie nie pocieszasz — rzuciłam, rozglądając się po sklepie.— Nie znajdziemy tu nic dobrego, wychodzimy.
Chodziłyśmy od jednego do drugiego sklepu. Do tego momentu nie znalazłyśmy chociażby czegoś dobrego. To było zbyt trudne.
— Mam pomysł!— idąc przodem, nagle się wydarła z rękoma w górze. Odwróciła się w moją stronę i ścisneła mi policzki. — Rękawica tego czerwonego z LEGO. Każdy uwielbia te klock—
— Dopóki nie nadepniesz na nie gołą stopą — wtrąciłam jej nagle. Jej mina spoważniała.
— Zaraz sama będziesz szukać. Rękawica to nasz ostatni ratunek. — zaczeła potrząsać moimi ramionami, jakby próbowała dać mi do zrozumienia, że musimy to kupić.
— Jak mu się nie spodoba, to wszystko zrzucam na ciebie.— zagroziłam jej palcem, aby później wejść do sklepu. W zasadzie przypomniało mi się w pewnej chwili moje dzieciństwo, kiedy uwielbiałam składać takie rzeczy i wkurzać moich rodziców za porozrzucane klocki po całym domu. Składałam je do momentu, kiedy sama w nie nie zaczełam wchodzić, wtedy zrozumiałam, dlaczego mama ich tak bardzo nienawidziła jak i tata.
Czułam, że znalezienie tego poszczególnego zestawu, zajeło nam tyle samo ile obejścię wszystkich sklepów. Mogłyśmy poprosić jakiegoś pracownika, ale wolałyśmy obejrzeć przy tym cały sklep.
— Jest złota i czerwona — nagle przed twarzą brunetka wsytawiła mi dwa opakowania. — Którą wybierasz?
— Czerwona. Innym razem mogę dać złotą.— przejełam jedno z opakowań i podążyłyśmy do kasy.
Zapłaciłam i spakowałam w torbę.Miałyśmy wychodzić ze sklepu, kiedy niespodziewanie dziewczyna mnie zatrzymała i wskazała ręką na kogoś.
— To Jeongguk, chowaj się — pognała mnie rękoma. Przykucnełam przy zestawach wystawowych. Jeon zauważył Hyunsoo i do niej podszedł. Zaczęli o czymś rozmawiać. Dziewczyna w lokach czasem spoglądała w moją stronę ukradkiem, kiedy brunet rozglądał się gdzieś. Widziałam, jak odetchneła z ulgą, gdy postanowił odejść. — Już cię nie zobaczy. — dała mi znak, że mogę wyjść.
CZYTASZ
Heartless Destiny || Jeon Jungkook
Fanfiction❦ ZAKOŃCZONE Kiedy Sohee wychodzi do toalety, a wracając podsłuchuje rozmowę przyjaciół o zakładzie. Postanawia wdrążyć to w swój plan, by odegrać się na nich.